29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jedność jako zadanie

Ocena: 4.6
1297

Aby jedność małżeńska była realna, dla męża numerem jeden w rodzinie musi być żona, dla żony – mąż. - mówi ks. dr. Robert Wielądek, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP, w rozmowie z Radosławem Molendą

fot. xhz

Coraz więcej – w trosce o trwałość małżeństw – mówi się o potrzebie jedności małżeńskiej. Na czym ma ona polegać?

Jedność jest zadaniem do zrealizowania, które stoi przed każdym bez wyjątku małżeństwem. Pamiętajmy, że mąż i żona to osoby pochodzące z dwóch różnych światów. Mają dwie różne dotąd historie życia, różne wychowanie, doświadczenia, charaktery, charyzmaty, talenty itd. Często mają także różne pragnienia. Te dwa światy spotykają się, by wyruszyć na wspólną, trwającą odtąd całe życie przygodę, której na imię małżeństwo. By ta przygoda się udała, stoi przed małżonkami zadanie zbudowania z tych różnych światów jedności, prawdziwej wspólnoty życia.

 

Czasami rozumie się tę jedność jako upodabnianie się do siebie.

Jedność – jeśli chce się być w małżeństwie szczęśliwym – trzeba rozpatrywać na różnych płaszczyznach: psychicznej, duchowej, fizycznej, intelektualnej, emocjonalnej itp. Nie warto tej jedności zawężać do sfery duchowej czy seksualnej. I są płaszczyzny wspólnego życia, na których takie upodabnianie się do siebie jest możliwe. Nie chodzi jednak o to, i nawet nie ma możliwości, by mąż i żona byli identyczni. To jest bardzo złudne i wiele małżeństw się o to mylne założenie rozbija. Można by zapytać: mąż ma się upodobnić do żony czy żona do męża?

Różnimy się – i dobrze, że tak jest. Jednak by nasze światy pogodzić, musimy te nasze różnice poddać pewnej pracy. I to nie jest tylko kwestia dotarcia się, ale zadanie na całe wspólne życie. Każdy człowiek jest dynamiczny, zmienia się. Cały czas jesteśmy w procesie przemian nie tylko fizycznych, ale także np. duchowych. Wciąż się nawracamy, zmieniamy w naszym myśleniu. A jeśli tak – całe życie trzeba nad naszą jednością pracować. Nie wystarczy żyć w zgodzie z samym sobą. Mamy nie mocować się z żoną czy mężem, by stali się tacy jak my, ale odkrywać nasze różnice jako dar, który nas wzbogaca, dopełnia i wspiera we wzajemnym pokonywaniu przeciwności. Mężczyzna niech będzie męski, a kobieta – kobieca. To nas do siebie przyciąga, a nie nasze podobieństwa. Gdybyśmy byli tacy sami, nie bylibyśmy sobie potrzebni.

 

Mówi się o trzech ołtarzach, na których buduje się i dokonuje jedność małżeńska: Eucharystii, stołu i łoża. Przypomnijmy o nich.

Pierwszy stół warto rozszerzyć na modlitwę i formowanie się duchowe. Tu także trzeba podkreślić, że inna jest duchowość kobiety i mężczyzny. I tak ma być. Czasem słyszę narzekanie, że mąż modli się inaczej niż żona. Tymczasem ilu ludzi, tyle dróg do Pana Boga. Ktoś modli się z Pismem Świętym, a ktoś inny woli na różańcu czy z brewiarzem. I chwała Bogu.

To, co jest ważne, gdy chodzi o ten ołtarz, to dbanie o osobistą, a następnie wspólną relację małżonków z Bogiem – zgodnie ze znanym obrazkiem „trójkąta małżeńskiego”: ja, ty i Bóg. Im bardziej zbliżamy się do Pana Boga, tym bardziej zbliżamy się do siebie. Miejmy przy tym świadomość, że każdy z nas ma swoje tempo i model duchowości, który ukształtował się – lub nie – jeszcze przed ślubem. Nie mamy tego modelu porzucać, ale wnieść jako dodatkową wartość w nasze małżeństwo.

Namawiam wszystkie małżeństwa, by – jeśli chcą się formować – szukały wspólnot małżeńskich. Wszelkiego rodzaju „duszpasterstwa męskie” – jak np. Rycerze Kolumba czy Droga Odważnych – są dobre, ale jako wsparcie. Natomiast styl życia mężów wynika z sakramentu małżeństwa jako zasadniczej, wybranej przez nich drogi. Bycie mężem swojej żony ma nas definiować mocniej niż różne pomysły na duchowość męską. Jeśli więc ktoś stoi przed dylematem: formacja męska czy małżeńska?, odpowiadam: zdecydowanie małżeńska, zwłaszcza obecnie, gdy ludzie mają coraz mniej czasu dla siebie. Jeśli odkrywamy, że mamy zbyt wiele aktywności, rezygnujmy z tego, co robimy oddzielnie, a inwestujmy tam, gdzie jesteśmy razem jako małżeństwo. A gdy chodzi o wspólne rekolekcje: jeśli mąż przeżyje je inaczej niż żona, nie oznacza to, że przeżyje je gorzej.

Mówiąc o jedności na ołtarzu modlitwy, trzeba wspomnieć, że zbyt rzadko, zastanawiając się nad wyborem męża czy żony, narzeczeni biorą pod uwagę sferę jego/jej duchowości. To nie tylko kwestia tego, czy współmałżonek ze mną pójdzie czy nie pójdzie do kościoła w niedzielę. Gdy w małżeństwie przychodzą doświadczenia kryzysu, ale i w zwykłej codzienności, gdy przyjdzie podejmować decyzje – im są trudniejsze, w tym większym stopniu odwołujemy się do naszego świata wartości. I jest to niezwykle istotne w kwestii budowania małżeńskiej jedności: czy mamy, i jakie, życie duchowe.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter