Już nie chrześcijańska moralność ma stanowić prawowite źródło osądów, lecz prawo tworzone w ONZ lub UE pod konkretne doktryny społeczne i polityczne. Kilka tygodni temu niemiecki sąd po raz kolejny skazał rodzica na więzienie, ponieważ ten nie zgodził się na uczestnictwo jego dziecka w lekcjach wychowania seksualnego. Za podobne przestępstwa karają już sądy w Holandii i krajach skandynawskich. Czy i my będziemy musieli wybierać między racją paragrafu a racją serca, racją kodeksu a racją sumienia? Czy obrona zdrowego rozsądku będzie za jakiś czas wymagała od nas heroicznego świadectwa? Nie są to pytania bezpodstawne. Polska jest członkiem Unii Europejskiej, prawo wspólnotowe zobowiązuje nas do przestrzegania norm i regulacji, które coraz częściej niewiele mają wspólnego z naszą rodzimą tradycją i obyczajowością.
Sędzia i obyczaje
To nie głośno krzyczący Jan Hartman lub Magdalena Środa są dziś najgroźniejsi. Rewolucjonistą najbardziej skutecznym, nieodwołalnym i posiadającym instytucjonalne środki przymusu jest dyktat sądowy. Lewackich aktywistów można wyśmiać, prawa należy przestrzegać. Prawo nie tylko kształtuje obyczaj. Prawo jest także wychowawcą, który wskazuje, jakie zachowania są pożądane, a jakie narażone są na sankcje karane. Inżynierowie społeczni odkryli już dawno, że rewolucja prawna to brama, przez którą najpewniej i najszybciej przeprowadza się dzisiaj postępowe idee. To, co nie przeszłoby w drodze głosowania, przepycha się po cichu przez system sądowy. Tak było w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Norwegii. I ten scenariusz zaczyna być realizowany w Polsce.Troska o większą świadomość polityczną aparatu sprawiedliwości została już zainicjowana. W 2013 roku działacze lewicowych organizacji „Nigdy Więcej”, „Otwarta Rzeczpospolita” i „Krytyka Polityczna” przeprowadzili dla prokuratorów z 49 jednostek szkolenia z tzw. mowy nienawiści. Dla wymiaru sprawiedliwości w całym kraju był to sygnał, by z większą surowością podchodzić do zwalczania przestępstw rasistowskich i ksenofobicznych, co zresztą jest zgodne z intencją Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Na efekty współpracy między prokuraturą a ideologami nowej lewicy nie trzeba było długo czekać. W lipcu tego roku organy ścigania weszły do mieszkania twórcy profilu „Nie dla Islamizacji Europy”, zabezpieczając jego komputer i telefon komórkowy. Akcja przeprowadzona została po doniesieniu dziennikarza „Krytyki Politycznej”.
|
Jak wyrok sądu sankcjonuje, rewolucję obyczajową w Polsce pokazuje sprawa Anna Grodzka vs. Tomasz Terlikowski. Okazuje się, że publicysta, określając transseksualistę Anna Grodzka rodzajem męskim, złamał prawo i naruszył jej dobra osobiste. – Zwracanie się w ten sposób do osoby transseksualnej, która odrzuca płeć męską, jest niedopuszczalne – uznała sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. Innymi słowy, niewyłoniona w wyborach powszechnych sędzia narzuciła swoje własne poglądy na temat gender i LGBT społeczeństwu – i w pewnym stopniu sankcjonuje prawnie rewolucję seksualną. Teraz każdy zastanowi się dwa razy, nim powie, że transseksualista to mężczyzna lub kobieta, który dokonał świadomego samookaleczenia.