Nie wiadomo, czy założenia Podprogramu 2014 wyszły zza ministerialnych biurek, czy może za pieniądze podatników wymyśliła je firma zewnętrzna. Jedno jest pewne: stworzyli je ludzie niemający pojęcia o pomaganiu osobom doświadczającym codziennej biedy.
Lepiej już było
A było z czego brać przykład. Poprzedni, realizowany w latach 2004-2013 w ramach PEAD (Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej) program dożywiania najuboższych dobrze się w Polsce sprawdzał.Do dystrybucji żywności akredytowano cztery organizacje z największym doświadczeniem: Caritas Polska, Polski Czerwony Krzyż (PCK), Federację Polskich Banków Żywności (BŻ) oraz Polski Komitet Pomocy Społecznej (PKPS). Dano im swobodę działania i możliwość kooperacji z innymi organizacjami pomocowymi. To z kolei przyczyniło się do rozwoju i dobrej współpracy wielu nowych organizacji charytatywnych, które usprawniły swoje działania i zainwestowały w kapitał ludzki.
Nowe wytyczne
Założenia programu opartego na PEAD miały jednak dla obecnych urzędników MPiPS jedną wadę: nie oni je stworzyli. Dlatego opracowując nowy program, wtrącili do sprawdzonych rozwiązań swoje trzy grosze.Ministerstwo postanowiło ukrócić dotychczasową swobodę działania organizacji. Wprowadziło m.in. nowe mechanizmy monitorowania i kontrolowania ich poczynań oraz narzuciło im „minimalne standardy w zakresie administrowania, transportu, magazynowania” dystrybuowanej żywności. W rezultacie program realizowały jedynie Caritas, BŻ, PCK oraz PKPS.
Dalej idące zmiany, które nieporównanie bardziej niż w inne organizacje pomocowe uderzyły w Caritas, zapisano w „Wytycznych do Podprogramu 2014”.
|
– Wiele osób, gdy dostanie np. litr oleju i paczkę surowego makaronu, nie będzie miało co z tym zrobić. Ministerstwo kompletnie nie wzięło pod uwagę istnienia bezdomności realnej, gdy ktoś bez własnego kąta naprawdę nie ma gdzie sobie tego ugotować – ocenia ks. Dariusz Marczak, dyrektor Caritas warszawsko-praskiej.
Czwartą kuriozalną zmianą było – inaczej niż przy realizacji PEAD – rozdzielanie żywności dla Caritas z podziałem na województwa, podczas gdy obszary diecezji nie pokrywają się z terenem województw. – To jak piach w tryby – ocenia ks. Dariusz Amrogowicz, dyrektor Caritas wrocławskiej.
W końcu piątą, szczególnie dotkliwą dla Caritas zmianą, był rozbudowany system kar finansowych za wszelkie odstępstwa od „Wytycznych”.
Zarobić na pomagających
W pierwszej wersji „Wytycznych” ministerstwo zapisało, że:– jeśli paczka żywnościowa została wydana osobie/organizacji niezakwalifikowanej do pomocy przez OPS lub żywność przekazana do dystrybucji uległa zniszczeniu lub przeterminowaniu, organizacje pomocowe muszą zwrócić ministerstwu 105 proc. wartości tych artykułów wraz z odsetkami;
– jeśli te organizacje naruszyły wyżej wspomniane „minimalne standardy”, np. przez dostarczenie osobie chorej paczki żywnościowej własnym, nieprzeznaczonym do przewozu żywności samochodem, organizacje te muszą zwrócić 1 proc. całego przekazanego im na to dofinansowania;
– jeśli organizacje „nie wykonają wskaźników”, czyli nie rozprowadzą do końca stycznia dostarczonych im artykułów spożywczych, muszą zwrócić ministerstwu nie żywność, ale 105 proc. wartości tego, co zostało w magazynach, plus odsetki. Przy czym to nie Caritas, BŻ, PCK lub PKPS, ale ministerstwo decydowało o tym, ile żywności trafiło do ich magazynów.
I tak np. zgodnie z „Wytycznymi” sama Caritas diecezji opolskiej, w której magazynach w połowie stycznia leżało jeszcze 200 z 240 ton żywności, musiałaby za to, że nie rozdała na czas paczek, zapłacić ministerstwu ok. 805,5 tys. zł kary! A Caritas diecezjalnych jest ponad czterdzieści. Dlatego reakcja Caritas Polska była jedyna z możliwych: wycofanie się z Podprogramu 2014.
– Płacenie tych kar byłoby dla Caritas zabójcze – mówi krótko Paweł Kęska, rzecznik Caritas Polska.
MPiPS przestraszyło się, że z realizacji jego pomysłów wycofuje się główny „gracz”, i błyskawicznie wprowadziło „uzupełnienie do wytycznych”. Karę za „niewykonanie wskaźników” zamieniono na „zobowiązanie do wyjaśnienia przyczyn niewykonania wskaźnika”. Pozostałe kary złagodzono, jednak je utrzymano.
Niestety, próba zarobienia na organizacjach pomocowych jest tylko czubkiem góry lodowej. Ministerstwo zrobiło bowiem wiele, by w magazynach paczek nie zabrakło, i równie wiele, by zawęzić grono tych „najbardziej potrzebujących”, którzy paczki dostaną.
Oszczędzić na ubogich
Wielu dyrektorów Caritas diecezjalnych i Parafialne Zespoły Caritas (PZC) już w momencie lektury „Wytycznych do Podprogramu 2014” wiedzieli, że duża część osób objętych dotąd ich pomocą paczek nie dostanie.– Granica dochodu jako jedyne kryterium otrzymania paczki to absurd, ponieważ na biedę składają się także inne okoliczności. Czy ktoś z dochodem 815 zł cierpi niedostatek mniejszy niż ten z dochodem 812 zł? Przecież nawet osoba dostająca np. 1500 zł, która 600 zł wyda na komorne i media, a kolejne 600 zł na leki i rehabilitację, żyje w skrajnym ubóstwie – tłumaczy ks. Marczak.
|
Dyrektorzy diecezjalnych Caritas nie dziwią się, że PZC nie ustawiają się w kolejce do magazynów. – Są przypadki, kiedy parafia szła do OPS z listą 120 osób, którym na co dzień pomaga. I okazywało się, że zakwalifikowanych do pomocy, czy w ogóle odnotowanych w rejestrach OPS, było tylko 20 z tych osób. A żeby wciągnąć na listę OPS osoby nowe, potrzebna jest skomplikowana procedura – wyjaśnia Katarzyna Wlazło z Legionowskiego Centrum Charytatywno-Opiekuńczego Caritas, gdzie magazynuje się paczki dla diecezji warszawsko-praskiej. – Wiele PZC rezygnowało z dystrybuowania u siebie paczek w obawie przed papierologią i możliwymi karami. Niektórzy mówili: zobaczymy, jak inne PZC sobie poradzą – tłumaczy ks. Marczak.
Jeszcze w połowie stycznia niemal w całej Polsce sytuacja wyglądała podobnie: po paczki w ramach PO PŻ 2014 do magazynów diecezjalnych Caritas zgłosiło się ok. 25 proc. zespołów parafialnych, które brały żywność w ramach innych programów. W archidiecezji warszawskiej było to 20 z 85 PZC i innych podmiotów. Z 19,5 tys. paczek (ponad 142 tony żywności) wydano połowę. W diecezji warszawsko-praskiej po paczki zgłosiło się kilkanaście z 60 parafii. Z 9720 paczek do rozdania (71 ton żywności) w magazynie zostało ich 4100.