23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dzieci stanu wojennego

Ocena: 0
7031
Kiedy w grudniową noc milicja zabierała rodziców, dla ich dzieci rozpoczynał się koszmar. Wielu – już teraz dorosłych – do dziś nie może uporać się z tą traumą.
Boże Narodzenie 1981 r. W okularach Rafał, przed nim Monika

„Im więcej emocji wywołuje dane zdarzenie, tym mocniejsza i bardziej żywa jest pamięć epizodyczna z tym związana. Przykładowo, jeżeli jesteś Polakiem i pamiętasz 13 grudnia 1981 roku, prawdopodobnie potrafisz bez wahania odpowiedzieć na pytanie, gdzie byłeś, kiedy wprowadzano stan wojenny. Wydarzenia będące punktem zwrotnym w historii generują tak zwaną pamięć błyskową, która jest rezultatem powstania w jednej chwili (w wyniku takiego zdarzenia) trwałych połączeń pomiędzy komórkami mózgowym” – pisze amerykański neurochirurg Larry McCleary w książce Trening mózgu.


DUMNY Z TATY

Z pewnością 15 grudnia 1981 roku na zawsze zostanie w pamięci państwa Malinowskich z Gdańska.

– Oboje z siostrą spaliśmy, gdy tata został w nocy aresztowany. Mama powiedziała tylko, że przyszła milicja i zabrała tatę. Nie słyszeliśmy, kiedy weszli do mieszkania. Potem dowiedziałem się, że w wielu przypadkach wyważano drzwi albo goniono ludzi po klatce schodowej – opowiada Rafał Malinowski, syn Andrzeja, działacza „Solidarności” z Gdańska. – Miałem wtedy zaledwie osiem lat, siostra miała cztery. Nie rozumiałem i nie wiedziałem, czym jest „Solidarność”, czym zajmuje się tata. Kiedy widzieliśmy przejeżdżające czołgi, mama powtarzała, że tata walczy o to, aby w Polsce było dobrze.

Andrzej Malinowski w sierpniu 1980 roku uczestniczył w strajku w Hydrosferze, od września był wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej, w lipcu 1981 roku był delegatem na I WZD Regionu Gdańskiego, a 13 grudnia 1981 roku był współorganizatorem strajku.

– I za strajk tatę aresztowali. Początkowo nie było żadnych informacji, mama bała się, że coś się stało. Nie byliśmy na ogłoszeniu wyroku, kiedy w styczniu 1982 roku sąd skazał tatę na dwa i pół roku więzienia. Nie pamiętam wszystkiego, byłem za mały, choć na pewno byłem z taty bardzo dumny. Z opowieści babci i mamy wynika, że po aresztowaniu taty rozchorowałem się, miałem wysoką gorączkę, dostałem wysypki. Pamiętam, że w szkole nauczycielki były dla mnie wyrozumiałe i że dostawaliśmy paczki żywnościowe z Niemiec, Holandii od osób, które przecież nas nie znały.

Pan Andrzej w więzieniu w Bydgoszczy, a potem w Potulicach przesiedział półtora roku.

– Byłem u taty tylko raz w więzieniu, z mamą i jej bratem. Widzieliśmy się bardzo krótko, najwyżej pół godziny. Siedziałem mamie na kolanach, tata był za kratami. Kiedy wrócił z więzienia, był innym człowiekiem. Niewiele mówił o tym, co przeżył. Pamiętam tylko, jak opowiadał, że więźniowie z chleba robili różańce, na których się modlili – opowiada Rafał – i dopiero kiedy miałem 28, 29 lat dotarło do mnie, że kiedy najbardziej potrzebowałem taty, jego nie było, bo walczył za kraj.

Andrzej Malinowski przez całe lata należał do „Solidarności”. Za swoje zasługi został Odznaczony Krzyżem Semper Fidelis w 2001 roku i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski w roku 2006.

– Czasami zastanawiam się, czy było warto, aby mój tata walczył w „Solidarności”, zwłaszcza gorzko myślę, gdy widzę, jak ludzie z „Solidarności” są teraz traktowani. Nie mogę pogodzić się z grubą kreską – mojemu tacie nikt nie zrekompensował tego, że odebrano mu wolność, a osoby, które do tego doprowadziły, nigdy za to nie zapłaciły. Tata dopiero teraz zaczął opowiadać o tym, co wtedy przeżył. Jestem z niego bardzo dumny – zdradza Rafał Malinowski.


BUNT TRWA

– Aresztowanie mamy w maju 1982 roku najbardziej odczuła moja siostra, wtedy czternastolatka. Zachorowała, a jej choroba trwa do dziś – zaczyna swoją opowieść Wojciech Kaczmarek. Jego mama, Maria Antonina działała w „S”; spotykała się z ludźmi w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni u legendarnego ks. Hilarego Jastaka.

– Ja sam w „Solidarności” nie działałem. Byłem zbuntowanym osiemnastolatkiem, niewiele interesowałem się tym, co się wokół mnie działo. W domu mieliśmy wałek drukarski. Mama któregoś dnia bardzo mnie prosiła, abym powielił ulotki przygotowane na 1 maja. Pamiętam, że nie chciałem się na to zgodzić. Mama jednak była nieugięta, uparta. Wreszcie spełniłem mamy prośbę – mówi pan Wojciech – ale mężczyzna, który zawiózł ulotki do Warszawy, został zatrzymany. Niestety, wsypał wszystkich, w tym także mamę. O mnie nie wiedział nic.

W domu od razu dokonano rewizji. Przeszukano dosłownie wszystko. Maria Antonina Kaczmarek została aresztowana 2 maja.

– Przez cały czas powtarzali farmazony w stylu: mama chciała i próbowała obalić system – mówi Wojciech Kaczmarek. – Siedziała w Mławie, Ostródzie, a nawet na Rakowieckiej w Warszawie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter