Eksperymentalny styl Koxa widoczny jest w dramaturgii każdego kolejnego odcinka, jakby reżyser chciał stworzyć nową jakość polskiego serialu wojennego, mającego przecież w okresie powojennym wielkie osiągnięcia. Przypomnijmy serial „Kolumbowie”, a z nowszych „Czas honoru”, „Wojenne dziewczyny” i wiele innych pozycji, czasem mniej znanych, nie mniej wartościowych. Kox, opisując dramatyczne wydarzenia z czasów okupacji niemieckiej, zdecydował się na formułę rewizjonistyczną i antyheroiczną w stosunku do podjętego tematu. Autor „Ludzi i bogów” opowiada o dramatycznych losach grupy żołnierzy Armii Krajowej, członków specjalnego oddziału „Pazur”, powołanego do likwidacji zdrajców, szmalcowników i folksdojczów. Była to służba bardzo ryzykowna i niewdzięczna, dlatego żołnierze mówili o niej po wojnie niechętnie.
Akcja serialu prowadzona jest nietypowo od strony dramaturgicznej. Niektóre sceny wydają się bardzo dynamiczne i komunikatywne, stanowią pewien szkielet konstrukcyjny kolejnych odcinków. Momenty te jednak przeplatane są gwałtownymi, niemal impresyjnymi sekwencjami, miejscami niejasnymi, z których niewiele wynika. Oglądamy kolejne akcje oddziału, głównie dowódcy Onyksa i jego podkomendnego Dagera. Począwszy od wykonania wyroku na zdrajcy Igo Symie, bojowcom wiedzie się rozmaicie. Na ekranie niektóre plany kończą się fiaskiem, żołnierze popełniają błędy w rozpoznaniu terenu, zacina się im broń, następują nieszczęśliwe przypadki itd. Wydaje się czasami, że oddział wykonawców wyroków śmierci w wyobraźni Bodo Koxa składał się z nieudaczników i prymitywów, przypominających bohaterów hollywoodzkiego filmu gangsterskiego.
Serial TVP; „Ludzie i bogowie”, reżyseria: Bodo Kox; aktorzy: Jacek Knap, Dawid Dziarkowski, Aleksandra Justa, Wiktoria Wolańska, Dorota Landowska, Marianna Zydek i inni; emisja: TVP 1, 13 odcinków; niedziela, godz. 20.15