28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przestrzeń światopoglądowo neutralna?

Ocena: 0
4210
Usuwanie znaków religijnych z ulic i parków, szkół i sądów oraz zakaz modlitwy w szkołach publicznych najczęściej uzasadnia się potrzebą dostosowania przestrzeni publicznej do światopoglądowego pluralizmu współczesnych społeczeństw.
Proces dechrystianizacji przestrzeni publicznej nabrał w krajach Europy Zachodniej i północnej Ameryki przyśpieszenia po roku 1968. W społeczeństwie światopoglądowo wielorodnym – ten argument jest powtarzany najczęściej – przestrzeń publiczna powinna być światopoglądowo neutralna.

Mit próżni

Zapytajmy, czy w ogóle możliwa jest taka przestrzeń społeczna, która byłaby światopoglądowo neutralna? Dajmy jeszcze temu pytaniu sformułowanie bardziej konkretne: czyżby dokonująca się we współczesnych społeczeństwach demokratycznych – powoli wprawdzie, ale systematycznie – dechrystianizacja przestrzeni publicznej była pierwszą w dziejach akcją tego rodzaju, której udało się osiągnąć niezależność od wszelkich systemów wartości? Wydaje się bowiem, że wszystkie dotychczasowe próby stopniowego usuwania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej wiązały się z planami jej radykalnej przebudowy, z planami ustanowienia dla przestrzeni publicznej zupełnie nowej aksjologii.

Tak było nawet wówczas, kiedy celem usuwania znaków religijnych z przestrzeni publicznej było co innego niż walka z religią. Kiedy na przykład – zaczęło się to jeszcze przed Powstaniem Styczniowym, ale nasiliło się zwłaszcza po Powstaniu – władze carskie postanowiły istotnie zmniejszyć na terenach swojego zaboru liczbę krzyży przydrożnych i kapliczek, miały na celu raczej depolonizację naszych ziem niż ich dechrystianizację. Zygmunt Krasiński zapewne słusznie widział w tej akcji przejaw walki z pamięcią historyczną, walki mającej na celu pozbawienie Polaków ich tożsamości narodowej:
Na polach wokół najemne grabarze
Kopią w głąb ziemię – i broń poszczerbioną
Obrazy świętych i stare ołtarze,
Na pył rozbiwszy, rzucają w jej łono –
By nie stał żaden przed oczyma ludzi
Pomnik dni dawnych – by ziemia ta cała
Nagim – bez krzyżów – cmentarzem się stała,
Gdzie z snu wiecznego mój lud się nie zbudzi.

„Dzień dzisiejszy”
Usuwanie znaków chrześcijańskich z przestrzeni publicznej było zazwyczaj integralną częścią walki o nowy ład aksjologiczny w życiu społecznym. Podczas rewolucji francuskiej, która ze szczególną furią i wśród bluźnierstw bezcześciła kościoły i demolowała znaki sakralne, pojawiła się nawet żarliwa wiara w możliwość stworzenia nowej religii, sakralizującej ustanawiany właśnie ład rewolucyjny. Z kolei w hitlerowskich Niemczech usuwanie chrześcijaństwa z życia społecznego było elementem realizowania programu „dejudaizacji” ducha niemieckiego i „powrotu” do jego pierwotnie germańskich korzeni.

W Związku Radzieckim nigdy nie ukrywano przed obywatelami, że przestrzeń społeczna ma być niepodzielnie bolszewicka i że wobec tego należy ją wydezynfekować, jakby z jakiejś zarazy, z wszelkich znaków religijnych. A warto pamiętać o tym, że do przestrzeni publicznej władze włączały tam nawet ciała obywateli oraz wnętrza prywatnych domów – i można było ciężko zapłacić za noszenie medalika czy za ikonę we własnej sypialni. Przejmujący zapis tej sytuacji znajduje się w wierszu Sergiusza Jesienina Powrót do ojczyzny. Poeta, który sam zresztą nie był chrześcijaninem, tak oto relacjonuje spotkanie ze swoim rodzonym dziadkiem:
„Tyś nie komunista?”
„Nie!”
„A twe siostry – komsomołki. One
Wytchnąć nie dają! To ohyda istna!
Wczoraj ze ściany zdarły mi ikonę,
Komisarz z cerkwi zdjął krzyż swego czasu.
Do Boga nie ma gdzie się już pomodlić.
Nieraz cichaczem wymknę się do lasu,
Do drzew się modlę...
By się nie upodlić...”

tłum. Jan Brzechwa

Historia dechrystianizowania przestrzeni publicznej w Polsce Ludowej dopiero czeka na opracowanie. Wspierane represjami wobec ludności marzenie władz komunistycznych, aby Nowa Huta była pierwszym w Polsce miastem bez kościoła, oraz walka młodzieży w Miętnem o krzyż w szkole należą do najbardziej znanych epizodów tej historii. Wiadomo jednak, że zarówno w skali ogólnokrajowej, jak z gorliwości różnych władz lokalnych organizowane były całe akcje przeciwko obecności znaków religijnych w miejscach publicznych.

