Swego czasu można było znaleźć w mediach „głównego nurtu (ścieku) ” drwiny z abp. Gądeckiego, który w jednym z wywiadów miał krytykować „równościową ideologię genderyzmu”, grzmiąc, że „niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki”. Tymczasem średnio rozgarnięty czytelnik bez trudu mógł pojąć, jeśli przeczytał wywiad z arcybiskupem, że żadną miarą nie mówi on, iż nie należy uczyć chłopców sprzątania po sobie. Wskazuje natomiast, że niektórzy rodzice myślą naiwnie, iż gender to tylko tego rodzaju nauki, a nie widzą przemycanej groźnej ideologii, uderzającej w tożsamość płciową dzieci. Abp Gądecki ma całkowitą rację. Ideolodzy gender oszukują, że uczy ona „tylko” tolerancji, poszanowania innych, równości płci itp.
W jednym ze żłobków (!) w Rzymie, gdzie są maluchy od 3 miesięcy do 3 lat, rodzice zwrócili uwagę na książeczki czytane ich dzieciom. Wśród książeczek była „Historyjka pewnej rodziny” z dwoma paniami i czwórką dzieci na okładce. W tekście można przeczytać: „Żeby powstało dziecko, potrzeba mężczyzny i kobiety, spermy i komórki jajowej. Meri i Franci to dwie kobiety. Miały tylko komórki jajowe. Brakowało im spermy. W Holandii jest klinika, w której uprzejmi panowie przekazują w darze swoją spermę tym, którzy jej nie mają. Franci wzięła spermę i włożyła ją do brzuszka Meri. I tak w brzuszku Meri zaczęła rosnąć Margherita. Dziś ma dwa lata i dwie mamy – swoich rodziców”. Inna książeczka, „Sekret tatusia”, opowiada o tatusiu, którego sekretem było to, że miał narzeczonego (nie narzeczoną!). W opowieści „Piękne kaczątko” mamy chłopczyka, który odkrywa jednak, że czuje się dziewczynką, i wtedy doznaje przemienienia, i wszyscy są szczęśliwi…
Zszokowanym rodzicom dyrektor żłobka pokazała instrukcję włoskiego senatu, w której jest napisane: „Aby walczyć z homofobią, mordowaniem, biciem i prześladowaniem kobiet przez mężczyzn, w procesie edukacji dzieci w wieku od zera do sześciu lat należy zdecydowanie zwalczać nierówność płci i tradycyjny podział na role społeczne, które się płciom przypisuje”. Rząd pani Kopacz pracuje niewątpliwie nad podobnymi instrukcjami. Bo tak każą bliżej niezidentyfikowani „fachowcy” Unii Europejskiej.
Co w tej sytuacji robić? Przede wszystkim uświadamiać rodziców i zachęcać ich, by rozmawiali o problemie z innymi rodzicami. W przeciwnym razie łatwo dadzą się oszukać. Chodzi o to, by rodzice wiedzieli, czego uczą się ich dzieci, jakie treści wkłada się do bezbronnych, dziecięcych umysłów. Trzeba organizować się w różne stowarzyszenia, które będą wywierać realny wpływ na władze ustawodawcze i wykonawcze. Trzeba też pytać kandydatów przy różnego rodzaju wyborach, jaki stosunek mają do ideologii gender.
Dariusz Kowalczyk SJ |