Dla niewtajemniczonych: metoda „ustawień rodzinnych”, zwana też „ultrakrótką terapią rodzin”, opiera się na przekonaniu, że na człowieka oddziałują nawet te elementy jego systemu rodzinnego, z którymi nie miał i nie mógł mieć styczności. – Twój problem z nawiązywaniem relacji może mieć źródło w mezaliansie twojej prapraprababki – diagnozuje niejaki Bert Hellinger.
Wystarczy zebrać grupę osób z podobnymi problemami – oraz wierzeniami – i podczas (bardzo drogiej!!!) sesji „terapeutycznej” wyleczyć się ze wszystkich bolączek. I ludzie na to idą.
Komu umarł Bóg?
Książkę Berta Hellingera „Bóg w kościołach” wydało w Polsce wydawnictwo Virgo, specjalizujące się w „budzeniu świadomości”. W zapowiedzi promocyjnej na stronie wydawnictwa Hellinger opowiada: „Przed trzema tygodniami miałem kurs w Holandii, poświęcony zastosowaniu ustawień rodzin w usprawnieniu organizacji [to metoda wykorzystywana także w korporacjach – przyp. red.]. Więc był to całkiem świecki temat. Prowadzący zaproponował, abyśmy zrobili ustawienie Kościoła jako organizacji. […] Ustawiliśmy pewną kobietę jako Kościół. Patrzyła przed siebie i trwała w bezruchu. Wtedy prowadzący […] wyszukał osobę mającą reprezentować Jezusa. Wyszła ona na scenę i rzuciła krótkie spojrzenie na Kościół, a potem nieznacznie się odwróciła. Powiedziałem, abyśmy ustawili też reprezentanta Boga. […] Reprezentant Boga usadowił się na podłodze obok zmarłych i zaczął płakać. A następnie położył się obok zmarłych. Bóg umarł”.Co za bzdury – powie ktoś. Swoje rozważania Hellinger wieńczy pokrętną konstatacją: „Tutaj działała inna siła, wydobywająca nareszcie na światło dzienne to, co wyparte. Dzięki Bogu”. Jakiemu Bogu? – chciałoby się zapytać.
Hellinger jest Niemcem. – W wieku 21 lat wstąpił do katolickiego zakonu misyjnego, w którym studiował filozofię, teologię i pedagogikę – mówi ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog. – Po wystąpieniu z zakonu w 1971 r. studiował psychoanalizę w Wiedniu, zapoznał się z terapią krzyku, w swojej praktyce terapeutycznej odwołuje się m.in. do Programowania Neurolingwistycznego (NLP) oraz do warsztatów i terapii systemowej rodzin.
Hellinger spędził 16 z 25 lat w zakonie na misji w RPA. U Zulusów obserwował przepełnione czcią do przodków i rodziców relacje rodzinne i społeczne. To zapewne jest źródłem jego metody „ustawień rodzinnych”, od 20 lat zyskujących popularność na całym świecie, także w Polsce.
Fakultet z zabobonu
Towarzystwo Systemowe w Niemczech – rodzinnym kraju Hellingera – zaprezentowało oficjalne stanowisko w tej sprawie już w 2002 r.: „[…] dystansujemy się do tego sposobu ustawień rodziny, w którym odżegnuje się od wszelkiej osobistej odpowiedzialności za możliwe następstwa, unika się wszelkiego nadzoru nad jakością postępowania z klientami. Poddaje się ludzi pewnego rodzaju oddziaływaniu «uzdrawiania», gdzie rozbudzane są nierealne nadzieje przy szerzeniu ekstremalnie upraszczającej współzależności (jak np. że rak piersi jest nieuniknionym następstwem braku poszanowania dla własnej matki). […] z reguły szukający pomocy nie są odpowiednio przygotowani i nie mają też zapewnionej odpowiedniej opieki”.Małgorzata Talarczyk z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu w swojej rozprawie „Ustawienia rodzin metodą Berta Hellingera – kontrowersje” zwraca uwagę, że Hellinger używa określeń „pomaganie”, a nie „psychoterapia”, prowadzącego nazywa „pomagającym”, a nie „psychoterapeutą”, a korzystających z tej pomocy – „klientami”, a nie „pacjentami”.
Profesor Dariusz Doliński opisuje ustawienia Hellingera jako „seanse tworzone na bazie psychodramy i być może zbiorowej hipnozy”. Ewa Stankowska z Wielkopolskiego Towarzystwa Terapii Systemowej mówi, że do Poradni Zdrowia Psychicznego trafiają już osoby, które nie radzą sobie z negatywnymi efektami ustawień hellingerowskich.
Bert Hellinger nie ma wykształcenia psychologicznego. Mimo to w Polsce jego metoda nauczana jest na UW, Uniwersytecie Śląskim, UMCS w Lublinie i Uniwersytecie Wrocławskim. Swoje książki Hellinger adresuje do „lekarzy, psychoterapeutów, pracowników socjalnych, nauczycieli, księży doradców związanych z różnymi organizacjami”. – Jeśli jednak ustawienia nie spełniają kryteriów psychoterapii, o czym mówi sam Hellinger, dlaczego metodę tę wykorzystuje się w placówkach terapeutycznych i dlaczego znajduje się w programie uczelni? – pyta retorycznie Małgorzata Talarczyk.