14 maja
wtorek
Bonifacego, Dobieslawa, Macieja
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Lato piłkarskich wspomnień

Ocena: 0
1559

1992 rok. W tym samym kraju, w Barcelonie, biało-czerwoni sięgają po wicemistrzostwo olimpijskie. To dwa ostatnie wielkie sukcesy polskiej piłki nożnej. I oba pamiętam, chociaż ten pierwszy wyczyn, sprzed czterdziestu lat, tylko wyrywkowo. Mundial Espana ’82 zostawił w pamięci trzy obrazy. Pierwszy to kupiona wtedy przez mamę książka o historii mistrzostw świata. To z niej uczyłem się nazwisk, dat, wyników. Była dla mnie jak encyklopedia. Dopiero z czasem się dowiedziałem, że zawierała sporo błędów. Na szczęście nie dotyczyły one spraw najistotniejszych. Do dziś ją mam, chociaż w stanie nieużywalnym. Obraz drugi dotyczy meczu z Peru. Wygranego aż 5 do 1. Wszystkich goli nie widziałem, bo… ważniejsza była zabawa z kolegami w czołg. Byliśmy oczywiście załogą znaną wszystkim z filmu „Czterej pancerni i pies”. Czworonoga na pokładzie nie było, a za czołg służyły nam korzenie rozłożystej lipy. Trzeci obraz związany jest z wygranym 3 do 0 spotkaniem z Belgią. Trzy gole Zbigniewa Bońka, które mocno przybliżyły nas do półfinału. I widziałem je wszystkie, bo wcześniej tak długo płakałem, że dla świętego spokoju pozwolono mi oglądać mecz. Dziś wiem, że warto było wylać to morze łez.

Dużo więcej mam wspomnień sprzed trzydziestu lat. Lato było wtedy gorące nie tylko w Barcelonie. Pamiętam to doskonale, bo drugi raz w życiu szedłem wtedy z Gdańska w pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Ta wyprawa była trudna właśnie z powodu upałów. Dla mojego rozwoju duchowego miała niezwykłe znaczenie. To był ważny czas. I trudny czas. Dlaczego? Proszę sobie wyobrazić zakochanego w piłce nożnej nastolatka, który nie może oglądać wszystkich meczów świetnie grającej olimpijskiej reprezentacji Polski. Nie zawsze bowiem mieliśmy dostęp do telewizorów w miejscach, gdzie były noclegi, a poza tym czasami obowiązki pielgrzyma nie pozwalały na taką rozrywkę. Na szczęście dwa najważniejsze spotkania, półfinałowe z Australią oraz finał z Hiszpanią, udało się obejrzeć. Emocje niezapomniane. Na ich intensywność wpływał też fakt, że oglądaliśmy te mecze w towarzystwie ludzi poznanych zaledwie kilka godzin wcześniej. I muszę się Państwu przyznać, że piękny był to czas. Na pewno niezapomniany. Dziś, po trzech dekadach od tamtych chwil, niezmiennie czekam na kolejne wyjątkowe momenty. Oczywiście pytanie, czy w ogóle ich doczekam. Jeśli się uda – będzie wspaniale. Bo pięknych piłkarskich wzruszeń i wspomnień nigdy dość.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest dziennikarzem TVP Sport od 2008 r., wcześniej zaś Radia Warszawa, Radia Plus, TV Puls, TV 4 i Polsatu

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 maja

Wtorek, VII Tydzień wielkanocny
Święto św. Macieja, apostoła
Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem,
abyście szli i owoc przynosili.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 15, 9-17
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Andrzeja Boboli: 7-15 maja
Nowenna do Ducha Świętego
+ Nowenna do św. Rity 13-21 maja



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter