28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Na wypominki

Ocena: 0
3404
Grób Käthe Schwalbe fascynował mnie swoją innością od zawsze, zwłaszcza kiedy zaczęłam odróżniać litery. Te bowiem uświadomiły mi, że napisy zawierają nieznane mi słowa „geboren” i „gestorben”.
Ponieważ cmentarz w Słupsku położony jest na wzgórzu, stojąc przy grobie babci, musiałam widzieć położony cztery rzędy niżej klasyczny w swoim protestanckim designie czarny nagrobek owej Käthe Schwalbe. Zmarła przed moim urodzeniem, ale obie byłyśmy słupszczankami, co było dla mnie niezwykle odkrywcze; niestety, w owym czasie nikt nie miał zamiaru dyskutować ze mną na takie tematy, niewygodne i niebezpieczne. Niemieckich grobów już przecież, w kilkanaście lat po wojnie, nie było. Toteż jej grób był jedynym w zasięgu wzroku, gdzie nikt nigdy się nie pojawiał. A jednak był zadbany, na Wszystkich Świętych zawsze ktoś zapalał świeczki. I tak oto Käthe Schwalbe, kimkolwiek była, ma miejsce w moich osobistych wypominkach.

Od dziecka nie mam więc żadnego problemu z modlitwą za zmarłych. Może dlatego bez żadnych ograniczeń zapraszam zawsze na marsz modlitwy, który co roku idzie szlakiem pomników warszawskiego getta. Kiedy zrobiłam to kiedyś na religijnym portalu Areopag XXI, okazało się, że niektórzy uczestnicy dyskusji nie wiedzieli, czy mogą się modlić za zmarłych z żydowskich – czy innych – wspólnot. Nie wiedzieli nawet, czy istnieje żydowska modlitwa za zmarłych, co już jest chyba winą naszej katechezy. Dyskusja była więcej niż trudna.

Kilka lat temu media informowały, że zawalił się kawał muru między dwoma powązkowskimi cmentarzami. Traf chciał, że pobłądziwszy nieco na Starych Powązkach, stanęliśmy w kilka osób przed ogromna dziurą, raczej przerwą, w murze – i patrzyliśmy na nagrobki Cmentarza Żydowskiego. Wśród wysokich drzew dziesiątki – raczej setki – pochylonych macew, najczęściej już pozieleniałych ze starości, niektóre niemal na ziemi. – Coś wspaniałego – powiedziała jedna z osób – powinno tak już zostać na zawsze.

Nagle można było zobaczyć, jak to jest „za murem”, doświadczyć tego. Robisz dwa kroki i widzisz, że miejsce, które miałeś oswojone, gdzie przychodzisz ze wspomnieniem bliskiej osoby, z modlitwą albo ze zniczem nagle zostało „za murem”. Dla ludzi, którzy idą dwie alejki dalej, ty jesteś teraz „za murem”. Nie trzeba znać hebrajskiego, by rozumieć, że tu, zaraz za murem, którego chwilowo nie ma, są pochowani mieszkańcy Warszawy. A tuż obok leżą ich sąsiedzi. Oto przy samym murze leży Władysław Pytlasiński, światowej sławy zapaśnik, zapewne idol ówczesnej młodzieży, która dzięki takim wzorom rozwijała się sportowo w przedwojennej Warszawie. Zmarł w 1933 roku. Po której stronie muru leży?

Zmarli pokazują nam, że mury do niczego nie są im potrzebne. Za to modlitwa – ta sama, choć nie taka sama – potrzebna jest wszystkim zmarłym, po obu stronach muru. Żyjącym z kolei potrzebne są mury, ale chyba nie do końca wiedzą po co. Zwłaszcza, że czasem mogą doświadczyć, jak korzystny jest ich brak.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 44 (476), 2 listopada 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter