Najnowszy numer pisma „Nasz Zbawiciel”, dwumiesięcznika z mojej parafii, zrobił na mnie duże wrażenie i to nie dlatego, że zobaczyłam piękne zdjęcia i sympatyczne relacje z wakacji. Przyjemnie zobaczyć znane twarze, uśmiechniętych księży, promienne siostry. Ale nie o to chodzi. Chodzi o siłę ducha.
Przymierze Rodzin pojechało do Wierchomli z ks. Jarosławem, który potem ruszył w Tatry ze studentami. Ministranci i bielanki wraz ze scholą pod opieką s. Zelii i ks. Szymona pojechali do Poronina. Licealiści z Kręgu Biblijnego z s. Leonią ulokowali się w Bieszczadach, towarzyszył im ks. Adam. Franciszkański Zakon Świeckich spotkał się w międzynarodowej grupie na Kaszubach. No i piesza pielgrzymka na Jasną Górę! Parafialna grupa „Biało-Żółta” liczyła 200 osób, była prawdziwą wspólnotą, a opisał ją we wzruszający sposób sam proboszcz u Najświętszego Zbawiciela.
„Jak podzielić się tak pięknymi chwilami? W jaki sposób przybliżyć działanie Boże, którego doświadczamy? Jak oddać niesamowity klimat braterstwa, wspólnoty i zaufania” – czytam w parafialnym wstępniaku. I to jest chyba najważniejsze w tym powakacyjnym numerze: „tyle spotkań, przygód, radości, modlitw i okazji, by podzielić się z drugim człowiekiem dobrem – łaską otrzymaną od Boga”. Prawdziwe tchnienie Ducha Świętego, którym ożywieni mamy siłę na cały rok pracy i nauki.
To właśnie tak mnie urzekło w tym numerze – przypomnienie tego wielkiego dobra. A jeszcze „chcemy, by ten numer był naszym wyrazem wdzięczności” – czytam we wstępniaku. Wszystko przecież dzieje się dzięki wsparciu finansowemu parafii.
Podobnych, nie mniej konkretnych, przykładów dostarcza niejedna polska parafia. Najbardziej spektakularnych dostarczył, oczywiście, Dzień Papieski i jego bohaterowie: stypendyści Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, których wysyłamy na wakacyjne obozy. My, czyli wszyscy, którzy swoim datkiem budują tę wspólnotę. Przez wakacje nabrali nowej siły, odwagi, krzepy i śmiałości. Są najlepszym potwierdzeniem, że nasza – ofiarodawców – inwestycja w letni obóz jest w stu procentach korzystna. Obóz dał im nowego ducha. Po to właśnie wysyłamy dzieci na wakacje, prawda?
Ciekawe, czy jesteśmy w stanie zamknąć usta tym wszystkim ludziom bez dobrej woli, którzy najbardziej ze wszystkiego lubią powtarzać – ale po kim? – że Kościół nic nie robi na rzecz „tego i tamtego”, w zależności od potrzeb opowiadającego: na rzecz biedaków, dzieciaków, starców, studentów i tak dalej, i tak dalej. Nie dajcie się, czytelnicy, bo dobrych przykładów – jak widać – nie brakuje.
Barbara Sułek-Kowalska |