Dużo więc zawdzięczamy społeczeństwu i konkretnie naszej Ojczyźnie. Sama natura nakłada na nas obowiązek wdzięczności, szacunku i miłości. Jednak patriotyzm winien mieć cechy miłości chrześcijańskiej, nie jest on tylko emocjonalnym przeżyciem. Same emocje często prowadzą do nacjonalizmu, który staje się grzechem, jeżeli brakuje sprawiedliwości wobec innych narodów. W gruncie rzeczy nacjonalizm jest mało rozsądny – więcej, jest głupi. A z takiej ciasnoty umysłu zawsze wynikały szkody dla Kościoła.
„Niech obywatele pielęgnują wielkodusznie i wiernie miłość Ojczyzny, jednak bez ciasnoty duchowej, tak by zawsze mieli również wzgląd na dobro całej rodziny ludzkiej, którą łączą w jedno różne więzy między plemionami, ludami i narodami” – nauczał Sobór (GS75). Dwie skrajności sprawiają, że nie zawsze przestrzega się tej zasady. Jedna z nich to laicyzm, który nie uznaje uprawnionych praw Kościoła, druga natomiast to klerykalizm, który podporządkowuje sobie równie uprawnione prawa państwa. Oba te nadużycia należy zwalczać. Powinni się tym zająć ludzie świeccy, którzy są i czują się dziećmi Bożymi oraz obywatelami obu wspólnot, świeckiej i wyznaniowej.
Polityka jest służbą mającą na celu dobro wspólne ziemskiej wspólnoty. Jednak owo dobro jest tak obszerne, że to właśnie na płaszczyźnie politycznej rozpatruje się i ustanawia prawa o najwyższym znaczeniu, a mianowicie dotyczące małżeństwa, rodziny, edukacji, minimum własności prywatnej, godności osoby ludzkiej, jej praw i obowiązków. Wszystkie te kwestie – i wiele innych – wiążą się bezpośrednio z religią i apostoł nie może wobec nich pozostawać obojętny czy apatyczny.
Mamy obowiązek dbać o dobro wspólnoty narodowej, do której należymy. Nawet wśród katolików, którzy wydają się odpowiedzialni i pobożni często zdarza się błąd myślenia, że trzeba spełniać tylko obowiązki rodzinne i religijne. Ukształtowanie sobie właściwego osobistego kryterium w tej dziedzinie jest zatem wymogiem cnoty sprawiedliwości. Chociaż, oczywiście nie oznacza to, że każdy obywatel musi zawodowo zajmować się polityką.
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski |