27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szkodliwe błędy tłumaczy Biblii

Ocena: 4.4
16023

Czytając Pismo Święte mamy w ręku nie natchniony oryginał, lecz przekład. Ten zaś musi mieć słabości. Tłumaczenia biblijne są zwykle staranne i błędów nie ma w nich wiele, ale jednak się zdarzają.

Błędy występowały już w starożytności. Szczególnie szkodliwe, bo eksploatowane do dziś przez rzeczników aborcji, były te, które dotyczą dzieci poczętych. Choćby ten, że niedbali tłumacze stosują słowo „płód”, którego w oryginale nigdzie nie ma. Pismo Święte mówi o dzieciach!

W Księdze Wyjścia mowa o przestępstwie spowodowania poronienia przez pobicie (Wj 21, 22-23). Dosłownie tak: „Jeśli bijąc się mężczyźni uderzyliby kobietę brzemienną, i wyszłoby dziecko jej, a nie będzie nieszczęścia, winny zapłaci grzywnę, którą nałoży mąż kobiety. (…) A jeśli nieszczęście będzie, odda życie za życie”.

Słowo „nieszczęście” (hebr. `ason) gdzie indziej w Biblii znaczy w domyśle „zgon”, „śmierć”, jak Rdz 42, 4 i 38; 44, 29. Oznacza to, że jeśli dziecko lub matka umrą, należy się kara śmierci, zgodnie z zasadą sprawiedliwej odpłaty (niektórzy tłumacze widzą tu nawet karę śmierci za mniejszą szkodę, ang. injury). Jeśli natomiast wcześniak przeżyje, wystarczy grzywna.

Tłumacze chcieli jednak złagodzić prawa biblijne. Starożytny przekład grecki, Septuaginta, zmienia zupełnie sens słowa `ason. Widzi w nim „formę”, „kształty ludzkie”. Jeśli dziecko (paidion) jest „nieuformowane”, karą będzie grzywna. Jeśli zaś „uformowane” (exeikonismenon), winny odda życie za życie. Takie rozróżnienie odpowiada znanemu w starożytności greckiej błędnemu przekonaniu medycznemu o dwóch etapach rozwoju dziecka w łonie matki. Widząc zarodek fizycznie nieukształtowany i nie znając genetyki, nie uważano go jeszcze za istotę w pełni ludzką. Interpretacji tej ulegali niektórzy chrześcijanie, pod wpływem czy to Septuaginty, czy pism Arystotelesa i lekarzy antycznych. Mimo tego starożytni pisarze chrześcijańscy nigdy nie przyzwalali na aborcję, uważając ją za zabicie człowieka.

Wulgata, przekład łaciński, odnosi słowo „nieszczęście”, „zgon” tylko do matki, zapewne pod wpływem komentatorów żydowskich. Za śmierć dziecka poronionego należy się grzywna. To często naśladują, raczej bezwiednie, tłumaczenia nowsze, zacierając ważną okoliczność, że dziecko nienarodzone w prawie biblijnym było chronione przed zabójcą tak jak człowiek dorosły.


ZAWĘŻANIE ZBAWIENIA

W Księdze Rodzaju Bóg mówi do Abrahama: „Pobłogosławię błogosławiących ciebie, a przeklnę złorzeczącego tobie” (Rdz 12, 3). Biblia Tysiąclecia podaje natomiast: „Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył”. Używa zbyt wielu słów, ale nie w tym rzecz. Oryginał kontrastuje licznych błogosławiących Abrahama i pojedynczego złorzeczącego. W przekładzie pojawia się tu i tam liczba mnoga. Pomyłka ta powtarza się w przekładach polskich. Sugerują one błędnie, że istnieją dwa porównywalne obozy przyjaciół i wrogów, zbawionych i potępionych. Nie: błogosławieństwo jest regułą, przekleństwo wyjątkiem.

W Biblii Tysiąclecia Jezus mówi do prześladowanych uczniów: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (Mt 5, 12). O nagrodzie mowa potem ponownie. Tymczasem greckie słowo misthos oznacza "należną robotnikowi płacę". To znaczy, że ludziom wiernym Bogu niebo się należy! Nie jest to nagroda, czyli premia, uznaniowo dawana przez szefa, lecz coś, co ma on obowiązek wypłacić, i to w terminie. W błędzie tym możliwy jest wpływ protestantyzmu, który podważa wartość zasług ludzi sprawiedliwych wobec Boga. Notabene w Ap 11, 18 i 22, 12 mowa, prawidłowo, o zapłacie od Chrystusa. Owszem, nasze zasługi mogą być za małe (por. Rz 1-3), ale to nie zmienia zasady.

W wielu miejscach tłumaczenia biblijne, i to nie tylko polskie, zaostrzają krytykę wobec Żydów. Na przykład wcześniejsze wydania Biblii Tysiąclecia (potem to częściowo poprawiono) w 1 Liście św. Pawła do Tesaloniczan: „Bracia, wyście się stali naśladowcami Kościołów Boga, które są w Judei w Chrystusie Jezusie, ponieważ to samo, co one od Żydów, wyście ucierpieli od rodaków. Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali (…). Ale przyszedł na nich ostateczny gniew Boży” (1 Tes 2, 14-16). Kilka dalszych tłumaczeń ma podobnie.
 

Jezus uznał za grzech zamiar cudzołóstwa,
a tłumacz – samo pragnienie, nawet spontaniczne


Tymczasem w należycie przełożonym oryginale pojawia się oczywiście osąd krytyczny, ale ani nie ma Żydów w ogóle, ani zdania „Żydzi zabili Pana Jezusa”, ani ostatecznego potępienia przez Boga. Powinno być: „Wy bowiem naśladowcami staliście się, bracia, zgromadzeń Boga, będących w Judei w Mesjaszu Jezusie, bo to samo wycierpieliście i wy od waszych współziomków, co i one od Judejczyków: tych, co i Pana zabili, Jezusa, i proroków, i nas zaczęli ścigać (…). Przyszedł zaś na nich w końcu gniew”.


PACYFIZM I RYGORYZM

W Biblii Tysiąclecia czytamy: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5, 39- 39). Tymczasem greckie antistenai nie oznacza stawiania oporu, lecz przeciwstawienie się z podobną siłą. To znaczy „nie rewanżujcie się złu”, nie odpłacajcie złem za zło. Tłumacz zrobił jednak z zakazu zemsty nakaz bierności wobec złoczyńców. Dodajmy, że nakaz nadstawienia drugiego policzka, podany zaraz potem, jest umyślną przesadą, oczywistą przenośnią, która oznacza, że lepiej się narazić na szkodę i krzywdę, niż wdawać w bijatykę. Tak czy owak, przyjmując z pokorą krzywdy własne, nie mamy prawa zaniedbywać obrony innych: Jezus nie zalecał nadstawiania cudzego policzka!

Przesadne przedstawianie nauk Jezusa spotkamy też obok, w zdaniu z Mt 5, 27. Biblia Tysiąclecia: „Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”. Powinno być: „Kto przygląda się mężatce, żeby jej pożądać, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu” (czyli w myśli). To samo słowo greckie gyne oznacza i kobietę w ogóle, i mężatkę, i tak samo było w językach semickich, ale ponieważ cudzołóstwo oznacza w Biblii zdradę małżeńską, a nie inne grzechy ze sfery płci, tutaj musi chodzić o kobietę zamężną.

Tłumacz poszerzył więc zakaz. Dalej, z przypatrywania się zrobił spojrzenie. Jezus uznał za grzech zamiar cudzołóstwa, a tłumacz – samo pragnienie, nawet spontaniczne. Zatem: wolno chłopakowi patrzeć z zachwytem na pannę, a pociąg do mężatki, będąc pokusą, bez świadomego zamiaru, nie jest jeszcze grzechem. Zaostrzanie i tak wymagających nauk Jezusa jest oczywiście zbędne. Nie należy być bardziej papieskim od papieża. Nasuwa się tu przykład z Księgi Rodzaju (3, 1-6), gdzie wąż namówił kobietę do nieposłuszeństwa Bogu m.in. w ten sposób, że podsunął jej myśl, jakoby Bóg wszystkiego zakazywał. Spytał, czy to prawda, że zakazał jeść z owoców ogrodu rajskiego. Nadgorliwi moraliści też chcą zakazać więcej, niż potrzeba…

Pokrewny problem pojawia się przy tłumaczeniu zdania, że wszelka władza pochodzi od Boga (Rz 13, 1). Odpowiednie słowo greckie (exousia) oznacza raczej autorytet niż władzę: nie chodzi o to, że wszelcy rządzący są posłani przez Boga, lecz tylko o to, że instytucja władzy w społeczności ludzkiej jest ustanowiona przez Boga.


NIE TYLKO W BIBLII

Problemy takie pojawiają się także przy innych ważnych tekstach. Pierwszy polski przekład dokumentów Soboru Watykańskiego II tłumaczył łaciński termin ministerium jako „urząd”. Tymczasem znaczy on „posługa”, „posługiwanie” (odpowiednik greckiego diakonia). Tak oto funkcje w Kościele, które według soboru są służbą, zmieniły się w urzędy... Naprawił to przekład nowszy, z 2002 roku (por. np. soborowa Konstytucja dogmatyczna o Kościele, początek p. 28).

Ktoś mi niedawno zwrócił uwagę na znamienny błąd w tłumaczeniu Katechizmu Kościoła Katolickiego (p. 1908). Czytamy tam: „Z pewnością do władzy należy rozstrzyganie – w imię dobra wspólnego – między różnymi partykularnymi interesami. Powinna ona jednak zapewnić każdemu to, czego potrzebuje on do prowadzenia życia prawdziwie ludzkiego: wyżywienie, odzież, opiekę zdrowotną, pracę, wychowanie i kulturę, odpowiednią informację, prawo do założenia rodziny”. Tymczasem w oficjalnej wersji łacińskiej nie ma „zapewnić”, lecz „uczynić dostępnym” (accessibile reddere).

Błąd jest jaskrawy. Kościół chce, by władza zapewniła warunki do uzyskania potrzebnych dla godnego życia dóbr, a tłumacz, bezwiedny rzecznik państwa opiekuńczego, czy też raczej „państwa niańki”, żąda, by władze te dobra dostarczyły. Jest to i niemożliwe, i niesłuszne.

Kto cytujący katechizm, nawet teolog, sprawdza po łacinie? Bibliści korzystają z oryginału Pisma Świętego, ale inni z tłumaczeń. Tego rodzaju błędy mają więc wszelkie szanse na rozpowszechnienie.


Michał Wojciechowski
Idziemy nr 37 (314), 11 września 2011 r.
Autor jest teologiem świeckim, profesorem Pisma Świętego na uniwersytecie w Olsztynie

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter