Ważniejsze jednak są inne, zawarte W spektaklu efekty. Coraz częściej współczesny teatr inspiruje się głośnymi filmami. Tak właśnie stało się w przypadku „Królowej Margot”, gdzie reżyser wyraźnie zafascynował się ekranizacją powieści Dumasa, zrealizowaną w1994 roku przez Patrice Chéreau, wybitnego francuskiego reżysera operowego, teatralnego i filmowego. W jego filmie aktorzy grali na najwyższym stopniu ekspresji, a obsadzona w tytułowej roli Isabelle Adjani biegała po ekranie niczym w sennym koszmarze. Podobnie dzieje się w przedstawieniu w Narodowym. Spektakl przedstawia krwawe wydarzenia 1572 roku, kiedy po ślubie księżniczki Małgorzaty i króla Nawarry Henryka doszło w Paryżu do rzezi hugenotów w noc św. Bartłomieja. Powodem były intrygi królowej Katarzyny i spisek możnowładców. W przedstawieniu nie widzimy jednak pogłębionej – zawartej w powieści – genezy ówczesnego konfliktu.
Aktorzy konwulsyjnie miotają się po scenie, co zapewne wyraża jakieś skrajne stany psychiczne, mające imitować samo zło i nienawiść. Psuje to dramaturgię i przejrzystość spektaklu.
„Królowa Margot” według powieści Aleksandra Dumasa. Teatr Narodowy.
Reżyseria – Grzegorz Wiśniewski.
Wykonawcy: Wiktoria Gorodeckaja, Danuta Stenka, Marcin Hycnar, Arkadiusz Janiczek, Mateusz Rusin i inni.
Premiera – 8 grudnia
Mirosław Winiarczyk |