Autorzy filmu ukazują dziwaczną procedurę prawną, przypominającą rozdzielanie włosa na czworo. Dramatyczna wiwisekcja małżeńskiego dramatu nakłada się tu na analizę surowych przepisów tradycyjnej religii żydowskiej, dającej większe prawa mężczyznom niż kobietom. Film przypomina amerykańskie dramaty sądowe spod znaku klasycznych „Dwunastu gniewnych ludzi” czy „Anatomii morderstwa”. W tamtych dziełach chodziło o pokazanie trudności w dotarciu do prawdy w procesach kryminalnych. Film izraelski dotyczy zaś prostej sprawy rozwodowej, ogląda się go jednak jak świetny kryminał.
W Izraelu obraz ten cieszył się powodzeniem, wyświetlany był także na wielu międzynarodowych festiwalach, odpadł jednak w rywalizacji do Oscara. Ponoć, jak doniosły media, wpływ na to miały znaczące osobistości amerykańskiej społeczności żydowskiej, które potraktowały „Viviane...” jako utwór krytykujący Izrael. A to w Ameryce oznacza naruszenie politycznego dogmatu.
„Viviane chce się rozwieść” („Gett: The Trial of Viviane Amsalem”), Izrael/Francja, 2014. Reżyseria: Ronit i Shlomi Elk Abetz. Wykonawcy: Ronit Elkabetz, Menashe Noy, Simon Abkarian, Sasson Gabay, Eli Gorstein i inni. Dystrybucja – Aurora Films
Mirosław Winiarczyk |