Elton John godzi przyjemne z pożytecznym już od lat 70. XX w., kiedy to, doceniając siłę różnorodnych mediów, wystąpił w zwariowanych muzycznych filmach Kena Russella „Tommy” i „Lisztomania”. W musicalu „Aida” artysta inspirował się arcydziełem operowym Giuseppe Verdiego, powstałym z okazji oddania do użytku Kanału Sueskiego.
Dyrektor Wojciech Kępczyński przeniósł ten musical, popularny na świecie od czasu premiery na Broadwayu w 2000 r., na deski warszawskiego Teatru Roma. Tym razem nie zdecydował się na dosłowną imitację oryginału Verdiego ani nie chciał olśniewać widzów nadmiarem pomysłów technicznych, jak w „Deszczowej piosence” czy „Miss Sajgon”. Nie oglądamy więc piramid ani przepychu dworu faraona. Uwspółcześnione, umowne scenografia i kostiumy przenoszą w inny wymiar akcję, która rozgrywa się, podobnie jak u Verdiego, w starożytnym Egipcie. Miłość kapitana egipskiej armii Radamesa do wziętej do niewoli nubijskiej księżniczki Aidy została tu ukazana w rytmie melodyjnych piosenek i dynamicznej choreografii.
Autorzy spektaklu nie odmówili sobie jednak aktualnych aluzji. Co mają bowiem oznaczać czarne stroje egipskich kapłanów, którzy w szalonych tańcach komentują tragiczną miłość kochanków? Czy mają przypominać sutanny księży, którzy starają się zniszczyć uczucie? Całe szczęście, że Elton John, propagator ruchu LGTB, nie zmienił istoty konfliktu w spektaklu. Tragiczna miłość rozgrywa się tu między kobietą a mężczyzną, a nie w innych konfiguracjach. Dobre i to! Przedstawienie będzie się z pewnością cieszyło powodzeniem, jednak nie może one zastąpić dzieła Verdiego.
Teatr Roma w Warszawie. „Aida”. Musical. Muzyka: Elton John. Teksty piosenek: Tim Rice. Reżyseria: Wojciech Kępczyński. Przekład: Michał Wojnarowski. Kierownictwo muzyczne, dyrygent: Jakub Lubowicz. Choreografia: Agnieszka Brańska. Wykonawcy: Natalia Piotrowska-Paciorek, Marcin Franc, Zofia Nowakowska, Jan Bzdawka i inni. Polska prapremiera: 26 października