20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ukraina: najważniejszy jest czas

Ocena: 0
6204
W sprawie rozszerzenia Europy na odcinku południowo-wschodnim musimy reagować błyskawicznie, by nie zaprzepaścić szansy, chociaż sam proces integracji potrwa kilkadziesiąt lat – mówi były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski
Z dr. hab. Krzysztofem Szczerskim, posłem PiS, byłym wiceministrem spraw zagranicznych, rozmawia Marek Krukowski


Jak szybko Ukraina mogłaby odczuć korzyści płynące z podpisania układu o stowarzyszeniu z UE?


Zyski polityczne byłyby natychmiastowe, gdyż Ukraina znalazłby się po naszej stronie wielkiego podziału geopolitycznego.


A gospodarcze?


Odwołam się do polskich doświadczeń stowarzyszeniowych. Na wymierne korzyści w postaci zaistnienia naszych produktów i naszych przedsiębiorstw na rynku europejskim musieliśmy czekać kilka lat. Taka umowa nie jest sprawą prostą ani we wdrażaniu, ani w konsekwencjach krótkoterminowych.


Pytam o to nie bez kozery, gdyż państwu ukraińskiemu grozi utrata płynności finansowej.


Ukraina potrzebuje pakietu pomocowego, który pomógłby jej w rozwiązywaniu bieżących problemów. Niestety, tego w ofercie Unii Europejskiej zabrakło. Po drugie, Bruksela nie powinna stawiać Kijowowi nazbyt wyśrubowanych warunków towarzyszących takiemu pakietowi.


Unia nie za bardzo chciała?


Niewątpliwie w tej grze o Ukrainę Rosja wykazuje dużo większą determinację niż strona unijna. Europa podchodziła do sprawy tej umowy w sposób standardowy, bez specjalnego zaangażowania. Innymi słowy, wola była, ale próbowano rzecz załatwić tanio oraz bez konfliktu z Rosją. Myślenie typu: niech najpierw Ukraina sama odeprze rosyjskie naciski, a potem my za małe pieniądze ją stowarzyszymy i otworzymy dla nas jej rynek, jest skrajną naiwnością. To był kolejny błąd strony europejskiej.


Europa znów przegrała z Rosją. Nie wyciągnęła wniosków z lekcji gruzińskiej i pozwoliła, by w tej grze Moskwa posługiwała się innymi regułami.

Istotą rosyjskiej polityki wobec Ukrainy jest jednoczesne stosowanie kija i marchewki. Zaś słabość Europy polegała na tym, że na kij nie miała przygotowanej odpowiedzi, a na marchewkę próbowała odpowiedzieć klasycznie, w myśl formuły: „Damy wam pieniądze, jak zrobicie reformy”. A tymczasem powinna zareagować niestandardowo.


Czyli?

Powinna zneutralizować rosyjskie naciski na Ukrainę. Nie poprzez licytację z Putinem, kto da więcej pieniędzy, bo w takiej grze na podnoszenie stawki byłaby z przyczyn systemowych skazana na przegraną, tylko poprzez danie Moskwie wyraźnego sygnału, że na taką politykę wobec Kijowa nie ma w stolicach europejskich zgody i że jej kontynuowanie musi kosztować Kreml utratę dobrych relacji z Europą. Innymi słowy, ta rozgrywka z Rosją nie powinna być prowadzona na terenie Ukrainy, tylko toczyć się bezpośrednio między Europą a Rosją. To byłaby zupełnie inna gra. W niej nie trzeba by było odwoływać się do jakichś sankcji. Wystarczyłoby egzekwować unijne prawo, na przykład przepisy dotyczące źródeł inwestowanych w Europie kapitałów. Ale to byłoby rewolucją w polityce wobec Rosji ze strony głównych graczy europejskich.


W ostatnich dniach Komisja Europejska zakwestionowała umowy zawarte między państwami członkowskimi a Rosją w sprawie budowy gazociągu South Stream. Widziałby Pan w tym zapowiedź takiej reorientacji?

Raczej bym się dopatrywał rutynowego, pojawiającego się od czasu do czasu działania na rzecz obrony unijnego porządku prawnego, czyli egzekwowania od państw członkowskich przestrzegania tegoż. Teraz wrócę na chwilę do wątku wojny gruzińsko-rosyjskiej. Jednym z jej efektów jest to, że dzisiaj nikt nie mówi o wejściu Gruzji i Ukrainy do NATO. Z kolei ugięcie się Ukrainy wobec rosyjskich nacisków i wejście do Unii Celnej spowoduje zniknięcie z przestrzeni publicznej kwestii jej stowarzyszenia z Unią.


Na ile to ostatnie jest według Pana realne?


Wyróżniłbym trzy pogarszające sytuację scenariusze. Pogarszające, bo to, co się ostatnio stało, jest na razie tylko porażką pewnego procesu, a nie jego ostateczną klęską. Pierwszym jest sięgnięcie przez władze po rozwiązanie siłowe. Wtedy nikt w Europie nie będzie chciał w ogóle rozmawiać z Kijowem, dopóki władza się nie zmieni. Podobnie zamykałby sprawę akces Ukrainy do Unii Celnej. Trzeci niekorzystny scenariusz to pogorszenie się sytuacji wewnętrznej na Ukrainie, w postaci choćby napięć rozpadowych czy dezintegracji opozycji, skutkujące brakiem partnera do rozmów z Unią.


Który z wymienionych scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny?

Najbardziej obawiam się, że Janukowycz, potrzebując pieniędzy, zwróci się o nie do Rosji, a ta postawi warunek podpisania umowy o wejściu do Unii Celnej. On co prawda może się później próbować z tego wywikłać, nie ratyfikując umowy, ale co najmniej do 2015 r. temat stowarzyszenia Ukrainy już nie wróci. Z tym trzeba się liczyć.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter