25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Mechanik dusz

Ocena: 0
2785
Panie Jezu, nie lękam się śmierci, lecz pragnę jak najszybciej spocząć w Twoich objęciach – modlił się krótko przed swoją przedwczesną śmiercią trzydziestoletni o. Zygmunt Kryszkiewicz, znany w zakonie pasjonistów jako Bernard od Matki Pięknej Miłości. Minęło właśnie 70 lat od śmierci tego sługi Bożego.

Zygmunt Kryszkiewicz urodził się 2 maja 1915 r. w Mławie jako szóste dziecko w rodzinie zesłańca syberyjskiego Tadeusza i pochodzącej z ziemiaństwa Apolonii z d. Gołębiowskiej. Ojca poznał w wieku sześciu lat, dopiero po jego powrocie z nieludzkiej ziemi.

Uczył się najpierw w domu, następnie w gimnazjum im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie, a po niepowodzeniach w tej szkole – w gimnazjum oo. pasjonistów w Przasnyszu. Nosiło ono oficjalną nazwę Szkoła Apostolska św. Gabriela i faktycznie było niższym seminarium duchownym. „Cieszę się, że tu przyjechałem. Nie wiem, jak będzie dalej, oby dał Pan Bóg, abym został tu na stałe” – zapisał chłopiec. Kiedy poczynił postępy w nauce, ojciec i starszy brat zapragnęli, aby mógł kontynuować naukę w Mławie. Ojciec chciał, aby Zygmunt został jak on mechanikiem. „Modliłem się godzinami w naszej kaplicy, aby Jezus Ukrzyżowany uczynił mnie mechanikiem dusz, i to dusz najnieszczęśliwszych, cierpiących, którym ja, kapłan pasjonista mógłbym ulżyć w cierpieniu. Po mojej stronie była tylko matka” – zanotował Zygmunt w swoim dzienniku. Jego niezłomność sprawiła, że ostatecznie ojciec zgodził się, aby w gimnazjum zakonnym pozostał do matury.

Do nowicjatu pasjonistów (Męki Jezusa Chrystusa) w Sadowiu-Golgocie k. Ostrowa Wielkopolskiego Kryszkiewicz wstąpił w 1933 r. Zakon założył w 1720 r. włoski kapłan św. Paweł od Krzyża. Na obłóczynach w Sadowiu-Golgocie była cała rodzina, łącznie z ojcem. Zygmunt przyjął imię Bernard od Matki Bożej Pięknej Miłości. „Nowicjat dał mi zupełnie nowy pogląd na życie. Dopiero teraz czuję, że żyję” – pisał o. Bernard w liście do rodziny.

Trzy lata później wyjechał do seminarium pasjonistów w Rzymie, aby studiować teologię. Włoscy wykładowcy musieli bowiem opuścić Polskę, a jeden z nich, o. Bartłomiej Rapetti, nie uzyskał przedłużenia wizy pobytowej. Dlatego władze pasjonistów zdecydowały, że alumni z Polski studiować będą we Włoszech. „O Roma, Roma, ile jej zawdzięczam pod każdym względem. Nigdzie nie było mi tak dobrze, jak w tym sercu mej Matki-Kościoła” – pisał w liście z 23 marca 1937 r. Święcenia kapłańskie przyjął w Wiecznym Mieście 3 lipca 1938 r. Następnego dnia w bazylice świętych Jana i Pawła odprawił Mszę prymicyjną.

Kilka miesięcy wcześniej wziął udział w kanonizacji św. Andrzeja Boboli. „Zdaje się, że nie zapomnę tej chwili do śmierci. Co za wrażenia, co za uniesienie! Trzeba było być. Słowa zbyt słabe, to, co powiem, przeczy temu, co było w sercu” – pisał z Rzymu do rodziny. Po powrocie do Polski odprawił 18 maja 1939 r. w rodzinnej Mławie Mszę prymicyjną.

Wybuch wojny zastał go w klasztorze w Przasnyszu. Był kapelanem szpitalnym, opiekował się przytułkami. W wyniku działań wojennych zakonnicy zostali ewakuowani z Przasnysza i pieszo udali się do Rawy Mazowieckiej. W drodze na kilka tygodni zatrzymali się na plebanii w Tucznej na terenie diecezji siedleckiej. Tu o. Bernard opiekował się ministrantami. Do Rawy Mazowieckiej przybył w kwietniu 1940 r. i pozostał do końca wojny. Dolegały mu niezwykle uciążliwe bóle głowy, z powodu których miał duże trudności w głoszeniu kazań. Główny wysiłek starał się włożyć w posługę konfesjonału i w pracę nad formacją trzech kleryków, którzy poddani zostali jego kierownictwu. Jednym z nich był Dominik Buszta, którego autor tych słów znał osobiście i z którym przez lata utrzymywał kontakt; o. Buszta był później postulatorem procesu beatyfikacyjnego ojca Bernarda. Podczas okupacji niemieckiej o. Bernard stał się dla wielu osób orędownikiem pokoju, miłości i zrozumienia. Ludzie garnęli się do jego konfesjonału. W archiwach pasjonistów znajduje się wiele świadectw złożonych przez jego penitentów.

W latach 1940-1945 o. Bernard z ogromnym zaangażowaniem pomagał biednym i poszkodowanym. Szerzył wówczas kult św. Józefa, opiekuna w trudnych sytuacjach, a także Matki Bożej Pocieszenia, której obraz znajdował się w miejscowym kościele. W styczniu 1945 r. przeżył zbombardowanie miasta przez Armię Czerwoną. Natychmiast włączył się w akcję pomocy dla jej ocalałych mieszkańców.

W marcu 1945 r. z polecenia władz zakonnych udał się do opuszczonego klasztoru i kościoła w Przasnyszu, rozpoczynając ich odbudowę. Po najpotrzebniejszych remontach rozpoczął w kościele owocną pracę duszpasterską. Wkrótce od chorej, której udzielił pomocy, zaraził się tyfusem. Zmarł 2 lipca w szpitalu w Przasnyszu. Jego doczesne szczątki spoczywają w miejscowym kościele pasjonistów. Na etapie rzymskim trwa jego proces beatyfikacyjny.

Pozostały po nim „Dialogi z Ukrzyżowanym”, „Rozważania o Męce Pańskiej na każdy dzień tygodnia” i najbardziej chyba znany traktat pedagogiczny „Pedagogicum”.

Wojciech Świątkiewicz
Idziemy nr 27 (510), 5 lipca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter