19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z religią bez zmian

Ocena: 3.875
1761

Nie tylko lekcje religii bywają nieatrakcyjne. Jeśli jednak np. na biologii uczniowie się nudzą, nie żądamy usunięcia jej z planu lekcji. - mówi dr Aneta Rayzacher-Majewska, konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP, wykładowca i katechetka, w rozmowie z Moniką Odrobińską

posyfot. E. Bartkiewicz/www.episkopat.pl/photo

Na rok 2023/2024 minister edukacji zapowiadał wprowadzenie w szkołach obligatoryjnego wyboru między religią a etyką. Jednak jego ostatnie wypowiedzi każą o tym na jakiś czas zapomnieć. Co Pani na to?

Przyjęłam to z niepokojem. Miałam nadzieję, że uczniowie wreszcie musieliby wybrać między religią a etyką. Sytuację, w której uczniowie mają do wyboru absencję na wybranej lekcji, nazwałabym niewychowawczą. Jeśli bowiem unikamy wymagań wobec młodych, umacniamy w nich lenistwo, bo to ono jest najczęstszą przyczyną rezygnacji z religii lub etyki.

 

Jakie są skutki rezygnacji z lekcji religii?

To nie tylko konsekwencje kanoniczne, jak utrudnienie sobie dostępu do sakramentów, a także występowania w roli chrzestnego czy świadka bierzmowania, nie mówiąc o zawarciu ślubu kościelnego. To także konsekwencje moralne, nie ma bowiem przedmiotu, który w kontekście nauczania wartości zastąpiłby religię bądź etykę. Nie jest nim godzina wychowawcza, którą nauczyciel przeznacza często na sprawy organizacyjne lub „podgonienie” własnego przedmiotu. Nie są nim także incydentalne warsztaty z psychologiem. Młodzi potrzebują spotkań, podczas których dowiedzą się, co jest w życiu ważne, jak postępować.

 

W Polsce już 1500 szkół nie organizuje religii, a środowiska lewicowe przekonują, że wyprowadzenie tego przedmiotu z placówek zapewni pieniądze np. na więcej angielskiego.

Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze i tak rzadko kiedy przeznaczane są na rzecz uczniów. Środowiska, które religię chcą wyprowadzić ze szkół do salek katechetycznych, zapominają o tych rodzicach, którzy chcą posyłać dzieci na szkolną religię i mają do tego konstytucyjne prawo. To dla nich także wygodne logistycznie, bo nie poświęcają czasu i energii na dowożenie dzieci do kościoła. Wyprowadzenie religii ze szkół byłoby też wobec nich nieuczciwe finansowo, bo na religię w szkołach i tak przeznaczona jest pula pieniędzy, na którą składają się w podatkach. Nie rozumiem też, że zarzutom o „wydawaniu pieniędzy na katechetów” nie towarzyszy refleksja nad tym, jakie fundusze przeznacza się na korepetycje.

 

Czasem jednak za odpływ z religii odpowiada mało atrakcyjne prowadzenie lekcji. Jak przyciągnąć na nie młodych?

Mówimy tu o ocenie jakości prowadzonej lekcji, a nie zasadności odbywania jej w szkole. Jako mama wiem, że w szkole nie tylko religia bywa nieatrakcyjna. Jeśli jednak np. na biologii uczniowie się nudzą, apelujemy do nauczyciela, by zmienił metodę prowadzenia zajęć, ale nie żądamy usunięcia ich z planu lekcji. Uczciwie byłoby stosować takie samo podejście do lekcji religii.

Trudno mi się zgodzić także z postulatem zmniejszenia liczby lekcji z dwóch do jednej tygodniowo. Tych zajęć i tak sporo przepada, a przykład innych przedmiotów wykładanych w wymiarze raz na tydzień pokazuje, że wcale nie są od tego atrakcyjniejsze. Myślę, że przeciwników dwóch godzin lekcyjnych uwiera nie tyle ich liczba, ile przekazywane na nich treści. Ci, którzy posyłają dzieci na religię, są zazwyczaj świadomi ich wagi.

 

A czym młodych przyciągnąć?

Osobiście przestawiłabym akcent z „nauczania” na dyskutowanie. Młodzi lubią się wypowiadać, chcą być słuchani. Jeśli chcemy dać im racjonalne wsparcie treści wiary, prowadźmy z nimi dialog. W nim także wyjdzie to, czego oni potrzebują, jak najlepiej do nich dotrzeć. Atrakcyjną lekcję uczniowie będą sami sobie polecać…

 

Skoro atrakcyjna lekcja przyciąga uczniów, po co wprowadzać ustawowy przymus chodzenia na religię lub etykę?

Na pewnym etapie rozwoju człowieka przymus jest potrzebny. Gdyby nie obowiązek szkolny, pewnie mało które dziecko samo z siebie – mając do wyboru czas wolny i szkołę – wybrałoby siedzenie w ławce. Zresztą, trudno mówić o przymusie, jeśli rodzice i uczniowie mogą wybierać między religią a etyką. Dla tych, którym bliskie są wartości chrześcijańskie i w tym duchu chcą wychowywać dzieci, opowiedzenie się za religią jest wręcz zobowiązujące – przecież o wychowaniu potomstwa w wierze katolickiej zapewniali w przysiędze małżeńskiej.

Jeśli ktoś żąda szkoły „neutralnej światopoglądowo”, to znaczy, że próbuje przeforsować w niej swoją wizję świata. Dzieci nauczane są nie przez programy, ale przez żywych ludzi, zawsze reprezentujących jakiś system wartości. Lekcje religii są często demonizowane, a przecież jeśli naucza się tam o miłości bliźniego czy szacunku dla rodziców, trudno upatrywać w tym negatywnych treści. Nie przekazuje się tam zresztą niczego, w czym dzieci by nie uczestniczyły na co dzień. Żyjemy w kraju wyrosłym na fundamentach chrześcijańskich, więc obchodzimy święta religijne; nawet jeśli nie uczęszczamy do kościoła, to go mijamy. Wiedza religijna to część wykształcenia.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter