19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Różańcowe bliźnięta

Ocena: 0
6439
Lekarze nie mogli uwierzyć: „dwa lata starań, pierwsza ciąża – bliźnięta. I nie z in vitro?”. Maleństwa przyszły 3 grudnia na świat.
– Często słyszeliśmy pytania znajomych: „Kiedy będą dzieci?” – opowiadają Anita i Tomek. Nie kryją, że dla obydwojga był to bardzo trudny czas. Badania pokazywały, że nie ma żadnych przeszkód zdrowotnych, by dziecko mogło się począć. Chodzili do kolejnych polecanych lekarzy, a w końcu trafili do kliniki leczenia niepłodności.

– Kierownik placówki zawyrokował: „Obydwoje jesteście zdrowi, dwa lata starań… Naturalnie nie zajdziecie w ciążę. Tylko in vitro”. Byłam załamana, przepłakałam całą drogę. Mąż skwitował, że nigdy tam nie wrócimy – wspomina Anita.

Zaczęli jeździć do sanktuariów: w Częstochowie, Gietrzwałdzie, Licheniu, Medjugorie. Anita znalazła w Internecie informację o Nowennie Pompejańskiej – trzy części Różańca codziennie, przez 54 dni, w jednej konkretnej intencji.

– Myślałam, że męża nie przekonam. Ale poszło bardzo łatwo – wspomina. – Natychmiast się zgodziłem na wieczorny Różaniec, choć w telewizji była Liga Mistrzów, a na stadionie Legii mecze drużyny, której kibicuję – opowiada Tomek. – Nawet kiedy przyszli koledzy, Tomek opuszczał towarzystwo na modlitwę, a chłopaki czekali – wspomina Anita.

Po skończeniu Nowenny Pompejańskiej dowiedziała się od koleżanki o klinice naprotechnologii. – Byłam już mocno zmęczona, a nawet zrezygnowana, ale skorzystaliśmy – wspomina Anita. Jednocześnie udali się do ośrodka adopcyjnego. – Obydwoje byliśmy do tego przekonani. Po rozmowach poczułam, jakby kamień spadł mi z serca. Pełna szczęścia powiedziałam: „Tomek, niedługo będziemy mieli dziecko!”. Zaczęliśmy przygotowywać wymagane dokumenty – relacjonuje Anita.

Modlili się w tamtym czasie nieustannie, ale choć proponowano im udział w Kołach Żywego Różańca, było im daleko do wspólnoty.

– Myślałem: „Po co? Przecież i bez tego mogę codziennie odmawiać dziesiątek, takie wspólnoty są dla starszych pań”. Kończył się Wielki Post. Poszedłem do naszej parafii św. Faustyny na Bródnie w Warszawie do spowiedzi. W pierwszej chwili chciałem ominąć konfesjonał, gdzie spowiada ks. Roman Kot, duszpasterz Kół Żywego Różańca. Ale potem pomyślałem: „Niech Duch Święty zdecyduje”. Ksiądz Roman zaproponował udział we wspólnocie różańcowej. Podałem kontakt do siebie, choć byłem sceptycznie nastawiony, więc fakt, że nikt w najbliższych dniach nie dzwonił, przyjąłem z ulgą – mówi Tomek. Po kilku dniach przyszedł mail od zelatorki ze świadectwami kobiet, które modląc się o łaskę macierzyństwa, zaszły w ciążę. Coś drgnęło w naszych głowach, ale w sercach był jeszcze opór – wspomina Tomek.

W ich małżeństwie to był czas modlitewnego szturmu. W wigilię Święta Miłosierdzia Bożego gościł u nich w domu obraz Jezusa Miłosiernego – z napisem „Jezu, Ufam Tobie” – potem było Jerycho Różańcowe w parafii, kanonizacja Jana Pawła II w Rzymie. Po wizytach w klinice naprotechnologii Anita zrobiła test ciążowy. Wyszedł pozytywnie. – Sądziłam, że to za wcześnie, drugi znowu pokazał wynik pozytywny. Bałam się cieszyć. Dopiero badanie krwi uzmysłowiło mi, że jestem w ciąży! – nie kryje łez Anita.

Jeszcze nie dostrzegali, że w miarę oddawania Bogu pola do działania rozlewa się na nich Boża łaska. – Mieliśmy już składać dokumenty w ośrodku adopcyjnym, a po Święcie Miłosierdzia Bożego podczas USG lekarz powiedział: „Słychać dwa bijące serca”. Zawsze marzyłam o bliźniętach – mówi wzruszona Anita.

– Lekarz wykonujący USG dopytywał, czy to pierwsza ciąża i czy jest ona skutkiem in vitro. Doszło między nami do ostrej wymiany zdań, kiedy powiedziałam, że to skutek naprotechnologii. Lekarz skwitował: „Proszę mnie do tego przekonać. To przecież oszustwo” – opowiada Anita.

– Zrozumieliśmy, że to może być odpowiedź Boga, dotknięcie Jego łaski – mówi Tomek. – Kiedy zadzwoniłem z decyzją, że przystępujemy do Żywego Różańca, od razu dostałem propozycję bycia zelatorem. Pociągnąłem za sobą żonę i mamę – mówi z dumą Tomek.

– Dlaczego tyle czekaliśmy na dziecko? – zastanawiają się obydwoje małżonkowie. – Może po to, byśmy mogli przybliżyć się do Boga i teraz zachęcać innych do modlitwy?

Odkąd są w Żywym Różańcu, ich życie kompletnie się odmieniło. – Bóg wszedł w nie głębiej, jest w naszym domu mniej nerwów, więcej spokoju, choć Jaś i Marysia spokoju nie gwarantują. Nie mogę się nadziwić, jak dziesiątek Różańca, zajmujący dziennie 3-4 minuty, potrafi zmienić całe życie – mówi Tomek. – Tego, czego doświadczyliśmy, nie możemy zatrzymywać dla siebie. Dlatego mówimy o tym nie tylko małżonkom, którzy długo czekają na dziecko – podkreślają oboje.

Irena Świerdzewska
fot. Irena Świerdzewska/Idziemy
Idziemy nr 9 (492), 1 marca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter