28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Uśmiech Aliki

Ocena: 2.3
2585

Życie Haliny Cieszkowskiej „Aliki”, łączniczki w powstaniu warszawskim, mogłoby posłużyć za scenariusz fascynującego filmu. 13 maja świętuje swoje setne urodziny! Przez lata współpracowała z tygodnikiem „Idziemy”.

fot. Patryk Lubryczyński

Halina Cieszkowska pseudonim „Alika” urodziła się 13 maja 1921 r. w Mińsku Litewskim (dzisiejsza Białoruś). Miała o pięć lat starszego brata Jerzego Chlistunoffa, który również – pod pseudonimem „Jurek” – wziął udział w powstaniu. – Od dzieciństwa byliśmy bardzo zaprzyjaźnieni, lubiliśmy chodzić na spacery i dzielić się swoimi przeżyciami. Jako starsza siostra starałam się przekazywać mu różne umiejętności. Moje dzieciństwo było szczęśliwe, od dziecka byłam ciekawa świata i ludzi, miałam wielu przyjaciół – wspomina Halina Cieszkowska.

Była wychowywana przez rodziców i szkołę w duchu patriotyzmu oraz szacunku do marszałka Józefa Piłsudskiego, nazywanego „Dziadkiem”. Wraz z koleżankami założyła w 1936 r. „9 Warszawską Żeńską Drużynę Harcerską” w prywatnym gimnazjum Julii z Jankowskich Statkowskiej na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. – Harcerstwo było dla mnie cudownym ruchem młodzieżowym, gdzie starsi koledzy i koleżanki wychowują swoich młodszych kolegów. Służba harcerska ukształtowała we mnie samodzielność, etykę oraz dbałość o przyrodę – opowiada „Alika”. Jeszcze przed II wojną światową, w 1938 r. zdała maturę. Pracowała jako urzędniczka, aby zdobyć pieniądze na podjęcie i opłacenie studiów. W czasie okupacji studiowała historię w ramach tajnego nauczania Uniwersytetu Warszawskiego.

– Często przyjeżdżałam na wakacje do podwarszawskiego Klarysewa, gdzie mieszkała przyjaciółka mojej mamy. Tam w wakacje 1939 r. poznałam Kazimierza Korolkiewicza, mojego późniejszego narzeczonego – wspomina pani Halina. Kazimierz został zaprzysiężony do Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej (Kedyw) pod pseudonimem „Bolek”. Przed powstaniem warszawskim aresztowany przez Niemców, przeszedł przez Pawiak, Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Po wyzwoleniu został wcielony do korpusu Andersa, później przebywał na emigracji. Korespondowali ze sobą, ale nie dane im było spotkać się już nigdy.

Na przełomie roku 1940 i 1941 włączyła się w działalność konspiracyjną Związku Walki Zbrojnej, przemianowanego w 1942 r. na Armię Krajową. Była kolporterką, łączniczką Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej ZWZ-AK w grupie „Edward” płk. Edwarda Pfeiffera. W okresie powstania pełniła funkcję gońca i łącznika w Plutonie Łączności Dowództwa Obwodu I Warszawa-Śródmieście Północ.

– Bieganie z meldunkami wymagało niesamowitej odwagi. Wręcz paliłam się do chodzenia, zgłaszałam się najczęściej pierwsza na ochotnika. Jeśli łączniczka miała niedobre przeczucia albo była w złym stanie zdrowia, płk Pfeiffer nigdy nie przymuszał jej do wykonania rozkazu – wyjaśnia pani Cieszkowska.

Mówi o sobie, że jest idealistką i optymistką z poczuciem humoru. – Powstanie rozpoczęłam „dowcipem”, bo na ulicy Dowcip, w Śródmieściu. Rodziców zostawiliśmy z bratem w Klarysewie, skąd – tak jak przez tyle lat okupacji – przyjechałam do miasta kolejką podmiejską. Powiedziałam mamie, żeby podlewała moje pomidory. A ja do Warszawy! Do powstania poszłam w najlepszej sukience – mówi z uśmiechem.

Do dziś zachowała powstańczy pamiętnik. – Przez jakiś czas mieliśmy kwaterę na ul. Widok. Tam był dawny sklep piśmienniczy. Wobec tego zaopatrzyliśmy się w ołóweczki i w pamiętniki. Mam w nim wpisanych dowódców, moich kolegów oraz koleżanki – przypomina sobie. Wpis z 17 września w pamiętniku pani Haliny Cieszkowskiej oddaje początkowe nastroje powstańców: „W najszczęśliwszych chwilach w Wolnej, Niepodległej, Walczącej Polsce, w dniach heroicznej walki w Warszawie sympatycznej siostrze kolegi i towarzyszce broni na pamiątkę wpisuje się Olgierd”.

Noce w czasie powstania były chwilami odprężenia i momentami radości. Opowiadano dowcipy, układano wiersze, śpiewano pieśni. – Na przykład w żartach zmienialiśmy tekst piosenki „Serce w plecaku”. Zamiast śpiewać, że „żołnierz śmiał się, bo w plecaku miał w zapasie drugie serce”, myśmy często śpiewali „bo w plecaku miał w zapasie litr koniaku” – śmieje się.

Po kapitulacji powstania z rannym bratem trafiła do niewoli, do obozu-szpitala wojskowego w Zeithein (Stalag IVB). – Byłam w baraku, gdzie były trzykondygnacyjne prycze. Nie miałam umiejętności sanitariuszki, więc wynosiłam „baseny”. Potem zachorowałam na szkarlatynę i zostałam przeniesiona w miejsce, gdzie były pojedyncze prycze. Do Polski Ludowej wróciłam w maju 1945 r. – relacjonuje.

W 1948 r. ukończyła studia pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim, uzyskując tytuł magistra filozofii. W 1951 r. zawarła małżeństwo z Januszem Cieszkowskim. Ze związku urodziło się dwoje dzieci, Anna i Konrad. – Tata był inżynierem, pracował w Zakładach Wytwórczych Aparatury Wysokiego Napięcia ZWAR im. A. Dymitrowa w Warszawie. Był ciepłym człowiekiem, typem domatora, miał sytuacyjne poczucie humoru – przypomina córka pani Haliny Cieszkowskiej Anna Sołtyszewska.

Halina Cieszkowska po wojnie przez lata pracowała w szkołach jako bibliotekarka i nauczycielka historii. Prowadziła także dodatkowe zajęcia literacko-teatralne dla młodzieży. W stanie wojennym została zwolniona z pracy w Technikum Elektroniczno-Mechanicznym im. M. Kasprzaka na warszawskiej Woli za antykomunistyczne akcenty w wychowaniu młodzieży. – Pamiętam, że spytałam dyrektora szkoły: „a cóż ja takiego zrobiłam?”. A on mi na to, że „Pani wszystko przesyca swoim duchem”. Młodzi ludzie byli bardzo przejęci moim zwolnieniem. Pamiętam, że przyszli do mnie z bukietem róż i powiedzieli: „ale my Pani nie zdradzimy”. Młodzież spotykała się ze mną prywatnie w moim domu – tłumaczy.

Na emeryturze pracowała jako wolontariusz w Fundacji Ośrodek Karta w Archiwum Wschodnim. Współpracowała z niemieckim lekarzem dr. G. Bekkerem, założycielem pojednania niemiecko-polskiego w Saksonii, co stało się początkiem inicjatywy na rzecz upamiętnienia szpitala wojskowego w Zeithein. Efektem była m.in. ekshumacja pochowanych tam powstańców warszawskich. Została odznaczona przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Walecznych i Krzyżem Armii Krajowej. Redagowała artykuły i wspomnienia. Wydała kilka książek: „Uśmiech na barykadzie”, „Ocalone z niepamięci (Listy z Londynu)”, z Krystyną Kreyser „Wizytówki Warszawy” i „Gaudium in litteris, czyli radość z odczytywania napisów. Przechadzki po Warszawie”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter