Dziś często pojmuje się sumienie na opak. Postępowcom nie chodzi o wymagania moralne, które stawia sumienie, lecz o zwolnienie od nich. Wolność sumienia rozumieją jako Owsiakowe „róbta, co chceta”.
Ludziom czyniącym źle, a powołującym się przy tym na sumienie, nie chodzi wcale o obiektywną samoocenę ani o uznanie swojej winy. Przeciwnie, raczej domagają się usprawiedliwienia i prawa do czynienia tego, co zechcą. Nie występuje tu obowiązek postępowania zgodnie z normami powszechnymi i obiektywnie słusznymi, lecz prawo do ich zmieniania i łamania!
Taka postawa nie ma nic wspólnego z tym, co Biblia, filozofia i teologia nazywają sumieniem. Kojarzy się raczej z grzechem pierwszych ludzi, który Księga Rodzaju przedstawia w opowiadaniu o Adamie i Ewie. Jest to dobrze znane „zerwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła” (Rdz 2-3). „Drzewo” oznacza pierwiastek, zasadę; natomiast „poznanie” to po hebrajsku nie wiedza teoretyczna, lecz poznanie doświadczalne i dominacja. Istotą zła w ludziach, zwanego grzechem pierworodnym, jest zatem samowola moralna jako zasada, chęć rządzenia kryteriami dobra i zła. Słuszne jest wtedy to, co się chce albo co zarządzi władza. Pismo Święte odpowiada: „Biada wam, którzy nazywacie zło dobrem, a dobro złem!” (Iz 5, 20).
Normalne, a dawniej jedyne znaczenie słowa „sumienie” znaleźć można w zwrocie „wyrzuty sumienia”. W sumieniu człowiek osądza swoje czyny, a nie szuka wykrętów! Nazywanie moralnej samowoli sumieniem to zasłona dymna. A manipulacje słowami należą do głównych chwytów wszelkiej propagandy.
TROCHĘ FILOZOFII
Odkrycie sumienia nie wymaga wiary. Zjawisko to jako pierwsi nazwali i opisali filozofowie greccy. Kontynuowali to autorzy rzymscy, a także autorzy Nowego Testamentu i późniejsze chrześcijaństwo.
Sumienie to głos wewnętrzny, który pozwala człowiekowi na ocenę własnych czynów. Bliższe znaczenie słowa „sumienie” w filozofii starożytnej najlepiej wytłumaczyć odwołując się do jego etymologii. Gdy jednak proponuję moim studentom, by zgadli, skąd się wzięło słowo „sumienie”, nie potrafią. Kojarzy się im przeważnie z sumą… Istotnie, zgadnąć trudno. Punktem wyjścia jest bowiem czasownik „umieć”. Stąd starosłowiańskie „umienie”, a do tego przedrostek „s” odpowiadający polskiemu „z”. „Umieć z”. W dzisiejszym języku należałoby oddać to słowami „wspólna wiedza”, „współwiedza”. Takie samo jest pochodzenie i sens odpowiednich słów po grecku (syn-eidesis bądź syn-eidos) i po łacinie (con-scientia).
Jako pierwszy miał o sumieniu mówić Pitagoras. Sokrates nazwał je inaczej, mówiąc, że ma za moralnego przewodnika swój daimonion. W starożytności greckiej i rzymskiej pojęcie to było ważne dla filozofii moralnej stoików, popularnej w epoce Nowego Testamentu. Filozofia ta zakładała obecność w świecie boskiego umysłu, rozumu zawierającego w sobie wszelką prawdę. Umysły ludzkie widziała jako pojedyncze iskry, cząstki takiego umysłu powszechnego. Wobec tego sumienie to przejaw wiedzy wspólnej jednostkowego umysłu ludzkiego z obiektywną, powszechną, ponad jednostkową prawdą moralną.