19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Prosta recepta na szczęście

Ocena: 0
3698
Katolickie poradnie rodzinne nie mogą być wyłącznie miejscem przygotowywania narzeczonych do małżeństwa, a później leczenia problemów i patologii – mówi ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodziny przy KEP
20140929 14:57
rozmawiał Tomasz Królak / Warszawa (KAI), mz
fot. Frédéric de Villamil / Foter / CC BY-SA
 
Ks. Drąg mówi o obrazie polskiej rodziny, jaki wyłania się z ankiety rozesłanej przez papieża Franciszka i o tym, jak powinien wyglądać dobry kurs przedmałżeński. W rozmowie z KAI dzieli się swoimi spostrzeżeniami nt. odczuć i potrzeb małżeństw niesakramentalnych i ocenia, na ile Kościół w Polsce jest przygotowany do niesienia duchowej rady i pomocy współczesnej rodzinie.


Tomasz Królak (KAI): Jakie nadzieje, w kontekście sytuacji i wyzwań stojących przed rodzinami w Polsce, wiąże Ksiądz z nadchodzącym Synodem biskupów?


Ks. Przemysław Drąg: Po pierwsze, wydarzenie to umożliwi – co widać już po przedsynodalnej ankiecie rozesłanej przez papieża Franciszka do Kościołów na całym świecie – przeprowadzenie dogłębnej refleksji nad tym, w jakim miejscu jesteśmy; jak wygląda dziś polska rodzina i jej życie wiarą. Za sprawą ankiety zostaliśmy niejako zmuszeni do przemyślenia pewnych rzeczy – i to jest wielki plus Synodu, nim jeszcze się rozpoczął. Wyniki naszych ankiet zostały przesłanie do Watykanu, co sprawia, że czujemy się w jakiś sposób odpowiedzialni za to, co napisaliśmy. Ankiety, jak nigdy dotąd, ukazały całościową wizję tego, co dzieje się z rodziną w Polsce. Ujawniły też m.in., jak mocno jesteśmy zróżnicowani, jeśli chodzi o przeżywanie modelu rodziny na północy i na południu kraju.


Jakie działania wydają się Księdzu najpilniejsze po zapoznaniu się z ankietami?


Podstawowa sprawa: na poziomie deklaratywnym rodzina i wartości rodzinne stoją na pierwszym miejscu. Ale ukazały się też ciemne strony. Po pierwsze: ciągły spadek liczby zawieranych małżeństw sakramentalnych, stale rosnąca liczba osób w przedziale 25-40 lat decydujących się na wolne związki. Widać, że ludzie często, niestety, decydują się na to mając poparcie w rodzinie. Najbliżsi mówią im: dzisiaj jest tyle rozwodów, problemów, więc zanim się pożenicie, to się wypróbujcie i zobaczcie, jak się będzie wam żyło. Co niepokojące - młodzi podejmując taką decyzję często otrzymują wsparcie ze strony swoich rodziców, którzy deklarują się jako wierzący i praktykujący katolicy...

Kolejna ważna sprawa: pojawia się pytanie, jakim językiem mówić do współczesnego człowieka. Wiele dokumentów Kościoła jest odbieranych przez zwykłych ludzi jako teksty nie do przerobienia. Rodzi się więc niechęć do tych dokumentów, co za tym idzie – brak zainteresowania lekturą, a więc i ignorancja. Wiele tych tekstów nie jest znana nawet z tytułu, a stanowią one – na przykład w dziedzinie małżeńskiej etyki seksualnej – podstawę nauczania Kościoła w tej dziedzinie.

Tak więc obraz współczesnej polskiej rodziny jest dosyć skomplikowany. Pojawiają się jednak także zjawiska pozytywne. Mogę powiedzieć, że po różnych rozmowach, dyskusjach, także na podstawie ankiety papieża Franciszka, pojawia się coś w rodzaju matematycznego wzoru na szczęście w rodzinie: im rodzina bardziej zaangażowana w działalność Kościoła, w różne ruchy i spotkania o charakterze religijnym, tym poziom szczęścia w rodzinie na poziomie relacji, komunikacji, religijności, wiedzy, a nawet życia materialnego jest lepszy. Widać wyraźnie, jak świadome zaangażowanie w życie Kościoła procentuje wzrostem jakości życia małżeńskiego i rodzinnego.


Czy wykazana w ankietach ogromna skala życia "na próbę" czy też równie powszechne stosowanie środków antykoncepcyjnych przez zadeklarowanych katolików zaskoczyło duszpasterzy, biskupów?


Mam wrażenie, że duszpasterze, którzy na co dzień pracują na pierwszej linii, nie byli zaskoczeni. Natomiast sądzę – to moje osobiste odczucie – że wielu biskupów było bardzo zaskoczonych. Mieli oni dużo lepszy obraz Kościoła; sądzili, że wiele rzeczy jest poukładanych, a akceptacja dla nauki Kościoła jest jednak większa. Ankiety ukazały, że nie całkiem... Myślę, że dla wielu hierarchów było to zaskoczeniem, co potwierdzają dyskusje i spotkania, jakie po przeprowadzeniu ankiet organizowano w diecezjach. Wielu biskupów potraktowało bowiem tę ankietę i jej wyniki bardzo serio.


Jak zatem dotrzeć do tych rodzin, które – z różnych powodów – nauczania Kościoła nie znają lub też znają, ale nie przyjmują? Jaki jest pomysł na zmianę obrazu polskiej rodziny – obrazu mniej pięknego, niż się spodziewano?


