28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Córki i pigułki

Ocena: 0
1845
To były zwyczajne zajęcia na uniwersytecie, z warsztatu dziennikarskiego. W grupie, którą prowadzę już drugi rok. Przypadkowa dyskusja rozgorzała w błyskawicznym tempie, niekontrolowana i pozbawiona dyscypliny.
Przez chwilę słuchałam, pozwoliłam jej się rozkręcać, po czym zaczęłam hamować emocje i zadawać pytania pomocnicze.

Czy faktycznie – jak krzyczały główne dyskutantki – klasy licealne pełne są koleżanek w ciąży, które szkoła dociąga do świadectwa, żeby już więcej nie mieć z nimi do czynienia? Czy te dziewczęta zazwyczaj masowo pozbawione są świadomości co do ojcostwa swoich dzieci? Jaki był procent takich dziewcząt w klasie? Czy rzeczywiście większość młodzieży wyrasta w patologicznych rodzinach, w których nie ma żadnych wzorców poza wódką i nierzadko prostytucją? Czy naprawdę wszędzie wokół widać samych pijanych ojców – w rodzinach, w których w ogóle są ojcowie – którzy tylko czyhają na swoje córki, dysząc żądzą przemocy?

Miałam wrażenie, że studentki naoglądały się takich filmów, o jakich nasz redakcyjny krytyk filmowy pisze, że w manipulacyjny sposób pokazują nasz kraj pełen ciemnych, prymitywnych, pełnych nienawiści do siebie i do życia pijanych typów, i na podstawie tych filmów stworzyły sobie obraz rzeczywistości. Ale czy naprawdę nie widzą, że fałszywy?

A dziewczyny – bo chłopcy, o dziwo, nie włączali się do dyskusji – grzmiały dalej. Więc znowu musiałam im zadać kilka pytań.

Czy to możliwe, że – jak twierdzą – „temu wszystkiemu” jest winien stan tak zwanej edukacji seksualnej, a raczej jej braku, bo tak utrzymywały? Czy w tej edukacji najważniejszą sprawą ma być forma demonstracji, jak zakładać prezerwatywę na banana? Jeśli zdaniem studentek taka prezentacja tylko wzbudza śmiech, to może – zapytałam – jest to najzdrowsza reakcja młodocianych odbiorców, którzy nie wiedzą, jak inaczej pokazać, że nie o prezerwatywę tu chodzi. Bo nie w tym rzecz. Ani trochę nie w tym rzecz.

To o czym rozmawiać na takich zajęciach z edukacji? Ano właśnie, może nie z edukacji seksualnej, bo przecież nie ona decyduje o tym, czy życie będzie udane i spełnione.

A poszło o pigułkę „dzień po”. Jedna studentka chciałaby o tym napisać artykuł na zaliczenie, druga zapytała, co w nim będzie. I rozlało się morze niewiedzy, stereotypów, braku przygotowania do merytorycznych rozmów, pokaleczonych emocji, nieustabilizowanych wartości, niedojrzałości. Jeszcze dwa lata temu chodzili do liceów, gdzie przecież mieli to właśnie przygotowanie do życia w rodzinie. I zapewne spora ich część jakąś katechezę.

Najważniejsze, wołały, że będzie bez recepty. Ale po co, już się nie zastanawiały. A swoją drogą – jak to możliwe, że jeśli szesnastolatka chce zawrzeć związek małżeński, potrzebna jest decyzja sądu. Jeśli jednak chce kupić pigułkę „dzień po”, będzie mogła to zrobić bez żadnej kontroli.

To może jednak zaczniemy rozmawiać na parafialnych synodach: także o tym, jak wychować córki, które nie pójdą do apteki po taką pigułkę.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 4 (487), 25 stycznia 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter