19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Skąd czerpać radość?

Ocena: 4.9
1601

Spokój sumienia jest tym, co daje człowiekowi radość. - mówi metropolita łódzki abp. Grzegorz Ryś w rozmowie z ks. Pawłem Kłysem

fot. ks. Paweł Kłys

Jak być radosnym w sytuacji pandemii i szalejącej inflacji?

Powiedziałbym, że niezależnie od tego, jaka jest sytuacja, człowiek jest od niej większy – to po pierwsze. Po drugie, należy się skupić na tym, co możliwe, gdyż to daje poczucie satysfakcji, a nie na tym, co niemożliwe. A już największa radość może się brać z tego, że w takich trudnych kontekstach możemy być bardziej dla siebie nawzajem. Nawet przy wszystkich reżimach i obostrzeniach możemy być ze sobą, pomóc sobie – przynieść drugiemu to, czego najbardziej potrzebuje, albo wykonać telefon do kogoś, kto jest samotny. Takie najprostsze rzeczy, nawet jeśli są trudniejsze w sytuacji kryzysu, tym większą sprawiają radość. Przepraszam, że dam swój przykład. Dostałem zaproszenie do Ojca Świętego i tydzień przed wizytą złapałem grypę. Pierwsze, co zrobiłem, to kupiłem sobie testy na COVID. Jak mam iść do papieża, mając podejrzenie, że mogę go zarazić? To jest nieuczciwe! Mógłbym zrezygnować z tej wizyty – choć sobie tego nie wyobrażam – i powiedzieć: jest COVID, nigdzie się nie ruszam. Jednak jeśli chcę skorzystać z takiego zaproszenia – a chcę z wielką radością – to muszę to zrobić w sposób wymagający większego mojego trudu niż w normalnych warunkach, nie mówiąc o tym, że muszę spełnić wszystkie inne wymagania, jakie stawiają linie lotnicze oraz przepisy dotyczące wyjazdu i wjazdu do Włoch. To jest trudniejsze, ale tym większa jest radość, gdy do tego dochodzi.

 

A jak osiągnąć radość w codzienności, gdy jesteśmy zabiegani i brak nam czasu?

Radość można czerpać z szybkiego odpoczynku! Jedną z pierwszych lekcji, jaką zapamiętałem, a której udzielił nam prefekt w krakowskim seminarium, było: Pamiętajcie, ksiądz musi się nauczyć szybko odpoczywać. Jeśli jestem zabiegany, urobiony po łokcie jak Wenus z Milo, nie mam na nic czasu, to w takim kieracie wyrwanie się – jak to robił kard. Wojtyła – na tzw. dniówkę, tzn. osiem godzin na nartach, musi sprawiać niesłychaną radość. Taki odpoczynek intensywny, szybki, by nie dać się w codzienności uśpić i zarobić na amen, z pewnością sprawi wiele radości.

 

Co zrobić, gdy w życiu duchowym nie odczuwamy radości?

Wszelkie trudności związane z brakiem radości trzeba przetrzymać z poczuciem, że nie zawsze tak będzie, to po pierwsze, a po drugie – przecież nie do tego sprowadza się spotkanie z Panem. Nie można mierzyć jakości spotkania z Bogiem na modlitwie intensywnością emocji. One czasem są, a czasami ich nie ma. Emocje są takie, a czasami są inne. Nie od jakości uczuć zależy jakość spotkania. Po stronie człowieka liczy się przede wszystkim „być” – mieć czas dla Pana Boga, bo w ten sposób okazujemy Mu, że jest chwalebny, tzn. jest ważny. Jeśli nie mam dla Pana Boga czasu, to oznacza, że jest On nieważny. Mogę spędzić czas przed Bogiem, nawet śpiąc. Ojciec Święty Franciszek radzi księżom – wiem to od kard. Konrada Krajewskiego – że jak mają spać przed telewizorem, to niech idą do kaplicy i prześpią się przed tabernakulum. To o wiele sensowniejsze miejsce na sen. Jest to czas, w którym jestem przed Panem.

Liczy się też to, czy w tym spotkaniu mam pragnienie słuchania. Nie żeby Boga zagadać, ale by usłyszeć to, co On ma mi ważnego do powiedzenia. Zdarza się, że On nic nie mówi albo ja nic nie słyszę. To nie oznacza, że spotkanie się nie udało, tylko może się okazać, że mamy taki moment, że wystarczy nam pobyć ze sobą. Jak mówi papież Benedykt XVI: Pan mi pokazuje: nie potrzebujesz nowego Słowa, boś jeszcze nie przetrawił tego, które otrzymałeś tydzień temu. Spotkanie zawsze daje radość, która nie przekłada się na jakieś wyjątkowe emocje. Radość w Piśmie Świętym jest synonimem głębokiego pokoju. Źródłem radości jest głęboko doświadczany pokój. On nie musi być wyrażony eksplozją radości!

 

Co Pismo Święte mówi o radości?

Pismo Święte mówi najpierw o smutku – nie żeby wyżej stawiało smutek niż radość, ale zwraca uwagę na to, że pierwszym smutnym człowiekiem był Kain. Pan Bóg go przestrzega przed smutkiem, gdyż jest to taka postawa, która może doprowadzić do tego, że „grzech go opanuje”. Powinno być przecież odwrotnie. Człowiek wezwany jest do wolności w stosunku do zła. Kaina smuci dobro brata i to, że brat został pobłogosławiony przez Boga, i że jego ofiara została przyjęta. Najgorsze w tej historii jest to, do czego ten smutek go prowadzi. Zamiast poprowadzić go do refleksji, dlaczego jego ofiara nie została przyjęta, prowadzi go do zazdrości i zabójstwa. To mi się kojarzy z tekstem św. Pawła w Nowym Testamencie – można się zasmucić po Bożemu lub można się zasmucić w diabelski sposób. Jest też taki fragment w Księdze Rodzaju, że Bóg pożałował, że stworzył ludzi, i zasmucił się tym, jak człowiek wygląda. Ile razy przeżywamy w Kościele niedzielę radości, tyle razy przypominam sobie smutek Kaina, by najpierw samemu sobie, a potem innym uświadomić, że i smutek, i radość to niesłychanie poważne rzeczy. Mówimy o postawach, które bardzo wiele oznaczają i bardzo wiele mogą z człowieka wygenerować.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter