19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Medytacja: dobra czy zła?

Ocena: 4.3
13544
Nie ma powodu, by do słowa "medytacja" podchodzić z jakąś nieufnością czy lękiem – mówi bp Andrzej Siemieniewski
Z bp. Andrzejem Siemieniewskim, biskupem pomocniczym archidiecezji wrocławskiej, rozmawia Iwona Świerżewska


Wielokrotnie z dystansem odnosił się Ksiądz Biskup do medytacji chrześcijańskiej. Dlaczego?


Na początku warto odróżnić wyrażenie „medytacja chrześcijańska”, odnoszące się do pewnej tradycji w Kościele sięgającej pierwszych wieków, do której zachęcali m.in. papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI, od tak zwanej „medytacji chrześcijańskiej” propagowanej przez ruch znany jako Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej (WCCM). Moje zastrzeżenia nie odnoszą się do medytacji jako takiej, a jedynie do owego ruchu, którego wspólnoty powstają obecnie przy wielu parafiach.

Artykuł Iwony Świerżewskiej o medytacji chrześcijańskiej w wydaniu WCCM znajdziesz w numerze 3/2013 i na naszej stronie:
Ogrzej się w Bożym cieple


Członkowie i założyciele Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej twierdzą, że właśnie tę od wieków znaną i na wskroś chrześcijańską metodę propagują.

Jest to jedna z ulubionych tez głoszonych przez założycieli ruchu. Moim zdaniem na wskroś nieprawdziwa. Poproszono mnie, abym zabrał na ten temat głos w czasopiśmie „Pastores”, postanowiłem więc zapoznać się z pismami Jana Kasjana, na którego powołują się najczęściej, oraz innych starożytnych mnichów praktykujących Modlitwę Jezusową. Po lekturze tych dzieł doszedłem do wniosku, że to są dwie różne metody. Pewne podobieństwa istnieją, jednak są tak odległe, że WCCM nie powinna powoływać się na te teksty. To, co proponuje, bardziej przypomina metodę buddyjską czy jogę niż to, o czym mówili mnisi starochrześcijańscy.


Na czym według Księdza Biskupa polega podobieństwo do metody buddyjskiej?


WCCM uczy na przykład recytacji mantry. Mantrą jest jedno słowo, które może być różne, choć we wspólnocie zaleca się obecnie powtarzanie Marana tha, co oznacza: „Przyjdź, Panie Jezu”. Co ciekawe, jak wynika z publikacji o. Laurence’a Freemana OSB, który jest obecnie dyrektorem wspólnoty, medytujący nie powinien zwracać uwagi na znaczenie tego słowa, a jedynie na jego brzmienie, które ma uwolnić go od wszelkich myśli. Takiej medytacji z całą pewnością nie uprawiali ani starożytni, ani żadni inni mnisi chrześcijańscy, a już zwłaszcza nie Jan Kasjan. Jest tu, co prawda, pewne podobieństwo zewnętrzne, formalne, ale na tym koniec. Jan Kasjan pod koniec V w. rzeczywiście zachęcał do modlitwy krótką frazą, ale jego fraza była pełnym zdaniem: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu”. To jest ewidentnie prośba i Jan Kasjan w swoich dziełach wyraźnie zaznaczał, że sensem powtarzania tej frazy nie jest jej brzmienie, ale wprost znaczenie tego zdania, czyli prośba kierowana do Pana Boga. Widzimy więc, że to, co praktykowali starożytni mnisi, to nic innego, jak modlitwa aktem strzelistym, kierowana do Boga w różnych okolicznościach życiowych. Formalne podobieństwo jest: modlitwa jest krótka, wypowiadana w rytm oddechu i powtarzana. Ale kiedy przyjrzeć się bliżej, widać poważną różnicę w stosunku do mantry, która nie jest wejściem w relację i dialog z Bogiem, a jedynie ma nas uwolnić od wszelkich myśli, dobrych i złych.


Założyciel WCCM o. John Maine wielokrotnie podkreśla w swoich tekstach, że celem proponowanej przez niego medytacji jest spotkanie z osobowym Bogiem. W ostatnio wydanej przez wspólnotę książce „Medytacja chrześcijańska w szkole” znajduje się artykuł jego autorstwa, w którym czytamy: „Jezus powiedział, że Jego Duch zamieszkuje nasze serca. Gdy medytujemy, odkrywamy tę prawdę (…). Duch, którego mamy odkryć w naszych sercach, jest źródłem mocy ubogacającej każdą chwilę”. Czyli że medytacja jest skoncentrowana na Bogu. Jak szukanie Boga w sercu ma się do buddyjskiego popadania w niebyt?

Nie jestem w stanie w tym momencie odpowiedzieć na to pytanie, po prostu dlatego, że do tej pory zająłem się tylko tekstami obecnego opiekuna WCCM, czyli o. Laurence’a Freemana. Nie znam publikacji o. Johna Maina, więc nie będę się do nich odnosił. Nie wiem też, na ile słowa o. Maina kształtują obecną postać tego ruchu. Zwróciłem uwagę na to, co głosi o. Freeman, chociażby z tego względu, że jest obecnym dyrektorem wspólnoty i bywał w Polsce. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że działalność całej Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej jest rzeczywistością dużo bardziej złożoną. Z konieczności ograniczyłem się na razie jedynie do krótkiej oceny tezy podtrzymywanej przez o. Freemana, jakoby posługiwał się metodą zaczerpniętą od Jana Kasjana, ponieważ to jest akurat bardzo łatwo sprawdzić, sięgając do źródeł. I stwierdziłem, że w tym konkretnym punkcie mija się z prawdą.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter