Z powodów komercyjnych na podstawie „Hobbita” powstały trzy filmy. Ostatni z nich, „Bitwa pięciu armii”, wchodzi właśnie na ekrany. Kończy akcję „Hobbita” i zapowiada „Władcę pierścieni”. Bohater, szczęśliwie mieszkający w swojej chatce hobbit Bilbo Baggins, zostaje wciągnięty w wir wielkiej bitwy, rozgrywającej się między zamieszkującymi Śródziemie krasnoludami, elfami, hobbitami i innymi stworzeniami a złowrogim smokiem Smaugiem i armią krwiożerczych orków. Podobnie jak poprzednio oglądamy znakomicie zrealizowane sceny zbiorowe, świetne zdjęcia, scenografię i efekty specjalne. Sceny wielkiej bitwy zadziwiają rozmachem. Jednak odnosimy wrażenie, że w stosunku do niewielkich rozmiarów książki Tolkiena akcja filmu jest nadmiernie rozciągnięta. Brytyjski pisarz nakreślił w „Hobbicie” historyczną alegorię walk między rozmaitymi rodzajami ludów, które powinny się jednoczyć w walce przeciwko ciemnym siłom, zagrażającym cywilizacji. Symbol cudownego pierścienia, pozostającego w posiadaniu Bilba, może tu oznaczać, że w walce tej (w domyśle: z systemami totalitarnymi) ludzie powinni liczyć także na wsparcie nadprzyrodzone.
Miłośnicy twórczości Tolkiena, których nie brak w Polsce od początku lat 60. XX wieku, będą więc mogli zakończyć wielki maraton filmowy według „Władcy pierścieni” i „Hobbita”.
„Hobbit. Bitwa pięciu armii” („The Hobbit: The Battle of the Five Armies”). USA/nowa Zelandia, 2014. Reżyseria – Peter Jackson. Wykonawcy: Martin Freeman, Richard Armitage, Evangeline Lilly, Benedict Cumberbatch, Cate Blanchett, Ian Holm, Christopher Lee, Orlando Bloom i inni. Reżyseria polskiej wersji językowej – Piotr Kozłowski. Dystrybucja: Forum Film Poland.
Mirosław Winiarczyk |