Popularności zmarłego 40 lat temu Tolkiena nie da się zrozumieć bez zagłębienia się w świat religijnej wyobraźni pisarza. Z niej przecież wzięły początek mity i historie elfów, ludzi i krasnoludów, w niej dojrzała literacka idea, że wyrzeczenie się samego siebie i poświęcenie dla innych są drogą wiodącą do ostatecznego zwycięstwa nad złem.
Jaruzelski i hobbici
Fenomen czytelnictwa książek Johna Ronalda Reuela Tolkiena w naszym kraju zaczął się dawno temu. Przełomowe były lata 80., kiedy w szarzyźnie zafundowanej narodowi przez kamarylę Jaruzelskiego, rzeczywistość wykreowana przez Tolkiena była po prostu innym światem, pełnym niezwykłości, ale także ostoją dla poniewieranych przez propagandę komunistyczną wartości. Wtedy o profesorze z Oksfordu wiedzieliśmy niewiele. Sytuacja radykalnie zmieniła się po odzyskaniu wolności, po sukcesie zaś „Władcy pierścieni” w reżyserii Petera Jacksona miliony już nie czytelników, ale fanów Tolkiena żyją w przeświadczeniu, że lepszej i ważniejszej książki nigdy nie było i nie będzie.Wszyscy biografowie Tolkiena podkreślają, jak ważną postacią w jego życiu była matka – Mabel Tolkien. Ojciec – Arthur, skromny i niebogaty urzędnik – zmarł, gdy syn miał cztery lata. Odtąd matka samotnie wychowywała Ronalda i jego młodszego brata Hillary’ego. Samotnie i, co ważne, w niedostatku i poniewierce. To właśnie wówczas, około roku 1900, Mabel Tolkien, przeżywając głęboko śmierć męża, zdecydowała się na konwersję z anglikanizmu na katolicyzm. „Natychmiast padł na nie [na Mabel i jej siostrę May, która również dokonała konwersji – przyp. W. Ch.] gniew rodziny” – tak napisał o konsekwencjach czynu Mabel Humphrey Carpenter.
W rodzinie wszak wielu było baptystami, pozostającymi w zdecydowanej opozycji do „papistów”. Matka pisarza była zatem skazana na własne skromne środki utrzymania. Trzyosobowa rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania, a chłopcy szkoły. Na cztery lata znaleźli przystań w Moseley, na przedmieściach Birmingham, gdzie Ronald zaczął uczęszczać do Szkoły Króla Edwarda. Już wówczas ujawniły się jego niezwykłe zdolności językowe – z przyjemnością uczył się łaciny i greki, potem zaś również staroangielskiego.
Matka zadbała, aby obaj jej synowie odebrali religijne wychowanie. Przyjacielem rodziny stał się wówczas ojciec Francis Morgan z Oratorium Birmingham, założonego przez Johna Henry’ego Newmana, którego duch wciąż unosił się w starych murach. To właśnie ojciec Morgan stał się opiekunem małoletnich braci, kiedy ich matka niespodziewanie zmarła w 34. roku życia. Przywiązanie Tolkiena do katolicyzmu na pewno wiązało się z miłością i czcią, jaką otaczał zmarłą przedwcześnie matkę, która w całości poświęciła się dla swych synów. Katolicyzm stał się z czasem całościową wizją świata, także literackiego, który wyznawał Tolkien.
|
To właśnie idea poświęcenia siebie dla innych jest nicią przewodnią „Władcy pierścieni”, bo niosący brzemię Wielkiego Pierścienia hobbit Frodo świadomie decyduje się na wypełnienie swej trudnej misji aż do samego końca, pomimo zwątpień, czyhających po drodze niebezpieczeństw oraz działania straszliwego Oka-emanacji zła, zdającego się z wolna niszczyć osobowość śmiałka.
Tolkien wprost przyznawał, że „Władca pierścieni” jest książką religijną i katolicką, traktuje bowiem o odwiecznej walce dobra ze złem, jaka toczy się w świecie i duszy każdego wierzącego. Książkę tę przenika jednak nie tylko religijna wizja świata stworzonego i kierowanego ręką Iluvatara – Wszechmocnego Boga; pełno w powieści motywów wywiedzionych wprost z katolickiej tradycji.
Wojna i Mordor
Zło obecne w twórczości Tolkiena ma także swoje uzasadnienie w biografii pisarza i jest szeroko komentowane przez biografów. W zasadzie wszyscy oni stawiają nacisk na wydarzenie, jakim w życiu Tolkiena była I wojna światowa. W 1916 r., po uprzednim przeszkoleniu, świeżo upieczony absolwent uniwersytetu został wysłany do Francji i przez kilka miesięcy walczył na froncie w trwającej wówczas krwawej bitwie nad Sommą. Brytyjczycy ponieśli w niej największe straty w całej I wojnie światowej. Rzeczywistość wojennej pożogi, walki w okopach, a przede wszystkim śmierć przyjaciół ze szkolnych czasów, unaoczniły Tolkienowi problem obecności zła, tak istotny dla literackiego opisu imperium Mordoru.Na jesieni 1916 r. Tolkien zapadł na gorączkę okopową, na którą umierało wtedy wielu żołnierzy, zwłaszcza rannych. Odesłano go do Anglii, a wobec powtarzających się nawrotów, końca wojny doczekał w wojskowych szpitalach i obozach szkoleniowych.
Nie można wszak pominąć także wątku zagrożenia ze strony Sowietów, które w latach 30. obecne było w myśleniu Tolkiena, i to w chwili gdy przystępował do pracy nad „Władcą pierścieni”. Po podpisaniu przez Chamberlaina traktatu w Monachium Tolkien napisał: „Można mieć wrażenie, że Rosja jest prawdopodobnie o wiele bardziej niż Hitler odpowiedzialna za obecny kryzys i wybór chwili”. Nie bez związku, jak się zdaje, z tego typu wypowiedziami pisarza jest umieszczenie imperium zła – Mordoru – właśnie na wschodzie, choć pisarz wyraźnie odżegnywał się od tropienia w jego książkach politycznych aluzji.