24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

ORMO już nie czuwa

Ocena: 0
2149
Mija ćwierć wieku od rozwiązania Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO), formacji, która niechlubnie zapisała się w najnowszych dziejach Polski. Nazywana „zbrojnym ramieniem PZPR” miała być oddolnym wsparciem dla milicji i służb bezpieczeństwa.
Formalnie powołana została 21 lutego 1946 r. „w związku z koniecznością wzmożenia walki z bandytyzmem, rabunkami i innego rodzaju przestępstwami oraz wzmocnienia ochrony spokoju i porządku publicznego”. Od początku związana z władzą komunistyczną, pierwszy egzamin zdała już kilka miesięcy później podczas czerwcowego, sfałszowanego referendum. Polacy mieli w nim zdecydować, czy są za zniesieniem Senatu, reformą rolną i utrwaleniem granicy na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej. Ormowcy mieli ochraniać lokale wyborcze, przewozić protokoły komisji oraz karty do głosowania. W wielu lokalach uniemożliwili mężom zaufania z PSL udział liczeniu głosów, a wręcz dorzucali do urn puste kartki. Zgodnie z ówczesną ordynacją wyborczą – oznaczały one… opowiedzenie się za „Trzy razy tak”.

Następny egzamin z gotowości bojowej ORMO przyszedł podczas – również sfałszowanych – wyborów do Sejmu Ustawodawczego w 1947 r. To już była szersza akcja kierowana przez NKWD, a ORMO – obok Ludowego Wojska Polskiego, Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Urzędu Bezpieczeństwa – było jednym z jej bezpośrednich wykonawców. Już nie chodziło o fałszowanie wyników, bo z tym władza sobie poradziła z pomocą „radzieckich”, ale przede wszystkim o „unieszkodliwienie” ludowców, których władza bała się najbardziej. Ormowcy brali więc udział w aresztowaniach kilkudziesięciu tysięcy (!) działaczy bądź sympatyków PSL lub uniemożliwiali im udział w wyborach.

W latach następnych ORMO uczestniczyło w wielu niechlubnych akcjach, jak choćby w „bitwie o handel”. Chodziło o walkę z tzw. inicjatywą prywatną. Ponieważ mięso było towarem strategicznym i ciągle go brakowało w sklepach, ormowcy – pod pretekstem szukania nielegalnego uboju – urządzali obławy na masarnie lub na rolników indywidualnych, którzy nie byli w stanie wywiązać się z dostaw obowiązkowych. Za odkrycie schowanych zwierząt lub zboża byli nagradzani premiami.

Podczas kontroli dochodziło czasem do rękoczynów i bijatyk. Za pobicie ormowca mały kodeks karny przewidywał surowe kary, tożsame z „działaniem na szkodę Państwa Polskiego”.

Władzom zależało, aby jak najwięcej obywateli włączało się w działalność ORMO. Powstawały więc jej komórki przy większych zakładach pracy, we wszystkich dzielnicach miast, a także na wsiach. Liczyły od 30 do 300 osób. Zwłaszcza na wsiach ormowcy mieli zwalczać podziemie antykomunistyczne, „pogrobowców faszyzmu” czy „niedobitki reakcji”, jak nazywano żołnierzy Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych.

Zgodnie z ustawą podpisaną w 1973 r. przez przewodniczącego Rady Państwa Edwarda Ochaba, ormowcy mogli liczyć na pochwały, nagrody, a nawet – co było najwyższym wyróżnieniem – przyznanie specjalnej odznaki ORMO! Już wtedy gwarantowano ustawowo, że organizacja może korzystać z pomocy materialnej organów państwowych, instytucji i zakładów pracy. Lansowano slogany w stylu „Śpij spokojnie, ORMO czuwa” natychmiast przerabiane na kpiące komentarze.

Od samego początku ormowcy mogli legitymować praktycznie każdego, a także używać siły fizycznej i przemocy. Generał Czesław Kiszczak w rozporządzeniu z 14 lipca 1987 r. precyzował: „Członek ORMO może w granicach niezbędnej potrzeby użyć przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej lub indywidualnych aerozolowych środków obezwładniających. (…) Środków przymusu bezpośredniego nie używa się w stosunku do kobiet o widocznej ciąży, dzieci do lat 13, starców oraz osób ułomnych o widocznym kalectwie”.

Jak w praktyce wyglądało stosowanie siły fizycznej, mogli się przekonać warszawscy studenci w marcu 1968 r., kiedy ruszyły na nich bojówki ORMO. Wielu studentów zostało ciężko pobitych.

Ormowców zapamiętali też pewnie starsi kierowcy zatrzymywani do kontroli przez tzw. społecznych inspektorów ruchu drogowego, którzy mieli prawo do karania mandatami.

Oddziały ORMO brały udział w tłumieniu demonstracji solidarnościowych w sta-
nie wojennym, choć główna rola w tym niechlubnym zadaniu przypadła nie ORMO, ale ZOMO, czyli zawodowym – i bezwzględnym – Zmotoryzowanym Odwodom Milicji Obywatelskiej.

W 2009 r. Instytut Pamięci Narodowej ujawnił, że w stołecznych strukturach ORMO w latach 1982-1989 działała specjalna grupa, która podczas solidarnościowych manifestacji wnikała w tłum, prowokując zamieszki i akty wandalizmu oraz wyłapywała liderów demonstracji. Ormowcy ci byli wyposażeni w pałki, miotacze gazowe i kajdanki. Działali podczas takich dni jak 3 maja, 31 sierpnia i 11 listopada, a ich stałymi miejscami były Stare Miasto i okolice kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, gdzie Msze Święte za ojczyznę gromadziły tysiące ludzi.

ORMO zostało rozwiązane 23 listopada 1989 roku. Jeszcze przez wiele lat b. członkowie ORMO żałowali tej decyzji, która pozbawiała ich możliwości działania „w służbie socjalistycznej ojczyzny”.

Wojciech Świątkiewicz
Idziemy nr 47 (479), 23 listopada 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter