Zgodnie ze zwyczajem, prośbę do papieża o beatyfikację służebnicy Bożej skierował Lucas Sirkar, arcybiskup Kalkuty, miasta, w którym zmarła 5 września 1997 r.
Formułę beatyfikacyjną wygłosił Jan Paweł II. Ogłosił jednocześnie, że wspomnienie liturgiczne bł. Teresy z Kalkuty będzie obchodzone każdego roku 5 września, tj. w dniu jej narodzin dla nieba.
Po obrzędzie beatyfikacji rozpoczęła się Msza Święta. Z Janem Pawłem II koncelebrowało kilkuset celebransów, wśród nich kardynałowie Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI,
i Ivan Dias z Bombaju.
W homilii papież podkreślał, że beatyfikacja odbywa się w Niedzielę Misyjną. – Poprzez świadectwo swego życia Matka Teresa przypomina wszystkim, że ewangelizacyjna misja Kościoła urzeczywistnia się przez miłosierdzie, które z kolei ożywiane jest przez modlitwę i słuchanie słowa Bożego. Symbolem tego misyjnego stylu jest wizerunek nowej błogosławionej, która jedną ręką trzyma dłoń dziecka, a w drugiej przesuwa paciorki różańca. Kontemplacja i czyn, ewangelizacja i troska o postęp człowieka: Matka Teresa głosi Ewangelię swym życiem, ofiarowanym bez reszty ubogim, a zarazem przenikniętym modlitwą – podkreślał Jan Paweł II.
W dalszej części homilii papież Wojtyła zwrócił uwagę, że w całkowitym oddaniu Bogu i bliźniemu Matka Teresa osiągnęła najdoskonalsze spełnienie siebie samej i najszlachetniejszych cech swej kobiecości. – Oddajmy cześć tej drobnej kobiecie, zakochanej w Bogu, pokornej zwiastunce Ewangelii i niestrudzonej dobrodziejce ludzkości. Uznajmy ją za jedną z największych osobowości naszych czasów. Przyjmijmy jej przesłanie i idźmy jej śladem – mówił wtedy Jan Paweł II.
Papież z Polski doskonale znał nową błogosławioną, wielokrotnie spotykał się z nią podczas swego pontyfikatu. W 1986 r. odwiedził prowadzony przez siostry misjonarki miłości dom w Kalkucie. Po jej śmierci, nie czekając pięciu lat na otwarcie procesu beatyfikacyjnego, udzielił dyspensy i proces mógł się rozpocząć trzy lata wcześniej.
Razem z Janem Pawłem II Teresa z Kalkuty broniła życia. Mówiła: „Wiele razy powtarzałam – i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali? Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd”.
Te słowa laureatki Pokojowej Nagrody Nobla okazały się szczególnie niewygodne dla wielu proaborcyjnych środowisk i sprzyjających im mediów. Stąd absurdalne ataki kierowane po jej śmierci, dotyczące np. o rozrzutności w dysponowaniu pieniędzmi lub wręcz oskarżenia brak wiary, wynikające z błędnego zrozumienia jej listów kierowanych do kierowników duchowych.
Wojciech Świątkiewicz |