19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Mojżesz i grzechy języka

Ocena: 4.4
18030
Jeżeli Mojżesz nie był godny, aby wejść do Ziemi Obiecanej z powodu tego, co powiedział, to tym bardziej my nie wejdziemy do Nieba ze względu na grzechy języka.
W trakcie wędrówki na pustyni Izraelitom zabrakło wody. Zawołali wtedy do Mojżesza i Aarona: „Czemu wyprowadziliście zgromadzenie Pana na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem zginęli? Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce, gdzie (…) nawet nie ma wody do picia?” (Lb 20,4-5). Wobec tego Bóg kazał Mojżeszowi, aby wziął laskę, zaprowadził lud do skały i kazał jej, aby wydała z siebie wodę dla ludu. Mojżesz zgromadził więc Izraelitów przy skale i zawołał: „Słuchajcie, wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?” (Lb 20,10). Następnie dwukrotnie uderzył skałę laską, a skała wydała wodę w obfitości. Pan zaś oznajmił Mojżeszowi i Aaronowi: „Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję” (Lb 20,12).

Czy przewinienie Mojżesza i Aarona było aż tak wielkie, że musiała ich spotkać tak dotkliwa kara? Słowa Pana wydają się zbyt surowe, bo wejście do Ziemi Obiecanej było dla Izraelitów największym marzeniem i spełnieniem obietnicy danej Patriarchom. Jeden z midraszy głosi, że kiedy Mojżesz oznajmił Izraelitom, iż wydobędzie dla nich wodę ze skały, oni myśleli, że ich oszuka. Podejrzewali, że jedynie sprawi wrażenie, iż wydobywa wodę ze skały, podczas gdy tak naprawdę wydobędzie ją z jakiegoś źródełka na pustyni. Dlatego też kazali, aby na ich oczach wydobył wodę ze skał, na które oni wskażą. Z tej racji Mojżesz wybuchnął gniewem i zawołał: „O wariaci twardego karku, którzy pragniecie pouczać swojego nauczyciela; wy, którzy zabijacie swoich zwierzchników swoimi strzałami, czy myślicie, że ze skał, które wybraliście, będziemy mogli wyprowadzić wodę? Przysięgam, że wyprowadzę wodę tylko ze skały, którą ja wskażę”.

Gniew Mojżesza był tak wielki, że zapomniał o nakazie Bożym, aby przemówić do skały. Zamiast tego uderzył skałę laską, ale ta odmówiła posłuszeństwa. Wówczas Izraelici zaczęli drwić z Mojżesza, a on, płonąc jeszcze większym gniewem, uderzył skałę po raz drugi. W konsekwencji wszystkie skały na pustyni wydały wodę, a ta, którą uderzył, wydała tyle wody, że wielu spośród Izraelitów utonęło. Wtedy Bóg powiedział Mojżeszowi: „Ty i Aaron nie uwierzyliście Mi, bo zakazałem ci uderzać w skałę, a ty uderzyłeś; nie uświęciłeś Mnie w oczach dzieci Izraela; zgrzeszyłeś przeciwko Mnie, kiedy powiedziałeś, «Czy wyprowadzimy wodę z tej skały?» i nie postąpiłeś zgodnie z Moim nakazem, bo nie przemówiłeś do skały. A skoro nazwałeś moje dzieci głupimi, to jako mądry człowiek, zapewne nie będziesz chciał mieć nic z nimi nic wspólnego. Dlatego też oni wejdą do Ziemi Obiecanej, a ty nie wejdziesz”.


SŁOWA BEZUŻYTECZNE

Powyższe midraszowe spostrzeżenia dają do zrozumienia, że zgubą Mojżesza był jego język. Brak panowania nad emocjami sprawił, że posłużył się obraźliwymi słowami, a jego wiara zachwiała się. Sam Chrystus powie: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36-37). Oprócz tego Katechizm wyjaśnia: „Piąte przykazanie zabrania (…) obraźliwych słów; są one jednak ciężką winą w zależności od okoliczności lub intencji tego, kto je wypowiada” (KKK 2073).

Warto się zatrzymać nad tymi pouczeniami, bo zazwyczaj nie traktujemy niewłaściwej mowy w kategoriach grzechu śmiertelnego. A jednak to, co mówimy, może być grzechem ciężkim, podobnie jak gniew. W tym kontekście praca nad sobą zawsze będzie wymagała panowania nad emocjami. A motywacją do takiej pracy nad sobą jest nasza wiara, która zobowiązuje do ciągłego oczyszczania się z wad. Nie wystarczy powiedzieć: „no cóż, jestem z natury człowiekiem nerwowym”; „przeklinam, bo taki mam nawyk” albo „przeklinam, bo wokół mnie wszyscy przeklinają”. Benedykt XVI w tegorocznej homilii na Środę Popielcową zwrócił uwagę, że „wielu jest gotowych «rozdzierać szaty» wobec skandali i niesprawiedliwości (…) popełnionych przez innych, (…) ale niewielu wydaje się być gotowymi do działania we własnym sercu, we własnym sumieniu i w swoich intencjach, pozwalając, aby Pan je przemieniał, odnawiał i nawracał”.

Św. Faustyna Kowalska pisze, że kiedyś Pan Jezus pozwolił jej odwiedzić piekło. Wśród wielu rzeczy, które tam zauważyła, zwraca uwagę na nieustanne przekleństwa pochodzące z ust dusz tam przebywających. Można więc powiedzieć, że wulgarna mowa ma w sobie coś z piekła, a nawet z bliskości diabła tu na ziemi. Człowiek, który przeklina, zaprasza szatana do swojego serca – świadomie lub nieświadomie. Jak to możliwe? Po prostu diabeł, słysząc wulgarne słowa, cieszy się, bo w osobie przeklinającego człowieka odnajduje serce, w które może wejść i czuć się jak „u siebie”, czyli tak jak w piekle, gdzie przekleństwa są na porządku dziennym. Rzecz jasna, że wejście szatana w serce człowieka używającego nieprzyzwoitych słów niekoniecznie musi stanowić opętanie, chociaż nie można wykluczyć takiej ewentualności. W każdym razie wulgarny język zawsze sprawia, że otwieramy się na działanie złego ducha. Dlatego też ludzie wulgarni nie powinni się dziwić, że są nękani przez różne pokusy, zwłaszcza zmysłowe. Jest to „prezent” wręczony przez diabła osobom posługującym się nieprzyzwoitym językiem.

Wulgarne słowa mają to do siebie, że im częściej pojawiają się na ustach, tym trudniej jest się ich pozbyć. Dlatego też niektórzy używają nieprzyzwoitych słów nawet w codziennej rozmowie, bez względu na stan emocjonalny. W tym kontekście św. Jakub Apostoł pisze: „Język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest (…) tym, co bezcześci całe ciało, i sam trawiony ogniem piekielnym (…) języka (…) nikt z ludzi nie potrafi okiełznać; to zło niepohamowane, pełne zabójczego jadu. Za jego pomocą wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jk 3,6-10).

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter