tom, st (KAI) / Strasburg, mz
fot. PAP/EPA/VINCENT KESSLER
Przybył tam z ponadpółgodzinnym opóźnieniem. Oczekiwało na niego ponad 700 przedstawicieli 47 państw członkowskich tej organizacji międzyrządowej, która obchodzi w tym roku 65. rocznicę istnienia.
Papieża powitali: Thorbjoern Jagland, sekretarz generalny Rady; premier Belgii Charles Michel (Belgia sprawuje obecnie przewodnictwo w Komitecie Ministrów Rady); Anne Brasseur, przewodnicząca Zgromadzenia Parlamentarnego Rady; Jean-Claude Frécon, przewodniczący Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady; Dean Spielmann, prezes Europejskiego Trybunału Praw Człowieka; Nils Muižnieks, komisarz ds. praw człowieka Rady Europy i Jean-Marie Heydt, przewodniczący Konferencji Pozarządowych Organizacji Międzynarodowych.
Po spotkaniu z władzami Rady Europy i wpisaniu się do księgi pamiątkowej Franciszek wszedł do sali obrad plenarnych Zgromadzenia Parlamentarnego Rady. Tak jak wcześniej w Parlamencie Europejskim, powitała go owacja na stojąco.
Papież źródłem inspiracji
Papież wziął udział w uroczystej sesji wszystkich instytucji Rady Europy. W „domu demokracji”, jak się wyraził, powitał go Jagland. Podkreślił on wkład Stolicy Apostolskiej, mającej status stałego obserwatora, w prace tej instytucji na przestrzeni wielu lat. Zaznaczył, że papież jest nie tylko głową państwa, ale także przywódcą duchowym, autorytetem moralnym dla milionów Europejczyków. Mówiąc o sytuacji kontynentu, podkreślił znaczenie obrony podstawowych praw człowieka, którym służy wiele instytucji Rady Europy, w tym Europejski Trybunał Praw Człowieka. Pozwala on, aby obywatele mogli domagać się sprawiedliwości, której nie mogą zyskać w swych ojczyznach. – Dajemy władzę bezsilnym i głos tym, którzy są go pozbawieni – stwierdził Jagland.Dodał, że zgodnie ze wskazaniami św. Jana Pawła II sprzed 26 lat, reprezentowana przezeń instytucja służy umocnieniu poczucia dobra wspólnego. Wyraził uznanie dla faktu, że Franciszek stawia istotę ludzką i jej dobro w centrum swoich rozważań, troszcząc się o najsłabszych i zostawianych na marginesie, o mniejszości i osoby dyskryminowane, pozbawione pracy. – Potrzebujemy wartości i wizji oraz odwagi, by spoglądać dalej niż rzeczywistość dnia dzisiejszego – powiedział sekretarz generalny Rady Europy.
Nawiązując do 25. rocznicy upadku Muru Berlińskiego przypomniał, że przez wiele lat sądzono, iż podziału kontynentu nie da się przezwyciężyć, a jednak stało się to możliwe dzięki odwadze i wizji niektórych przywódców politycznych. Podkreślił rolę w tym procesie św. Jana Pawła II. – Dzisiaj Ty, Papieżu Franciszku stałeś się nowym źródłem inspiracji dla tych wszystkich, którzy chcą zburzyć nowe mury między bezsilnymi a wszechmocnymi, między ubogimi a bogatymi, między nami a innymi – powiedział Jagland. Zaapelował o ożywienie idei wspólnego europejskiego domu, budowanego na sprawiedliwości.
Nie wróg, lecz brat
Ze swej strony Franciszek przypomniał, że Rada Europy w tym roku obchodzi swoją 65. rocznicę istnienia (5 maja 1949 r. podpisano w Londynie traktat ustanawiający Radę Europy) i podkreślił, że „plan ojców założycieli polegał na odbudowie Europy w duchu wzajemnej służby, który także dzisiaj, w świecie bardziej skłonnym do rewindykacji niż do służby, musi stanowić podstawę misji Rady Europy na rzecz pokoju, wolności i godności człowieka”.Ojciec Święty zaznaczył, że uprzywilejowaną drogą do pokoju jest uznanie w drugim nie wroga, którego należy pokonać, lecz brata, którego trzeba przyjąć, zaś pokój jest dobrem, które trzeba nieustannie zdobywać, wymagającym bezwzględnej czujności. – Budowanie pokoju wymaga uprzywilejowania działań rodzących nową dynamikę w społeczeństwie i angażujących inne osoby i grupy, które je rozwiną, aż przyniosą owoc w ważnych wydarzeniach historycznych – zaznaczył papież.
Nawiązując do słów bł. Pawła VI papież zauważył, że nie wystarczy pokój narzucony, pokój utylitarny i prowizoryczny, ale trzeba dążyć do pokoju kochanego, wolnego, braterskiego, czyli do pokoju opartego na pojednaniu dusz.
Franciszek wskazał na wagę wychowywania do pokoju i odrzucenie kultury konfliktu, która dąży do zastraszenia drugiego, do zepchnięcia na margines tych, którzy myślą lub żyją w inny sposób. Zwrócił uwagę na różnego rodzaju konflikty na świecie, także w Europie. – Ileż bólu i jak wielu zabitych nadal na tym kontynencie, który tęskni za pokojem, a mimo to łatwo poddaje się pokusom przeszłości! – powiedział papież.
Przypomniał „wymierzone w pokój” różne formy konfliktu: międzynarodowy terroryzm na tle religijnym, handel bronią, handel ludźmi, będący nowym niewolnictwem naszych czasów, który „zamienia osoby w towar”. – Rada Europy, za pośrednictwem swoich komitetów i grup ekspertów, odgrywa ważną i znaczącą rolę w zwalczaniu tych form okrucieństwa – przyznał Franciszek.
Zwrócił uwagę, że pokój nie jest jedynie brakiem wojny, konfliktów i napięć, lecz w wizji chrześcijańskiej jest on równocześnie darem Boga i owocem „wolnego i racjonalnego działania człowieka, który zamierza realizować dobro wspólne w prawdzie i miłości”. – Jak więc dążyć do ambitnego celu pokoju? – pytał Franciszek i wskazał, że „droga obrana przez Radę Europy to przede wszystkim promocja praw człowieka, z którą wiąże się rozwój demokracji i państwa prawa. Jest to praca szczególnie cenna, z istotnymi implikacjami etycznymi i społecznymi, ponieważ od poprawnego rozumienia tych pojęć i stałej refleksji na ich temat zależy rozwój naszych społeczeństw, ich pokojowe współistnienie oraz ich przyszłość”.
Przyszłość potrzebuje przeszłości
Papież przypomniał o odpowiedzialności Europejczyków i ich wkładzie w rozwój kulturowy ludzkości. Posłużył się przy tym obrazem zaczerpniętym od włoskiego dwudziestowiecznego poety, Clemente Rebory, który w jednym ze swych utworów opisuje topolę, z gałęziami wznoszącymi się ku niebu i poruszanymi wiatrem, której pień trwa mocno wraz głębokimi korzeniami ugruntowanymi w ziemi. – W pewnym sensie w tym świetle możemy pomyśleć o Europie – powiedział Ojciec Święty.– Jeśli utracone zostaną korzenie, pień powoli staje się pusty w środku i umiera, a gałęzie – niegdyś bujne i proste – chylą się ku ziemi i opadają. Na tym polega być może jeden z najbardziej niezrozumiałych paradoksów wyizolowanej mentalności naukowej: aby zmierzać ku przyszłości, potrzebna jest przeszłość, konieczne są głębokie korzenie, potrzebna jest także odwaga, by nie ukrywać się przed chwilą obecną i jej wyzwaniami. Potrzebna jest pamięć, odwaga, zdrowa i ludzka utopia – przekonywał papież.