20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wciąż na szlaku

Ocena: 4.4
5299
Fizycznie czuję się trochę jak noworodek – mówi Marzena. Na co dzień musi pokonywać wiele barier. Najgorsze są te w ludzkich umysłach.
Poród trwał już ponad 30 godzin. Ordynator w jednym z gdyńskich szpitali odmówił wykonania cesarskiego cięcia. Był na to zbyt pijany. Marzena przyszła na świat o 1.15 w nocy. W książeczce zdrowia wpisano: „Dziecko urodzone w zamartwicy sinej. O wadze 3,70 kg, 53 cm długie. Jeden w skali Apgara. Dwie godziny było w śmierci klinicznej, stosowano masaż serca oraz sztuczne oddychanie”. Był 29 grudnia 1973 roku.

Diagnoza neurologiczna: mózgowe porażenie dziecięce z bardzo silną spastycznością czterech kończyn. Dziewczynkę czekała długoletnia rehabilitacja. Nikt nie wierzył, że jej ciało będzie kiedyś sprawne, ale wielu wątpiło też w jej umysł. „Pani dziecko będzie roślinką!”, „Z niej i tak nic nie będzie…”, „Przecież to dziecko jest głupie!” – powtarzali lekarze. Gdy miała siedem lat, pedagog w poradni wychowawczo-zawodowej, nie robiąc żadnych testów psychologicznych, od ręki zwolniła ją z obowiązku szkolnego. Tak po prostu. Na oko. Ale jej mama była zdeterminowana. Dziewczynka alfabetu nauczyła się w trzy dni.

Dziś Marzena Hansch nadal ma problemy z poruszaniem. Jeździ na wózku inwalidzkim. Potrzebuje pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. – Fizycznie czuję się trochę tak, jak noworodek. Sama nie mogę przy sobie nic zrobić – przyznaje. Trudno jej też mówić. Ale komunikuje się za pomocą komputera. Na klawiaturze pisze… nosem. Ma konto na Facebooku. W rubryce wykształcenie wpisała: wyższa szkoła życia, kierunek zbawienie. A w galerii zdjęcia z Janem Pawłem II, album z wyjazdu do Rzymu na kanonizację papieża Polaka, no i mnóstwo fotografii z pielgrzymek na Jasną Górę. Tych pieszych – dodajmy.

Iskierka wiary

Marzenę samotnie wychowywała mama. – Patrzyłam na pełnosprawne dzieci i na ich rodziców, myśląc o tym, że one kiedyś będą miały samodzielną przyszłość. Spotkają miłość swojego życia, założą rodzinę. A ja zawsze będę na czyjejś łasce... Nikt mi nie powie, że takie życie ma sens. Jezus cierpiał na krzyżu trzy godziny. A ja będę cierpieć przez całe swoje życie – wspomina.

Przez lata rosła w buncie przeciwko Bogu. – Traktowałam wszystkie Boże przykazania tak, jak tabliczkę mnożenia, a modlitwę jak bezsensowe klepanie – opowiada o swoich przygotowaniach do pierwszej Komunii Świętej. – Chodziłam do kościoła, bo nie chciałam robić przykrości mamie – dodaje. Do bierzmowania przystąpiła bez przekonania. – Biskup mazał olejem nasze czoła, a ja czułam się jakbym była w cyrku – wyznaje. Ale jednocześnie modliła się: Boże, jeśli tylko jesteś, to bardzo Cię proszę o malutką iskierkę wiary – wspomina.

W 1990 roku w jej parafii zaczął pracę ks. Tomasz Knuth. Za jego namową poznała parafialną młodzież i zaczęła uczestniczyć w spotkaniach Odnowy w Duchu Świętym. Następnie wyjechała na rekolekcje organizowane przez wspólnotę Wiara i Światło w Szczecinku. Tam pierwszy raz spotkała pielgrzymów, którzy wyruszali na Jasną Górę. – Poczułam w sercu dziwną ochotę, żeby pójść z nimi. Lecz rozum podpowiedział, że piesza pielgrzymka to fajna przygoda tylko dla osób w pełni sprawnych – mówi.

Przełomowe okazały się rekolekcje wielkopostne. – Wtedy przez usta księdza do mego serca przemówił Jezus: „Bardzo cię kocham miłością odwieczną! Zaplanowałem twoje życie tak, jak chciałem. Możesz odrzucić lub przyjąć mój plan. Jeśli zgodzisz się na niego, to spełnię każdą prośbę, jeżeli tylko będzie zgodna z moją wolą. Wkładam ci w serce małą iskierkę wiary. Nie lękaj się!” – wspomina.

Smutek mija

Niedługo później po raz pierwszy w swoim życiu pojechała na Jasną Górę. – Wyruszyłam na pielgrzymkę w intencji przebłagalnej za to, że przez tyle lat nie wierzyłam w Boga i w Matkę Przenajświętszą. Gdy rozpoczęła się Eucharystia, odczułam, jakbym była otulona płaszczem ojcowskiego przebaczenia. Poczułam przy sobie matczyne serce, płonące bezwarunkową miłością do dziecka. Nigdy nie zapomnę tamtego wyjątkowego doznania. Szczerze mówiąc, to chciałam, żeby w tamtej chwili mój czas się zatrzymał – wyznaje.

Pierwsza piesza pielgrzymka osób niepełnosprawnych do sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskiego Morza we wrześniu 1994 roku była też pierwszą pielgrzymią próbą Marzeny. Ale jednodniowa wyprawa do Swarzewa to dopiero początek.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter