Jezus po wysłuchaniu wszystkich powyższych odpowiedzi to samo pytanie kieruje do swoich uczniów: „A wy za kogo mnie uważacie?”. Jest to jeden z tych fragmentów, które ukazują problem naszego postrzegania Jezusa Chrystusa. Naszego, bo my także jesteśmy jego uczniami. Jesteśmy ochrzczeni i poznaliśmy smak „wody żywej”. Wiemy, że słowa wypowiedziane o Nim przez proroków są prawdziwe. Wiemy, a mimo to w XXI wieku, w dobie rozwijającego się postępu, pośród „autorytetów” tego świata, w naszym codziennym życiu nie możemy znaleźć miejsca dla Niego. Także więc do nas zwraca się dziś Jezus, pyta nas wprost: „A wy za kogo mnie uważacie?”. Może wsłuchując się w dzisiejszą ewangelię warto jeszcze raz uświadomić sobie, że pytanie: „Za kogo ludzie mnie uważają?”, skierowane do dwunastu, jest także skierowane do nas. I do każdej innej osoby na przestrzeni dziejów. Do wszystkich, którzy twierdzą, że są uczniami Chrystusa.
Naśladowanie Chrystusa nie jest łatwym zadaniem. Chodzi o coś więcej, niż mówienie, że się jest katolikiem i niż przychodzenie do kościoła raz w tygodniu na godzinę. I o coś więcej niż wrzucanie jałmużny do skarbonki, tak żeby wszyscy widzieli, jaki to jestem wrażliwy na potrzeby biednych. Odpowiedź znajdujemy w słowach Jezusa: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.
Naśladowanie Chrystusa to codzienna decyzja. Naśladowanie Chrystusa to chęć przeżycia swojego życia inaczej, chęć umieszczenia Boga na pierwszym miejscu, nawet jeśli świat będzie z tego drwił. Bo jak mawiał św. Ambroży: „Kto żyje bez Chrystusa, stoi na zewnątrz przed drzwiami ojcowskiego domu, na ulicy, bez dachu nad głową”.
A Ty – za kogo uważasz Jezusa?
ks. Marek Jeznach |