Mężczyzna w kuchni

fot. Barbara Wiśniowska

Tuż przed maturą zakochałam się w koledze – chucherku i niejadku. Myślałam sobie wtedy: świetny kandydat na męża, nie będę musiała się napracować przy gotowaniu dla niego. Niestety, kolega nie zwracał na mnie uwagi… A może „stety”, bo niedługo później odnalazł mnie prawdziwy książę z bajki.

Nasza znajomość zaczęła się tak, że sam zabiegał o moje względy, pomógł mi posprzątać i pozmywać po wielkiej imprezie, którą organizowałam, a na drugi dzień wrócił z garnkiem sałatki. Moją rodzinę oczarował usmażeniem dla wszystkich naleśników. Mężczyzna, który lubi gotować, wydał mi się zdecydowanie najlepszym kandydatem, zwłaszcza że innych zalet też mu nie brakowało. Do dziś często krząta się po kuchni, a ja nie mogę się nadziwić, że absolutnie we wszystkim, czego się podejmie, jest lepszy ode mnie: w gotowaniu, sprzątaniu, trudnych rozmowach z dziećmi. Ba! Nawet w moich hobby – fotografii i wymyślaniu tematów artykułów – jest mistrzem, choć jego hobby jest całkiem inne. Nie jestem zazdrosna. Jestem szczęściarą.

Ostatnio zaskoczył mnie pyszną sałatką. Wiem, że nie cierpi zieleniny, ale rukola to jego ulubiona „trawa”. Zjada ją nawet samą. Ja kocham wszelką zieleninę – oprócz rukoli. W tej sałatce jednak pasuje jak marzenie i na pewno będę ją jeść częściej. Zachęcam do tego wszystkich. 100 g rukoli pokrywa prawie całe dzienne zapotrzebowanie na witaminę K, prawie połowę zapotrzebowania na witaminę A i jedną czwartą zapotrzebowania na witaminę C oraz foliany (żegnajcie tabletki z trudno przyswajalnym kwasem foliowym!). Jest bogata w minerały: wapń, magnez, potas, żelazo i mangan… a to wszystko to tylko 25 kcal. Jest źródłem błonnika, luteiny i zeaksantyny. Pomaga w odchudzaniu, zwalczaniu anemii, poprawie wzroku, ma właściwości bakteriobójcze i detoksykujące. Może nawet warto przymuszać się do regularnego łykania rukoli zamiast syntetycznych witaminek? Do tej oto sałatki nie trzeba się przymuszać. Raczej trudno się od niej oderwać.

Idziemy nr 07 (798), 14 lutego 2021 r.