24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rachunek będzie słony

Ocena: 0
3124
"Rzeczpospolita" doniosła ostatnio, jak ogromne kwoty przeznacza niemiecki rząd, by odwrócić niekorzystny trend demograficzny. Żeby skłonić Niemki do rodzenia, z budżetu płyną miliardy euro. I choć na razie te pieniądze niewiele zmieniły – na statystyczną Niemkę przypada wciąż statystycznie 1,4 dziecka – to niemiecki rząd się nie poddaje.

W Polsce po kilku latach łożenia na „becikowe” uznano, że to bez sensu i odebrano je zamożniejszym. Gdyby Niemcy szli takim torem, to zamiast dokładać pieniądze w sytuacji, gdy nie dają one natychmiastowego rezultatu, wszelkie ulgi prorodzinne Niemcom by zabrano. Ale Niemcy myślą inaczej: jeśli polityka prorodzinna, to od razu systemowa. Tam pieniędzy wydawanych na dzieci nie traktuje się tak jak w Polsce – jako jałmużny przyznawanej najbiedniejszym. Dostają je wszystkie niemieckie rodziny bez względu na zamożność. W ten sposób podkreśla się wyjątkowość rodziny. Nie jest ona petentem, ale podmiotem dla władz państwowych.

Skala pomocy w Niemczech może przyprawić o zawrót głowy. Kobieta na urlopie macierzyńskim otrzymuje ok. 1800 euro miesięcznej pensji. Potem tyle samo może jeszcze przez dwa miesiące dostawać tata, jeśli zdecyduje się na opiekę nad maluchem. Do tego na każde dziecko rodzice w Niemczech dostają zasiłek w wysokości 154 euro miesięcznie. A najnowsza propozycja niemieckiego rządu to premia za prowadzenie domu. Rodziny mają dostawać 100 euro miesięcznie za każde dziecko przez pierwsze dwa lata jego życia, a w następnych latach sumy te mogą być jeszcze większe.

W Polsce poza niewielkimi ulgami w podatkach, z których zresztą skorzystać mogą tylko pracujące mamy, rodziny nie dostają nic. Albo marne grosze, jeśli żyją w nędzy. Wiadomo, że Polska jest kilka razy biedniejsza niż Niemcy. Ale nawet gdyby podzielić niemiecką sumę pomocy przez te kilka, to i tak wychodzi, że Polki nie dostają nic. I w sytuacji, kiedy mają wychowywać dzieci, jeśli nie wrócą do często i tak słabo opłacanej pracy, skazane są na nędzę. W Polsce z jednej pensji nie da się przecież wyżyć.

Za to Niemcy wiedzą, że zyski z polityki prorodzinnej przyjdą za jakiś czas. Dlatego nie zniechęcają się statystykami, które pokazują mizerne efekty dokładania do rodzin. W Polsce rodzina nie tylko nie ma finansowego wsparcia. Brakuje nawet wsparcia instytucji rodziny. A nawet są pomysły, które mają ją jeszcze osłabić. Pomysł rozwodu na życzenie z całą pewnością nie posłuży poprawie demografii. Choć to pomysł Ruchu Palikota, to nie słychać głośnego sprzeciwu. A tego należy wymagać od rządu. Tylko zdecydowany opór może powstrzymać rozprzestrzenianie się tego typu ideologii.

Szkoda, że Polska, tak ochoczo zerkająca na Zachód, nie dostrzega tam tego, co wartościowe. Bo znowu zostajemy w tyle. Tym razem nie przez Żelazną Kurtynę, ale na własne życzenie. Z głupoty i lenistwa. Rachunek będzie niestety słony.


Dorota Gawryluk
Autorka jest dziennikarką telewizji Polsat
Idziemy nr 26 (355), 24 czerwca 2012 r.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter