Trwa międzynarodowa kampania wokół „Idy” (pisałem o tym w „Idziemy”), którą wyróżniono już w Londynie i Madrycie, w nominowanej piątce trudno jednak wskazać dzieło wybitne. W ostatecznej selekcji pominięto natomiast znakomicie zrealizowany szwedzki film „Turysta”, wyświetlany już na naszych ekranach. Jest to kameralny dramat psychologiczno-obyczajowy, którego akcja rozgrywa się zimową porą w alpejskim kurorcie we Francji. Przebywa tam młode szwedzkie małżeństwo Tomas i Ebba z dwójką małych dzieci. Pozornie wszystko wydaje się w porządku, małżonkowie i dzieci zgodnie spędzają zimowe wakacje. Atmosferę zakłóca incydent w trakcie narastającej lawiny, która zagraża siedzącym w hotelowej restauracji gościom. Wówczas Tomas, zamiast próbować ratować dzieci i żonę, ucieka od stołu. Ebba nie może zapomnieć zachowania męża, dzieci także wyczuwają, że coś było nie tak.
Autorzy filmu subtelnie ukazują relacje między Tomasem, żoną i dziećmi, które to stosunki w trakcie kolejnych wydarzeń powoli dochodzą do normy. Mężczyzna dokonuje pewnego rodzaju rachunku sumienia, pragnie odkupić złe zachowanie i stawić czoła obowiązkom męża i ojca. Moralna wymowa filmu, daleka od jednostronnej publicystyki, wydaje się głębsza, gdyż twórcy wyraźnie opowiadają się tu za stałością więzi rodzinnych. Tym bardziej żal, że „Turysta” nie ma już szans na Oscara.
„Turysta” („Force Majeure”), Szwecja/Francja/Norwegia, 2014. Reżyseria – Ruben Ostlund. Wykonawcy: Johannes Kuhnke, Lisa Loven Kongli i inni. Dystrybucja – Against Gravity
Mirosław Winiarczyk |