W książce „W każdej chwili dnia” jest coś więcej – jest piękne świadectwo wiary i jej siły, która pomaga żyć, szukać Boga, przebaczać i prosić o przebaczenie do końca życia. I do końca życia walczyć o prawdę, której trzeba dawać świadectwo. W naszej – bo tygodnik „Idziemy” patronuje tej książce – powieści młodzi filmowcy, starzec i dziewczyna zatrudniona w domu opieki wspólnie odkrywają prawdę o straszliwych skutkach leku, który kiedyś miał być proponowany przyszłym mamom, ale nie został wprowadzony ani do produkcji, ani nawet do testowania. Ale, jak wiadomo, zawsze i wszędzie pojawiają się wyjątki: żądny wiedzy o swoim eksperymencie lekarz, który na jednej matce sprawdził lek, czy chytry producent, który żałuje środków na neutralizację chemicznych pozostałości i spuszcza je do rzeki.
Starzec, bo to on był tamtym lekarzem, nie chce umierać ze swoją straszną prawdą, zwłaszcza że w domu opieki podejmuje pracę dziewczyna, która urodziła się ze skutkami tego strasznego eksperymentu. I tylko on o tym wie! Stary lekarz przyjaźni się w domu opieki z kobietą, która – choć także bardzo leciwa – ani na trochę nie przestała być misjonarką. I przekonuje go, że tylko Bóg wyzwoli go z przeszłości.
Powieści są może dzisiaj mniej cenione od literatury faktu, ta jednak warta jest każdej rekomendacji. Jeśli stanie się inspiracją dla następnych autorów, tym lepiej.
Chris Fabry, „W każdej chwili dnia”, przekład Alicja Wojciechowska, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań 2015
Barbara Sułek-Kowalska Idziemy nr 26 (509), 28 czerwca 2015 r. |