Wydawało się, że temat dla mediów nie będzie interesujący. Tymczasem październikowy Synod rzeczywiście okazał się nadzwyczajny, także w sensie zainteresowania opinii publicznej i odgłosów ludzi z poszczególnych krajów. Media europejskie jak rzep psiego ogona trzymają się tego, czy mówi się coś „rewolucyjnego” przeciw tradycyjnej rodzinie, czy mówi się o związkach homoseksualnych, czy dogmaty i prawdy katechizmowe zostały już przez uczestników Synodu wywrócone do góry nogami. Widać to i po pytaniach, jakie zadają dziennikarze w czasie briefingów w Biurze Prasowym. Rzadko nawiązują do prezentacji szerokiej gamy problemów, o jakich słyszeli chwilę wcześniej, wydają się zamknięci we własnych schematach. Arcybiskup Waszyngtonu, kardynał Wuerl zauważa, że dynamika Synodu nie przystaje do dynamiki mediów. Synod to wpatrywanie się w złożone realia, podczas gdy media potrzebują wydarzeń i natychmiastowych rozwiązań.
Radio Watykańskie pracuje wewnątrz auli synodalnej, nasi dziennikarze przygotowują syntezy obrad dla Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, przeprowadzają wywiady z poszczególnymi uczestnikami. Są ujęci klimatem obrad, tym, jak dobrze funkcjonuje początkowa prośba Papieża, by ojcowie synodalni mówili otwarcie co myślą, bez autocenzury, a zarazem by uważnie i życzliwie słuchali tego, co mówią inni.
Przez cały świat
Dziennikarze są poruszeni wielością informacji i skomplikowaniem sytuacji na różnych kontynentach. Co zrobić, by ewangelizacja w Afryce, też w odniesieniu do rodziny, sięgała bardziej w głąb? W kulturze afrykańskiej na przykład wspólnota klanowa złożona jest z trzech komponentów: żyjące dziś, konkretne osoby, które stanowią „widzialność” wspólnoty; ci, którzy ich poprzedzili, już zmarli, żyjący „inaczej” – ale wciąż potrzebujący szacunku i miłości żyjących dziś; wreszcie ci, którzy jeszcze się nie narodzili, ale istnieją w zamyśle Boga i poprzez żyjących dziś już w jakiś sposób są włączeni w więź z Chrystusem. Kultura afrykańska określa też etapy małżeństwa, rolę wspólnoty (klanu) w zaistnieniu i trwaniu małżeństwa, nie we wszystkim zgodne z katechezą chrześcijańską, itp. Często duszpasterstwo Kościoła nie uwzględniając tego sprawia, że faktycznie istnieją trzy „czasy” i nakładające się na siebie, ale nieprzystające do siebie formy: tradycyjna, cywilna i religijna. W dodatku sytuacja kobiety nie odpowiada tam jej godności widzianej przez nas, chrześcijan.Doświadczenia Azji z kolei podkreślają wyzwanie, jakim jest dla chrześcijaństwa problem, z którym zderzają się tamte społeczeństwa. Z natury wrażliwe na wymiar religijny, przez wieki traktujące rodzinę jako fundament życia, odnajdujące radość we wspólnocie – a dziś zdominowane przez „wyścig szczurów”, bezwzględną konkurencję, materialistyczną gonitwę, której towarzyszy samotność, poczucie bezsensu życia i wzrastająca ilość samobójstw.
Zdiagnozowaliśmy problem, szukamy lekarstwa. Z jednej strony jest jasny obraz kryzysu rodziny na całym świecie, z drugiej – wołanie o pomoc. Na znalezienie lekarstwa musimy jednak jeszcze poczekać
Innym nurtem synodalnej refleksji był problem małżeństw mieszanych ukazany w świadectwie konkretnego małżeństwa katolicko-muzułmańskiego z Wybrzeża Kości Słoniowej – udanego, trwającego 50 lat, z pięciorgiem dzieci wychowanych w wierze katolickiej. I doświadczenie biskupów: takie sytuacje należą do rzadkości. Co więcej, problemem duszpasterskim jest sytuacja kobiet, które wychodząc za muzułmanina wyrzekają się chrześcijaństwa i potem przeżywają dramat niedostosowania do „nowej kultury i obyczajów”.
Ameryka Północna i Europa sygnalizują nieprzyjazne środowisko, w którym żyją rodziny katolickie. Świat zsekularyzowany, w którym nie ma miejsca dla Boga i zagubiono wymiar wspólnoty. W takim świecie wyrastają indywidualiści, ludzie skoncentrowani na sobie. Nie ma tego, co jest niezbędne dla małżeństwa i rodziny. Jeden z kardynałów skwitował krótko: moi rodzice byli dobrym małżeństwem, nie czytali żadnych dokumentów Kościoła, byliśmy dobrą rodziną. Zwrócono uwagę na relację między odchodzeniem od wiary a kryzysem rodzin. Oba kryzysy są ze sobą ściśle związane. Trzeba przypominać małżonkom Hymn o miłości nie tylko podczas ślubu, ale również w czasie kryzysu, kiedy miłość zamienia się w nienawiść i dzieli rodzinę.
– Przebaczenie nie jest rezygnacją i obojętnością, lecz prawdziwym i z trudem osiągniętym pojednaniem, rodzącym nowe zaufanie, nowy rozdział w historii miłości męża, żony i ich dzieci – zauważył inny z uczestników Synodu. Niezbędna jest ewangelizacja w czasie przygotowania do sakramentu małżeństwa, ale i duszpasterskie towarzyszenie „trzeszczącym”, przeżywającym kryzys rodzinom, a także osobom, których małżeństwo się rozpadło. Nieregularny harmonogram, nowe modele życia zawodowego, przenoszenie pracy do domu, pokonywanie wielkich odległości między domem i miejscem zatrudnienia – wszystko to rozbija więzi. Nierozerwalność małżeństwa wpisana jest w samego człowieka. Jak pomóc ją zabezpieczyć?