„Ustawienia rodzinne” metodą Hellingera to niemal rodzaj spektaklu telewizyjnego, który wciąga widzów w historię danego pacjenta i jego rodziny. Efekty takiego widowiska z emocjonalnym zaangażowaniem widowni zwykle są jedynie krótkotrwałe, bardziej związane z psychologią grupy niż z rzeczywistą zmianą.
Niektórzy twierdzą, że Hellingera należy traktować bardziej jak guru niż jak terapeutę, ma on inklinacje ezoteryczne oraz spirytystyczne. To, co groźne, to przeświadczenie, że „system” sam siebie reguluje i wyznacza poszczególnym osobom określone role czy określony los. Dla przykładu, ofierze wykorzystania seksualnego B. Hellinger powiedział: „ojciec nigdy nie jest winny; to zadziałał mechanizm z przeszłości” (G. Weber (red.), „Terapia systemowa Berta Hellingera”, Gdańsk 2005, s. 140).
Skąd taka popularność „ustawień rodzinnych”? Każdy nowy pomysł na terapię małżeńską czy rodzinną znajduje natychmiast duże zainteresowanie w gronie psychologów oraz wśród ludzi, którzy szukają pomocy. Najbardziej popularne stają się te systemy poradnictwa czy terapii, które nie wymagają od zainteresowanych systematycznej pracy nad sobą i obiecują szybką poprawę nastroju. Można je nazwać „peace makers”. Tymczasem z rzeczywistą pomocą psychologiczną i terapeutyczną mamy do czynienia dopiero wtedy, gdy psycholog czy terapeuta staje się „space maker”. Trwała zmiana sytuacji na lepsze wiąże się z tworzeniem przestrzeni, w której jest miejsce na cierpliwość, wytrwałość, systematyczną pracę nad sobą, a także miejsce na ofiarną miłość, na przebaczenie, na radykalne nawrócenie, gdy takie okaże się potrzebne.
Najlepszym terapeutą wszech czasów jest Jezus Chrystus. Jego terapia opiera się na dwóch filarach: na prawdzie i na miłości. Oznacza to uznanie prawdy o tym, że nie wystarczy, by poszczególni członkowie rodziny zmienili swoje zewnętrzne zachowania i że żadna osoba ani żadna rodzina nie może pokonać błędnej czy traumatycznej przeszłości inaczej niż przez przebaczenie i wzajemną miłość w teraźniejszości. A miłości siebie samego i bliskich powinniśmy się uczyć od Jezusa.
W świetle zasad Ewangelii możemy precyzyjnie ocenić, które modele terapeutyczne mogą być pomocne, a które działają pozornie czy jedynie na krótką metę.
ks. Marek Dziewiecki |