30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po co ten cyrk?

Ocena: 0
1178
Andrzej Gołota znów w Polsce. I znów się o nim mówi dużo i dość głośno. Powód jest – przynajmniej w teorii – ważny: zakończenie kariery i pożegnanie z kibicami. Ktoś szybko sobie to przekalkulował i przemyślał temat. Z tych kalkulacji, obliczeń i założeń wyszło mu, że się opłaci. Opłaci się zrobić kolejny szum wokół człowieka, który kilka razy był w okolicach szczytu w boksie zawodowym. Kręcił się tam przez czas jakiś dość skutecznie. Na tyle skutecznie, że miliony Polaków zarywało noce podczas transmisji jego walk zza oceanu.

Tak jak napisałem – szczyt był blisko. Niemal na wyciągnięcie dłoni ubranej w bokserską rękawicę. Nigdy się jednak nie udało. A wielki sport nie uznaje przegranych. Tym bardziej, że część porażek Gołoty trudno nazwać tylko porażkami. To, niestety, były kompromitacje. Bo jak inaczej nazwać ucieczkę z ringu, uderzenia poniżej pasa czy ugryzienie rywala? Z czego te wpadki wynikały? Podobno główną przyczyną była słaba psychika. Coś chyba jest na rzeczy. Ten sam człowiek miał w swojej przeszłości związki z towarzystwem cokolwiek szemranym, a także wyrok za rozbój. Dlatego więc późniejsze „wyczyny” w trakcie kariery dziwić nie powinny.

Dziwi mnie za to niezmiernie, że ktoś znów próbuje wskrzesić mit „wielkiego Gołoty”. Dla mnie ten pięściarz wielkim sportowcem nie był nigdy. Po prostu, te nieliczne momenty dobrych występów w ringu przykryły wstydliwe porażki. Gdzież mu tam do takich gwiazd polskiego ringu, jak Jerzy Kulej, Zbigniew Pietrzykowski czy Józef Grudzień. Ci wychowankowie legendarnego Feliksa Stamma to prawdziwi sportowcy z krwi i kości. To fakt, że żyli w innych czasach i walczyli na innych arenach niż Gołota. Na zawsze jednak pozostaną w historii naszego sportu oraz w pamięci kibiców. Bo to ludzie, którzy mieli sukcesy, ale też potrafili świecić przykładem.

Andrzej Gołota sukcesów tak naprawdę nie doczekał, przykładu z niego także brać nie sposób. Można sobie co najwyżej zrobić zdjęcie nazywane obecnie wszędzie „sweet focią”. Trochę tak jak w cyrku. Gołota niby był poważnym pięściarzem, ale często zachowywał się między linami jak cyrkowiec. I właśnie w takim stylu wymyślono mu pożegnanie.

Mariusz Jankowski
Idziemy nr 43 (475), 26 października 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter