25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bezużyteczna Unia

Ocena: 0
2251
Czy śmierć setek nielegalnych imigrantów w jednym wypadku na Morzu Śródziemnym naprawdę poruszyła światową opinię publiczną?
To tragiczne wydarzenie jak w soczewce skupia cały bezsens albo – jak powiedzą zwolennicy teorii spiskowych – ukryty sens „integracji europejskiej”. Pożytki z integracji przypadają bowiem nielicznym bogatym, a ciężar borykania się z różnymi kłopotami spada na barki pozostałych.

Ile na obronę?

Z ekonomicznego punktu widzenia w pełni uzasadnionym zadaniem rządu jest ochrona granic państwa. Z tym poglądem zgadzają się nawet najbardziej zagorzali libertarianie – ich zdaniem zaangażowanie się państwa i pobieranie podatków jest uzasadnione jedynie w tym przypadku. Unia Europejska ma wiele atrybutów państwa: odpowiednik prezydenta, dyplomację, parlament, nawet własną walutę i bank centralny, ale w zakresie ochrony granic nie podejmuje najmniejszych kroków. W związku z tym ciężar tego podstawowego zadania spada na barki poszczególnych członków.

Takie postawienie sprawy faworyzuje państwa leżące w środku Unii, ponieważ są one chronione przez kraje leżące na obrzeżach. Najłatwiej to dostrzec, porównując wydatki na zbrojenia. W 2013 r. średnia dla całej Unii wyniosła 1,55 proc. PKB. Najbardziej zagrożona napaścią ze strony Rosji Estonia wydała 1,93, leżące w pobliżu Bliskiego Wschodu, najbardziej zapalnego punktu na świecie, Cypr i Grecja przeznaczyły na ten cel, odpowiednio, aż 2,08 i 2,45, chroniąca Unię od Atlantyku Portugalia – 2,10, Polska, najbardziej narażona na skutki konfliktu na Ukrainie – 1,77, natomiast chronione ze wszystkich stron Niemcy – 1,31, Holandia – 1,21, Belgia – 1,00, Austria – 0,75, Luksemburg – symboliczne 0,51 proc. PKB. Zatem najbogatsi, czyli ci, których stać na ponoszenie tych wydatków, „jadą na gapę”, a koszty ochrony ich granic i dobrobytu ponoszą biedni.
Czy po to wstąpiliśmy do Unii, żeby samotnie ponosić koszty obrony wschodnich rubieży Europy?
Przed końcem zimnej wojny i powstaniem UE jazda na gapę nie była taka łatwa. Na przykład w 1988 r. wydatki na obronę wynosiły w Holandii 2,61 proc. PKB, w Niemczech i Belgii – 2,51, a w neutralnej Austrii – 1,29 proc. PKB. Niemniej, ze względu na swe położenie geograficzne, Cypr i Grecja także wówczas wydawały nieproporcjonalnie dużo, odpowiednio 5,69 i 3,59 proc. PKB. Rozpad ZSRR i przesunięcie się NATO na wschód przyniosły państwom „rdzenia” UE nieproporcjonalnie wielkie korzyści gospodarcze. A teraz kraje te nie zamierzają się nimi dzielić z mniej szczęśliwymi członkami.

Ostatni szczyt przywódców UE przyniósł wspólny program patrolowania Morza Śródziemnego, co ma kosztować 120 mln euro. Ten „wysiłek” został niezwłocznie uznany za śmiesznie niski nie tylko przez szereg najbardziej znanych organizacji pozarządowych, ale nawet przez ONZ. Nic dziwnego, zakładany koszt owego programu jest znacznie niższy od tego, co w zeszłym roku wydali sami tylko Włosi w ramach swego programu Mare Nostrum. Szacuje się, że pomimo tego programu w 2014 r. przez Morze Śródziemne i Bałkany dotarło do Europy ponad 200 tys. ludzi. Koszt opieki nad nimi także ponoszą państwa, do których uchodźcy dotarli, czyli głównie Włochy i Grecja. Ze strony krajów położonych bardziej na północ w ramach „pomocy” dochodzą tylko gromkie pokrzykiwania, że kraje graniczne czynią niewystarczające wysiłki celem zapobieżenia przedostawaniu się nielegalnych imigrantów w głąb UE.


Jak to robią w Ameryce?

Integracja europejska ma za zadanie stworzenie organu państwowego rywalizującego z USA. Zatem, uzasadnione jest sprawdzenie, jak podobne kłopoty są rozwiązywane po drugiej stronie Atlantyku. Ochrona granic należy tu do instytucji federalnych, których działalność jest finansowana w drodze opodatkowania całego kraju. Ponieważ podatki zależą od wysokości dochodu, najbardziej zamożne stany wpłacają najwięcej. Nigdy do tej pory się nie zdarzyło, aby bogaty, a leżący z dala od granicy stan skarżył się na to, że jego obywatele płacą podatki, uzyskiwane tą drogą fundusze są zaś wydawane w stanach graniczących z Meksykiem, przez którą to granicę przedostaje się większość nielegalnych imigrantów. Albowiem w rzeczy samej płaci Północ, a w instytucjach zajmujących się ochroną granic zatrudniani są głównie mieszkańcy Południa, Teksasu, Arizony, Nowego Meksyku i Kalifornii. W USA zasada solidarności, fundament, na którym podobno opiera się idea Unii, nie jest zwykłym frazesem, ale jest wcielana w życie każdego dnia.

W ramach tej praktyki wydatki na wojsko też ponoszone są przez wszystkich obywateli i wszystkie stany, w zależności od ich zamożności. Natomiast pieniądze wydawane są nierównomiernie – bazy wojskowe i służba wojskowa to tradycyjnie domena Południa, Georgii, Alabamy, Missisipi, obu Karolin i Wirginii.

Bez przesady można powiedzieć, że USA w większym stopniu dbają o bezpieczeństwo Polski i naszego regionu niż reszta UE. Przecież to wojska amerykańskie, a nie niemieckie czy francuskie, zostały teraz przerzucone do krajów bałtyckich i Polski, po napaści Rosji na Ukrainę. Unia ogranicza się do dyplomacji, w dodatku mało skutecznej. Wysiłki niemiecko-francuskie przynoszą wyniki takie jakie przynoszą, ponieważ dyplomacja, szczególnie w przypadku Rosji, jest o tyle skuteczna, o ile stoi za nią siła i gotowość do jej użycia. W przeciwieństwie do UE, która przypomina raczej bezzębną staruszkę niż rodzące się supermocarstwo, USA, wydające na obronę 3,82 proc. swego PKB, są właśnie tą potęgą, która gwarantuje naszą niepodległość.


Znowu samotnie

W istocie sprawy mają się jeszcze gorzej – unijni możni wzmacniają Rosję. Tylko na skutek sankcji Francja nie dostarcza naszemu potencjalnemu przeciwnikowi najnowocześniejszych okrętów wojennych, a Niemcy – supernowoczesnego wojskowego centrum kształcenia kadr. Wcześniej, wbrew protestom wszystkich krajów naszego regionu, Niemcy zbudowały gazociąg pod dnem Bałtyku. Czy te przypadki nie przywodzą na pamięć wydarzeń z okresu międzywojennego, układu z Rapallo i bliskiej współpracy wojskowej Republiki Weimarskiej z ZSRR?

Żaden program unijny nie sprzyja umocnieniu obronności czy nawet uszczelnieniu granic, mimo że rzecz wcale nie jest trudna do rozwiązania. Nie ma najmniejszych przeszkód ku temu, aby budżet UE obejmował także sprawy obronności, podobnie jak jest w przypadku funduszów spójnościowych. Bez większych kłopotów można wprowadzić specjalny podatek w całej Unii, powiedzmy VAT w wysokości 0,5 proc., dzięki któremu Komisja Europejska byłaby w stanie kompensować wydatki ponoszone przez państwa frontowe na ochronę ich granic. Przecież nowe uzbrojenie, na które Polska ma w najbliższych latach wydać ogromne sumy, w takim samym stopniu będzie służyć ochronie granic naszych i naszych zachodnich sąsiadów. Czy nie byłoby sprawiedliwe, aby i oni uczestniczyli w tych przedsięwzięciach?

W 1920 r. Polska w pojedynkę powstrzymała nawałę bolszewicką, co nie tylko nas uchroniło od komunistycznej niewoli. Koszt tamtej kampanii nie był błahy, a zaciągnięte na ten cel pożyczki spłacaliśmy przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Czy po to wstąpiliśmy do Unii, żeby ponownie samotnie ponosić koszty obrony wschodnich rubieży Europy? Po siedemdziesięciu latach od zakończenia wojny?

Z punktu widzenia najważniejszej sprawy, przed którą stoi każdy organizm o charakterze państwowym – ochrony granic – Unia Europejska jest zupełnie bezużyteczna. Kwestii sprawiedliwego rozłożenia kosztów obrony granic nie porusza ani Parlament Europejski, ani Komisja Europejska, ani, co zakrawa na skandal, rząd Polski. Najwyraźniej fakt ten nie spędza snu z powiek polskim i europejskim elitom. Zatem, jaki jest cel istnienia Unii?

Kazimierz Dadak
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 19 (502), 6-10 maja 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter