29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Smak wolności

Ocena: 0
3110
Ideologia różne ma twarze, czasem ostentacyjnie „antyideologiczne”. Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy miałem okazję wysłuchać wykładu prof. Leszka Balcerowicza. W pełnej pasji przemowie ten architekt przemian gospodarczych w Polsce bronił świętej zasady wolności gospodarczej. W dużej mierze słusznie wskazywał na patologizujące skutki ingerencji państwa w wolny rynek. Jednocześnie podawał przykłady państw, które odniosły sukces: Korei Południowej, Brazylii, Turcji, Chin wreszcie. Nie dodał już jednak, że w każdym z tych przypadków sukces wynika z przemyślenia sytuacji przez elity, i świadomego wdrożenia recepty. Nie było tam mowy o żadnym puszczeniu spraw na żywioł, przeciwnie, dominowało precyzyjne myślenie i aktywna rola państwa. Gdyby Brazylijczycy czy Chińczycy słuchali Balcerowicza, tak wiele by nie osiągnęli, bo nie ma jednej, doktrynalnie czystej recepty na awans całego państwa. A heroldowie czystego kapitalizmu wpadają w pułapkę podobną do komunistów: system może działać pod warunkiem, że będzie działał wszędzie. Jeżeli posłuchamy Balcerowicza i zlikwidujemy nierentowny przemysł wydobywczy, to kupimy tani, również dotowany węgiel z Rosji. Jako państwo zdegradujemy się.

Chwilę później panel o doświadczeniach polskich samorządów. Wstają kolejni burmistrzowie i wójtowie. Mówią o ciasnym gorsecie wydatków wskazywanych przez państwo, żałują, że nie mogą swobodnie dysponować całym budżetem. Ton wypowiedzi jednolity: gdyby nam nie przeszkadzała „centrala”, gdyby posłowie i senatorowie nie regulowali sfery edukacji i podatków, mielibyśmy szybko raj na ziemi. W końcu wstaje młody człowiek ze Świdnika, też radny. I słusznie zwraca uwagę, by nie ulegać zjawisku, które określa jako „ideologię samorządową”, a której istotą jest samozadowolenie i niechęć do innych ośrodków władzy. Ma oczywiście rację, bo przecież samorząd musi uzupełniać państwo, a nie zastępować je w pełni. Pragmatyczni radni, wójtowie i burmistrzowie widzą przecież i bardzo dużo, i bardzo mało jednocześnie. Gdy rządzi się miasteczkiem na kresach zachodnich trudno dostrzec np. niemiecką soft power, która powoli delegitymizuje polskość na tych ziemiach. To zagrożenie lepiej widać z Warszawy, nawet jeśli władze Rzeczypospolitej popełniają za dużo błędów.

W polskich warunkach ideologiczność przypisuje się najczęściej prawicy, podczas gdy rządzący mają być rzekomo „pragmatyczni”. Owszem, rządzący są konformistycznie nastawieni do rzeczywistości, ale właśnie ten konformizm sprawia, że stają się nośnikami idelogiczności. Powietrze w Europie jest bowiem tak silnie przesycone neomarksizmem, że uległość prowadzi do działań wręcz totalitarnych. Przykłady można mnożyć: brutalne wyrzucenie z pracy prof. Chazana pod fałszywymi pretekstami, forsowanie groźnych konwecji „broniących kobiet”, przymusowa seksualizacja dzieci. By tej agresji – ładnie opakowanej, eleganckiej – przeciwstawić się, trzeba mieć w sobie coś więcej niż gen uległości. Tu niezbędna jest duża świadomość procesów historycznych, która jest jednym z fundamentów konserwatyzmu. To konserwatyzm daje dziś szansę na wolność, co doskonale widać np. w mediach. Strona opozycyjna chce rozmawiać, zaprasza przeciwników, szuka starcia. Strona prorządowa odwrotnie: wycina każdego, kto myśli inaczej, kto nie daje się zapisać do orkiestry. Czyli albo wyrzuca z pracy, albo po prostu nie zaprasza, nawet w roli listka figowego.

Oczywiście, każda epoka miała swoją ideologiczność; zawsze coś było „mainstreamem”, a coś rebelią. Zmiany technologiczne, przede wszystkim w sferze komunikacji, ale także zanik rozbudowanej tkanki społecznej chroniącej jednostkę (wspólnoty religijne, stowarzyszenia, rodziny, wreszcie uświęcone obyczaje) wystawiają obecne pokolenia na szczególne zagrożenie manipulacją. Niby wszyscy jesteśmy indywidualistami, niby każdy jest inny i ma inne hobby, ale jednocześnie wszyscy stajemy się coraz bardziej do siebie podobni; analogia z lemingami pędzącymi stadnie ku przepaści wydaje się trafna jak mało która.

Warto podjąć wysiłek, by nie biec w tym tłumie, by jednak iść własną drogą. Tylko wówczas życie może mieć prawdziwy smak.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 37 (469), 14 września 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter