– Przed ośmiu laty, w Krakowie, ks. Szpakowski podszedł do mnie z pytaniem o możliwość organizacji Targów Wydawców Katolickich na Zamku Królewskim – mówi Ziemowit Koźmiński, wicedyrektor ds. marketingu Zamku Królewskiego. W ten sposób targi przeniosły się z budynku szkoły na warszawskich Stegnach w prestiżowe miejsce w centrum stolicy.
– Gala otwarcia targów w Sali Kryształowej Zamku Królewskiego z udziałem przedstawicieli ze strony państwa i Kościoła nadaje rangę wydarzeniu – zauważa Ziemowit Koźmiński. – Podziwiam jego optymizm w działaniu – mówi o ks. Szpakowskim. – Może być wzorem dla organizatorów. Dogląda wszystkiego osobiście, szczegóły ustalamy pół roku przed kolejną edycją.
W Arkadach Kubickiego liczba odwiedzających Targi Wydawców Katolickich wzrosła z 10 tys. do 25 tys., a one same stały się świętem dobrej książki. Towarzyszą im pokazy filmów, prelekcje, propozycje edukacyjne i dobra zabawa dla całych rodzin. Wystawców zgłasza się tak wielu, że w Arkadach Kubickiego zaczyna już brakować miejsca.
W koloratce na plaży
Ksiądz Szpakowski nie ujawnia szczegółów, nie wpuszcza za kulisy swoich kłopotów, nie opowiada, ile wysiłku kosztuje organizacja wydarzenia. A zdarzało się, że dzień przed galą Feniksów wykonawca koncertu wycofywał się z występów. Do tego stale trzeba myśleć, jak zdobywać finanse. Dotychczas tylko raz można było liczyć na wsparcie ze środków ministerstwa kultury.
– Zawsze podziwiam go za niestrudzoną posługę, w dość skromnych warunkach. Całym sercem angażuje się w to co robi, a pracuje dla idei, nie ma dla siebie z tej pracy żadnych profitów – mówi prof. Marzena Górecka, członek kapituły Nagrody Feniksa, prodziekan Wydziału Nauk Humanistycznych KUL.
Ks. Szpakowski jednoosobowo
organizuje największą imprezę
kulturalno-chrześcijańską w Polsce
Przygotowania do ostatnich Targów Wydawców Katolickich wymagały sześciu wyjazdów do Watykanu. Zdarzało się, że ks. Szpakowski wyjeżdżał samochodem tuż przed północą i podróżował całą dobę.
Już tylko organizacja Nagrody Feniksa wymaga niebotycznego nakładu pracy. Co najmniej pięć razy w ciągu roku musi zebrać się kapituła, a składa się przecież z osób zaangażowanych zawodowo, pochodzących z różnych rejonów Polski, w tym profesorów i biskupów. To nie jest proste do przeprowadzenia, zwłaszcza że do Feniksa kandyduje około 240-300 książek rocznie.
– Gromadzimy się w małym pokoju. Kiedy jest dyskusja o nagrodach, ks. Szpakowski nie narzuca swojego zdania, potrafi słuchać. Jest bardzo skromnym człowiekiem, otwartym, bezpośrednim w relacjach, ciepłym, życzliwym. Wydaje się, że widzi potrzeby wszystkich. Od każdego odbiera płaszcz, każdemu parzy kawę, nawet jeśli ten się spóźni – mówi prof. Marzena Górecka.
Każdy dzień laureat zaczyna Mszą Świętą o 5.30, nierzadko pracę kończy około pierwszej w nocy. Do promocji książki religijnej wykorzystuje każdą okazję. Jeździ do Turynu, Bolonii, Frankfurtu, jest ze stoiskiem w Miasteczku Literackim w Szczecinie i na Gdyńskim Plenerze Czytelniczym, na przełomie lipca i sierpnia nieopodal plaży. – Nie przeszkadza mi, że siedzę w koloratce, podczas gdy wokół chodzą turyści w strojach plażowych. W promocji chodzi przecież o wychodzenie do ludzi. Może w ten sposób więcej osób zwróci uwagę na książkę. Przy okazji zawiązują się dyskusje – opowiada ks. Szpakowski.
Abp Wacław Depo podkreśla wagę nagrody przyznanej ks. Szpakowskiemu: – Bardzo cieszę się z uhonorowania ks. Romana Szpakowskiego i ogłoszenia go Człowiekiem Roku 2015. Ta nagroda jest bardzo ważna w świecie szukającym usprawiedliwień dla uniknięcia osobistego zaangażowania w czynienie dobra. Jest także światłem w tunelu, pokazującym, że dostrzega się przede wszystkim osobę, owoc jej pracy, a nie światopogląd. Ksiądz Szpakowski bierze odpowiedzialność za to, by nasz sposób myślenia, mówienia i życia był świadectwem dla innych.
Irena Świerdzewska |