Sytuacja jest skomplikowana. Pierwsza sprawa: jako Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin przy KEP próbowaliśmy podejmować pewne działania o charakterze ogólnopolskim. Wspomnę kampanię "Razem przy stole" czy „Keep calm and don’t kocia łapa”. Sprawa jest jednak o tyle trudna, że każda diecezja przeżywa mocniej swoje własne problemy. Pewne metody działania, które sprawdziły się w diecezjach południowych, niekoniecznie przyniosą dobry rezultat na północy – i na odwrót. W diecezjach na północy czy zachodzie Polski jest mnóstwo wyjazdów do pracy, stąd działania nakierowana na małżeństwa są mocno ograniczone faktem, że małżeństw przebywających ze sobą jest po prostu mało i coraz mniej.

Podczas ogólnopolskich sesji duszpasterzy rodzin zastanawiamy się wciąż nad nowymi pomysłami. To, co w tej chwili się sprawdza, to jednak duże kampanie społeczne. Żyjemy w świecie mocno zorientowanym na przekaz wizualny, stąd siła systematycznego oddziaływania przez plakat czy internet jest jednak bardzo duża. Jednoznacznie dowiodły tego dwie wspomniane kampanie, które wzbudziły zainteresowanie także wśród ludzi luźno związanych z Kościołem. Widać, że taki kierunek powoli przynosi owoce.

Uważam przy tym, że absolutnie nie wolno zaniedbywać codziennej pracy u podstaw, czyli stałego, systematycznego formowania małżeństw. Na tym polu widzę przed nami kilka zadań.

W dokumencie przygotowującym Synod bardzo mocno podkreśla się zaangażowanie biskupów, księży, kleryków na rzecz duszpasterstwa rodzin. Myślę, że to jest wciąż nasza bolączką. Jeszcze nie wszyscy kapłani rozumieją bowiem, jak ważna jest praca w duszpasterstwie rodzin oraz że docieranie do nich jest pewną powinnością i stanowi podstawę do dalszych działań. Jeżeli rodzina jest dobrze ukształtowana i oparta na Panu Bogu, to w sposób naturalny tworzy środowisko, w którym dzieci wzrastają w dobrej atmosferze i idą w świat dobrze uformowani.

Następna ważna sprawa to zaangażowanie świeckich. Doświadczenie duszpasterzy rodzin jest tu jednoznaczne: dobre, pozytywne świadectwo rodzin, które na co dzień żyją dynamiką Ewangelii, sprawia, że inni po prostu się zmieniają. Świetnie widać to podczas katechez dla narzeczonych. Świadectwo małżeństwa, które żyje z przekonaniem tym, o czym mówi sprawia, że wielu narzeczonych, którzy są na kursie po to jedynie, by dostać "papier", zaczyna rozmawiać z tymi doświadczonymi już małżonkami i wypytywać ich o różne sprawy. Niekoniecznie są to małżeństwa należące do jakich ruchów. Często są to zwyczajne pary, które po prostu starają się żyć zgodnie z tym, co mówi Ewangelia.

Kolejne wyzwanie, nad którym dużo myślę: jak zmienić przekaz dotyczący rodziny wielodzietnej? Wedle rozpowszechnionego dziś przekonania, rodzina wielodzietna = kryzys = patologia = ubóstwo. Przyznam, że szukamy pomysłu na jakąś kampanię, żeby próbować odwrócić ten trend i pokazać, że rodzina jest miejscem radości, spotkania, uczenia się relacji, wartości; miejscem, w którym człowiek czuje się szczęśliwy i bezpieczny. Można skorzystać z doświadczeń francuskich. Tam od lat prowadzi się kampanię wizerunkową i politykę prorodzinną. Dziś we Francji duża rodzina jest synonimem radości i spełnienia.

Chcielibyśmy naszymi działaniami zachęcić młodych do pozostania w Polsce, by tutaj się pobierali, mieli dzieci, rozwijali się i budowali społeczeństwo. To jest bardzo trudne, a poza tym stanowi zapewne większe zadanie dla polityków i samorządowców, ale jako duszpasterze też musimy mieć świadomość tego wyzwania i zachęcać młodzież, by pozostała w kraju.


A jak, najogólniej mówiąc, ocenia Ksiądz stan kursów przedmałżeńskich w Polsce? To niezmiernie ważna sprawa, również w kontekście ogromnej liczby rozwodów po kilku zaledwie latach małżeństwa.


Ciągle troszczymy się o podnoszenie poziomu katechez przedmałżeńskich. W wielu diecezjach sposób i metoda ich prowadzenia jest coraz atrakcyjniejsza, a jednocześnie nie traci tego, co jest istotne. Mamy więc warsztaty, spotkania, dni skupienia czy też weekendowe przygotowania do sakramentu małżeństwa. Ten wachlarz jest naprawdę bardzo szeroki. Natomiast to, co najbardziej niedomaga, to parafialna katecheza przedmałżeńska, zwłaszcza w mniejszych parafiach, gdzie jest tylko sam proboszcz i gdzie trudno znaleźć świeckich współpracowników. W dużych miastach jest więcej różnych kościelnych ruchów małżeńskich i łatwiej jest zaprosić świeckich do pomocy w kursach. Przynosi to świetne owoce, bo narzeczeni mówią później: ksiądz powiedział fajną konferencję, ale potem ze swoją prelekcją przyszło małżeństwo – widzieliśmy, jak oni na siebie patrzą, jak się do siebie zwracają, i to była dla nas najważniejsza katecheza.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter