Czytelnik odkrywa wraz z nim odwieczne prawa rządzące światem. Maraton, wyzwanie podjęte początkowo od niechcenia i z braku innych propozycji, staje się metaforą życia. W subtelny i daleki od moralizatorstwa sposób Redaelli pokazuje, że kiedy Bóg burzy nasz misternie utkany życiowy plan, zawsze ma w zanadrzu coś stokroć lepszego. I że każdy z nas ma w swoim życiu do przebiegnięcia tytułowy trzydziesty kilometr, kiedy ciało słabnie a w głowie mnożą się pytania bez odpowiedzi. Książka Redaelliego pokazuje, że wtedy bardziej niż kiedykolwiek warto biec. Może to właśnie za następnym zakrętem kryje się rozwiązanie?
Stefano Redaelli jest Włochem, który z dwoma doktoratami – z fizyki i literatury – mieszka i pracuje w Polsce. Jego książka jest prosta i przejrzysta, bez wielkich słów i bez patosu. Radek musi na powrót odnaleźć sens życia – pomiędzy poranną kawą i obowiązkową rundką wokół parku mającą pomoc w przygotowaniach do maratonu. Czytelnik razem z bohaterem uczy się wychodzić z impasu małym kroczkami, by wreszcie ze zdumieniem spojrzeć, że proste, często na pozór mało znaczące czynności prowadzą do ostatecznego zwycięstwa. Bo, jak powiedział Soren Kierkegaard, „to nie droga jest trudna, lecz trudności są drogą”. Ta, na którą wkroczył Radek, zaprowadzi go dużo dalej, niż sądził. Pozwoli mu obrać właściwy kurs, na który odtąd ukierunkowane będzie całe jego życia.
Książka ukazała się pod patronatem tygodnika „Idziemy”.
Stefano Redaelli, „Trzydziesty kilometr”,
Wydawnictwo Jedność, Kielce 2012
Iwona Świerżewska
Idziemy nr 14 (343), 1 kwietnia 2012 r.
Co? Gdzie? Kiedy?
