Tematyka rozliczeń z Holocaustem jest wciąż żywa w zachodnich kinematografiach. Dzieje się tak zapewne dlatego, że coraz więcej się mówi o innych zbrodniach ludobójstwa w XX wieku, ostatnio o rzezi Ormian dokonanej przez Turków sto lat temu. Znamienny wyjątek stanowi zapomniane ludobójstwo UPA na Polakach, Żydach i innych narodach. Rozliczenia z ludobójstwem na Żydach są więc niezbędne elitom na Zachodzie do podtrzymywania mitu wyjątkowości Holocaustu.
Historię procesów o „Złotą Adelę”, zakończoną w 2006 roku decyzją austriackiego trybunału o zwrocie obrazu spadkobierczyni, oglądamy w kilku płaszczyznach czasowych. Jest współczesność, dzieciństwo Marii i jej zamążpójście w czasie prześladowań Żydów po anszlusie Austrii. Zamożna rodzina wiedeńskich Żydów, mecenasów sztuki, stała się wówczas celem rabunku. Zgromadzone przez nich obrazy, klejnoty i dzieła sztuki przeszły na własność państwa lub dostały się w ręce hitlerowskich przywódców.
Najciekawszy jednak w „Złotej damie” jest obraz mechanizmów prawnych. Odzyskanie obrazu Klimta, traktowanego w Austrii jak narodowa świętość, nie było rzeczą prostą. Powojenna Austria długo nie rozliczała się z wojennymi zbrodniami. Po wycofaniu się okupantów sowieckich traktowana była prawem kaduka jako ofiara Hitlera. Dopiero akcja amerykańskich środowisk żydowskich, którą prof. Norman Finkelstein nazwał „przemysłem Holocaustu”, wstrząsnęła zadowolonymi z siebie Austriakami. W tym kontekście należy patrzeć na wydarzenia ukazane w „Złotej damie”. Podejrzewam jednak, że autorzy filmu nie ujawnili wszystkich zakulisowych szczegółów procesu odzyskiwania obrazów, chociażby działań Ronalda Laudera, znanego działacza organizacji żydowskich.
„Złota dama” („Woman in Gold”), USA/Wielka Brytania, 2015. Reżyseria – Simon Curtis. Wykonawcy: Helen Mirren, Ryan Reynolds, Daniel Bruhl, Katie Holmes i inni. Dystrybucja – Forum Film Poland
Mirosław Winiarczyk |