Rosół to doskonały sposób na (nie tylko jesienną) depresję
„Rosół jako lek? To wiedziały już nasze prababcie (…) znany też jako żydowska aspiryna lub babcina penicylina, podawany był każdorazowo nawet przy najmniejszej infekcji dróg oddechowych” – czytamy na blogu edukacyjnym O-kurczaki.pl. Badania naukowe potwierdzają intuicję naszych mam i babek. Jeśli listopadowy chłód dał się we znaki, trzeba koniecznie wypić kubek gorącego rosołu. Dlaczego? Po pierwsze, rosół naprawdę pomaga na katar i przeziębienie. A to za sprawą znajdującej się w nim cysteiny, która rozrzedza wydzielinę nosową, przyspieszając jej przepływ z 6,9 mm do 9,2 mm na minutę (sic!). Po drugie, wpływa korzystnie na ruch rzęsek błony śluzowej nosa i oskrzeli, a zatem poprawia odkrztuszanie i zwalczanie drobnoustrojów.
Okazuje się jednak, że to niejedyna zaleta rosołu z kury. Zespół naukowców z uniwersytetu w Hiroszimie udowodnił z kolei, że zawarty w nim kolagen pomaga hamować proces zwężania naczyń krwionośnych, co skutecznie wpływa na zmniejszenie ciśnienia krwi. Rosół z kury powinien się więc koniecznie znaleźć w menu osób chorych na nadciśnienie. Ale nie tylko. Według naukowców z Nebraska Medical Center rosół poprawia też kondycję naszych stawów i zmniejsza skłonność do powstawania stanów zapalnych.
„Wspomniany już kolagen i żelatyna mają bardzo korzystny wpływ na błonę śluzową żołądka. Zawarta w rosole glutamina wspiera procesy odbudowy uszkodzonych komórek w przewodzie pokarmowym. Bulion wspomaga leczenie refluksu czy zgagi i jest idealny dla osób zmagających się z chorobą wrzodową żołądka. Glicyna wspomaga także pracę wątroby” – czytamy dalej na blogu O-kurczaki.pl.
Rosół to też doskonały sposób na (nie tylko jesienną) depresję. Zawiera bowiem tryptofan. Przemiana tego aminokwasu w organizmie człowieka uwalnia serotoninę, czyli „hormon szczęścia”. To dlatego po zjedzeniu talerza ciepłego rosołu robi się nam tak błogo! Nie bez powodu kultowa powieść Małgorzaty Musierowicz nazywa się „Opium w rosole”!
Na blogu O-kurczaki.pl znaleźć można też wiele innych ciekawostek. Między innymi wskazówki, jak kupić świeże, dobre mięso bez konserwantów. Bo przecież takie najlepiej nadaje się na pyszny rosół. Który nie tylko przypomni atmosferę domu, ale również może być początkiem smakowitych kulinarnych podróży.
ROSÓŁ ORIENTALNY
2 porcje
Składniki: 1 litr rosołu z kury, 300 g fileta z łososia, 3 łyżki sosu sojowego, 1 łyżeczka ostrej pasty paprykowej, 2 łyżki sezamu, imbir, kilka pasm szczypiorku, 1 łyżeczka oleju sezamowego, 150 g makaronu chowmein
Sposób przygotowania: Zdjąć skórę z łososia, pokroić go na kawałki ok. 2x2 cm, wrzucić do miski, dodać łyżkę sosu sojowego oraz łyżeczkę oleju, wymieszać. Do rosołu wlać 2 łyżki sosu sojowego, dodać pastę paprykową (może być też posiekana papryczka chilli) oraz około 3-centymetrowy kawałek imbiru pokrojony w plasterki. Całość zagotować. W międzyczasie zrumienić sezam na suchej patelni i ugotować makaron. Na zakończenie do rosołu dodać łososia, sezam i posiekany szczypiorek. Chwilę gotować na wolnym ogniu, uważając, żeby ryba się nie rozpadła.