Dezynfekcja symboli

Akcjom usuwania znaków chrześcijańskich z przestrzeni publicznej towarzyszyło zazwyczaj zadawanie krzywdy różnym konkretnym chrześcijanom. Wielu chrześcijan poniosło nawet podczas takich akcji śmierć męczeńską, szczególnie wielu z ręki jakobinów i bolszewików.

Tego właśnie elementu w akcjach desakralizowania przestrzeni publicznej udaje się zazwyczaj uniknąć w społeczeństwach autentycznie demokratycznych. Toteż nasuwa się pytanie, czy ten moment, że walka o zepchnięcie znaków religijnych do sfery ściśle konfesyjnej oraz prywatnej nie łączy się z zadawaniem krzywdy jakimś konkretnym ludziom, sam przez się tej walki nie usprawiedliwia?

Otóż byłbym ostrożny z pozytywną odpowiedzią na to pytanie. Bo nie ulega wątpliwości, że niesprawiedliwy jest – dzisiaj, niestety, rozpowszechniony – ten rodzaj stosunku do religii, gdzie z założenia traktuje się ją jako zjawisko gruntownie negatywne, a jej obecność w życiu społecznym przyjmuje się za zło konieczne, które powinno się maksymalnie zmniejszać aż do zupełnego usunięcia.

Usuwanie znaków chrześcijańskich z przestrzeni publicznej było zazwyczaj integralną częścią walki o nowy ład aksjologiczny w życiu społecznym
Wiele zaś wskazuje na to, że takie właśnie założenie kryje się za większością realizowanych w społeczeństwach liberalnych działań przeciwko znakom religijnym w przestrzeni publicznej. Przypomnijmy parę faktów z rodzaju tych, które zdarzają się nieustannie i są praktycznie niezliczone.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wydezynfekowano (sądzę, że słowo to dobrze podkreśla okropność tego zła, jakim jest religia i jej najmniejsza nawet obecność w życiu publicznym) amerykańskie sale sądowe z tablic z tekstem Dekalogu. Otóż w lecie 1997 ktoś odkrył, że tablica taka wisi jeszcze w gmachu sądu hrabstwa Charlestown w Południowej Karolinie – i wniósł pozew przeciwko Radzie tego miasta. Z kolei w jakimś miasteczku koło Karlsruhe komuś bardzo przeszkadzało to, że zegar na wieży katolickiego kościoła od niepamiętnych czasów wydzwaniał melodię Ave Maria – i doprowadził, z pewnością w pełnej zgodzie z literą prawa, do wyłączenia tak nieliberalnie zachowującego się zegara. Natomiast w pewnej szkole – a zdarzyć się to mogło w dowolnym kraju Wspólnoty Europejskiej – odwołano tradycyjne i nieobowiązkowe spotkanie bożonarodzeniowe, dlatego że oprotestowali je rodzice jednego z dzieci.

Czy cała ta wielka akcja dezynfekcyjna, która od kilkudziesięciu już lat realizowana jest w krajach cywilizacji chrześcijańskiej, zgodna jest z duchem sprawiedliwości? Pytanie to nabiera dodatkowej goryczy, jeśli zważyć, że w tych samych szkołach, w których kolejno wydawane prawa zakazują lekcji religii, modlitwy przed lekcjami, a nawet korzystania z Biblii, mogą być prowadzone i faktycznie są prowadzone lekcje buddyzmu zen. Nie ma miejsca w szkołach publicznych USA na żaden znak religijny, ale zarazem wczesną wiosną 1997 został w stanie Massachusetts wyrzucony z pracy nauczyciel za to, że nie chciał prowadzić lekcji w klasie ozdobionej parodią Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci, w której miejsce Chrystusa oddano Marylin Monroe.

Faktem jest, że nie brakuje niechrześcijan, którzy protestują przeciwko takiej dyskryminacji chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej krajów tradycji chrześcijańskiej. „Sprawcy usuwania krzyża z ścian instytucji publicznych – pisał w roku 1928 Aleksander Świętochowski – to nie są mądrzy bezwyznaniowcy, przeciwnicy religii chrześcijańskiej, rewolucjoniści filozoficzni i społeczni – to są radykałowie bezmyślności”. Krzyż pozostał dla niego – streszcza zaangażowanie Świętochowskiego w tej sprawie Maria Brykalska – „symbolem wartości najgłębiej i najszerzej pojmowanego humanizmu, niezależnie czy cześć krzyżowi oddaje wierzący czy niewierzący”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter