28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Skutki psychodrinków

Ocena: 0
600

Fala słusznego oburzenia po reklamie jednego z tzw. napojów energetycznych zmusiła producenta do szybkiej reakcji: zawieszono całą kampanię, zerwano współpracę z agencją odpowiedzialną za ten rodzaj promocji, wpłacono 500 tys. zł na rzecz jednej z organizacji zrzeszających powstańców.

Burzę wywołał plakat z obraźliwym gestem i napisem: „1 sierpnia, dzień pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie”. Szybko się okazało, że i wcześniej bawiono się w podobny sposób: Boże Ciało sprowadzano do ciała kobiety, a 10 kwietnia do „święta lotnictwa”. Nie był to więc epizod, ale cała strategia. Tłumaczenia szefostwa (polskiej!) firmy, że jest mu wstyd i nie bardzo wiedziało, że coś takiego firmuje, są bardzo mało wiarygodne. Tego typu kampanie reklamowe, przynajmniej kierunkowo, zawsze akceptują najwyżsi menedżerowie. Niewykluczone, że wręcz chodziło o wywołanie skandalu i znaczące zwiększenie rozpoznawalności marki. Kwota zadośćuczynienia w porównaniu z obrotami całego koncernu, a nawet przy ogólnym budżecie reklamowym, nie sprawia wrażenia oszałamiającej.

Wielu internautów zapowiedziało bojkot wspomnianego napoju oraz innych produktów firmy. Gdyby taka akcja się powiodła, byłaby szansa na cenną lekcję dla wszystkich, którzy lubią chodzić na reklamowe skróty. Niestety, nie było chyba w Polsce akcji bojkotu konsumenckiego, którą można by uznać za udaną. Do dziś można spotkać ludzi, którzy jak ja nie sięgają po piwo, którego cyniczna reklama zawisła naprzeciw Wawelu w kwietniu 2010 roku. Są to jednak zachowania wyłącznie symboliczne, które albo są równoważone przez dość licznych sympatyków prowokacji tym chętniej kupujących dany produkt, albo nie wpływają znacząco na bilans koncernu.

Od świata reklamy zleceniodawcy oczekują szczególnie dużej kreatywności. Także, niestety, przekraczania kulturowych granic – by zwrócić na produkt uwagę, by przełamać powszechny „attention crash”, czyli kryzys uwagi znudzonej publiczności. Oczywiście zawsze są jakieś tabu – jakoś ani polski, ani światowy świat reklamy nie bawi się symbolami muzułmańskimi, żydowskimi czy skojarzeniami z homoseksualizmem. Pozornie pozbawieni wyczucia młodzi ludzie wiedzą, że tego nie wolno, że tamto jest rodzaj współczesnego „sacrum”, a pewne środowiska zasługują na szacunek. Co innego konteksty chrześcijańskie: tu wolno wszystko. Wykorzystywanie wizerunków księży czy zakonnic często zbywamy już jedynie wzruszeniem ramion i odwróceniem wzroku, tyle tego wokół. Podobnie liczne są przypadki eksponowania kontekstów krążących wokół diabła czy diabełka.

W Polsce, w części świata reklamy, wyraźnie widać wpływy tej formacji kulturowej, którą symbolizują Jerzy Urban i Janusz Palikot. To w stronę wskazaną przez tych panów spoglądają liczni macherzy tego środowiska: podobne rzeczy uważają za zabawne, podobna jest hierarchia wartości, a może nawet antywartości. Podobnie pozorna jest rzekoma „zachodniość” tego wszystkiego: ordynarne łamanie wszelkich tabu jest cechą zdemolowanego przez komunizm Wschodu, a nie państw bardziej ułożonych. Na Zachodzie te procesy też widać, ale jednak prowadzone są bardziej inteligentnie. Tam znacznie chętniej do gry wkraczają instytucjonalni regulatorzy rynku, nie żałując czasami także wysokich kar. W Stanach Zjednoczonych silne są również organizacje społeczne – nie tylko lewicowe – skutecznie tonizujące świat reklamy, grożące skutecznym bojkotem. Tam po prostu nie opłaca się grać na cudzych uczuciach, bo można za to zapłacić słoną cenę. U nas dominuje zasada „róbta, co chceta”, broniona przez media, sądy i cały establishment.

Z całej sprawy płyną poza tym dwa ważne wnioski: po pierwsze, Powstanie Warszawskie naprawdę nas łączy, skoro skandaliczną kampanię potępili dosłownie wszyscy. Po drugie, zbyt wielu ludzi pije napoje energetyczne, szkodząc poważnie swojemu zdrowiu. Zawierają nie tylko wielkie ilości cukru, ale także kofeinę i uzależniającą efedrynę; wpływają nie tylko na koncentrację, ale także na stany psychiczne.

Nie można wykluczyć, że autorzy kampanii z wykorzystaniem kontekstu powstańczego pili za dużo „energetyków”, zwanych także „psychodrinkami”.

 

Idziemy nr 34 (620), 20 sierpnia 2017 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter