29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dobrobyt jest możliwy

Ocena: 0
4729
Z demografią jest najgorzej od 1945 r., kiedy było nas tylko 23 mln. Nadzieja w rodzinach. Trzeba im pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzać.
Pogorzelcy na tle spalonego domu i ten sam dom
odbudowany w osiem miesięcy siłami społeczności lokalnej
Badania GUS nie podają pełnych informacji, prognozują na 30 lat, tymczasem pod koniec XXI w. Polaków będzie 12,5 mln. Można powiedzieć: nas to już nie dotyczy. Ale reperkusje odczuwamy już, a z czasem będą one coraz boleśniejsze. Drastycznie spada liczba osób zdolnych do pracy, równie gwałtownie rośnie rzesza emerytów – w ciągu 25 lat o 50,4 proc. W tym samym czasie liczba dzieci poniżej 15 lat zmniejszyła się w Polsce o 40 proc.

Zniżka dla nieboszczyka

W latach 80. na jednego emeryta przypadało pięciu pracujących (15-64 lata), dziś to trzy i pół osoby, za 30 lat będą to tylko dwie osoby. Więcej osób będzie korzystało ze świadczeń emerytalnych, niż na nie pracowało. – Czas życia się wydłużył, a koszty leczenia powyżej 70. roku życia są wyższe niż w ciągu dotychczasowego życia. Jeśli do tego dołożymy mniejszą liczbę osób pracujących na emerytów – w dodatku chodzi o pokolenie młodych, którym ponoszenie większych kosztów na rzecz reszty społeczeństwa nie mieści się w ich kategoriach wartości – zobaczymy, że czeka nas załamanie systemu gospodarczego. Dzisiejszy wybór: jedno dziecko lub jeden piesek pokazuje, że tego pokolenia też nie będzie miał kto utrzymać – przewiduje Jan Kabicz, ekonomista, prezes Fundacji Nadzieja Archidiecezji Warszawskiej.

Nadzieja w demografii. Niestety, dzietność Polaków jest najniższa w Europie. Co ciekawe, w Polsce statystycznie Polka rodzi 1,32 dziecka, w Wielkiej Brytanii – 2,3 dziecka. W Niemczech, gdzie jest dobra polityka prorodzinna, Niemki wcale nie rwą się do rodzenia (średnio 1 dziecko). Polki mają więc potencjał, tyle że realizują go gdzie indziej. Polski rząd z nich zrezygnował i woli ściągać imigrantów, niż zatrzymać swoich – a ubyło nas już 2,3 mln!

– Ale czemu się dziwić, skoro polska polityka rodzinna wygląda tak, że ubranka dziecięce obłożone są 23-procentowym VAT-em, a trumny i prezerwatywy – 8-procentowym – komentuje Jan Kabicz.


Więcej pracy

Ratunkiem mogą być rodziny wielodzietne. Nie mają one jednak łatwo. – Znam kilka rodzin z trojgiem do sześciorga dzieci – to wspaniałe rodziny, w których dobro dziecka jest na pierwszym miejscu. Jednak ich życie to wieczny dylemat – rozwijanie zainteresowań dzieci czy rodzinne wakacje, w dodatku spędzane osobno: mama z dziećmi w lesie, tata w pracy i dojeżdża na weekendy – mówi Katarzyna Jeleniewska.

Badania GUS pokazują, że zaledwie 2,5 proc. rodzin z jednym dzieckiem zagrożonych jest skrajnym ubóstwem. Tymczasem poniżej minimum egzystencji, czyli za mniej niż 300 zł na osobę miesięcznie, żyje aż 27 proc. rodzin wielodzietnych. Minimum egzystencji to granica skrajnego ubóstwa – uwzględnia zaspokojenie minimalnych potrzeb, konsumpcja poniżej tego poziomu prowadzi do biologicznego wyniszczenia.

– W dodatku media kreują obraz rodziny wielodzietnej jako patologicznej – mówi Jan Kabicz. – Pokazują je w kontekście klęsk życiowych. Tymczasem większość rodziców dużych rodzin to ludzie pracowici i aktywni, odpowiedzialni za swoje dzieci. Często zarabiają więcej niż inni, ale przez to, że dochód na osobę w rodzinie jest wielokrotnie mniejszy, są wielokrotnie ubożsi. Takie rodziny czasem dotyka rozłąka, bo jedno z rodziców wyjeżdża z kraju do pracy. I niejednokrotnie ściąga do siebie rodzinę, która do Polski już nie wraca. Codziennie odbieram telefony od takich rodzin i szukam dla nich pomocy.

Rodzinie potrzebna jest praca, która da pewność, że nie popadnie się w biedę. – To kwestia zwolnień podatkowych – tłumaczy Jan Kabicz. – System, który działa od kilku lat, jest ułomny, jeśli chodzi o faktycznie potrzebujących. Podatek płaci się bowiem od zarobków, a jeśli ktoś nie zarabia, to i tak sobie nie odpisze od podatku. Mam wrażenie, że kredyty, w które polska gospodarka wpuszcza polskie rodziny, to skuteczny środek antykoncepcyjny. Przy 1,5 tys. zł kredytu miesięcznie dziecko jest ostatnią sprawą, o jakiej myślą młodzi ludzie. Rząd trąbi o rosnącej liczbie żłobków i przedszkoli jako sukcesie polityki rodzinnej, a tu na początek potrzeba pracy.

W dodatku system podatkowy karze za posiadanie dzieci – oprócz wysokiego podatku na jedzenie i artykuły dla dzieci dotyczy to też progów podatkowych. Na Zachodzie preferencje podatkowe zależą od liczby dzieci w rodzinie. W Polsce takie same podatki płacą rodziny wielodzietne i z jednym dzieckiem. Jeśli w budżecie rodzinnym zostałoby więcej pieniędzy, rodziny nie potrzebowałyby pomocy państwa. Tymczasem co trzecie dziecko w domu dziecka jest tam z powodu biedy rodziców. Jego utrzymanie kosztuje 3 tys. zł miesięcznie. Z OPS rodzina dostałaby na nie 77 zł miesięcznie. Wystarczyłoby dać rodzinie połowę tego, co państwo łoży na domy dziecka, a ich wychowankowie wzrastaliby w najlepszym dla siebie środowisku.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter