28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Powyborczy remanent

Ocena: 0
2550
Nie wiem, kto wygrał telewizyjne debaty, choćby dlatego że jako ich prowadzący nie bardzo mam do tego dystans. Nie wiem też, jak duży miały one wpływ na ostateczne decyzje. Słowa te piszę jeszcze w trakcie głosowania. Ale wiem jedno: ktokolwiek zostanie prezydentem i kimkolwiek będzie, będzie miał wielkie i najtrudniejsze chyba zadanie – narodowe polsko-polskie pojednanie. Nie takie na siłę i ujęte w wykutych przez PR-owców hasłach, bo to nie jest ani możliwe, ani potrzebne. Każdy z nas różni się od innych nawet we własnym domu. Tu chodzi o coś więcej. Coś, co Bronisław Komorowski w jednym z wywiadów radiowych tuż przed drugą turą nazwał „pozszywaniem Polski”. Ale nie tylko on tak mówił. Andrzej Duda na krakowskim Rynku powiedział: „Wierzę, że wygramy te wybory i odbudujemy wspólnotę lepszej, silnej Polski, która dba o swoich obywateli”. I dodał, że „rozmawiał o tym, co ważne dla Polski i dla obywateli, jak chcieliby widzieć Polskę, jak chcieliby, żeby działał prezydent”.

To już jest coś, skoro obaj rywale myślą podobnie i obaj definiują to jako problem. Ale konkretną treścią ten fundament musimy wypełnić my sami. Każdy z nas musi wreszcie zacząć traktować Polskę jak Ojczyznę pisaną przez duże O. Jak matkę, którą się szanuje, mimo że czasem da klapsa, i której się nie oszukuje, bo tego po prostu się nie robi. Ale pisząc „my”, mam na myśli głównie tych, od których więcej zależy. Tych, którzy trzymają w dłoniach słynne „cugle”. Którzy w tej kampanii dużo mogli i dużo obiecali, rozbudzili też wiele nadziei. Czasem powiedzieli za dużo, bo padły też słowa złe, krzywdzące i kłamliwe. I powiedzmy uczciwie: po obu stronach barykady. Było tak w trakcie politycznych wystąpień, w czasie telewizyjnych programów czy w Internecie, gdzie litry wylanego szamba chyba przekroczyły już wszystkie alarmowe poziomy.

A tymczasem chodzi o zbudowanie prawdziwej wspólnoty obywateli – dumnych i wolnych. Ludzi, którzy szanowaliby samych siebie, a przez to innych. Ludzi myślących – i to samodzielnie – patrzących do przodu, widzących skalę współczesnych zagrożeń i wyzwań, ale i korzystających z dorobku poprzednich pokoleń. Ludzi, którzy z jednej strony uznaliby, że modernizacja kraju musi się odbywać „z”, a nie „bez” udziału Kościoła, ale z drugiej przyjęliby do wiadomości, że ktoś może myśleć inaczej.

Czyż to, o czym piszę, a nawet marzę, nie jest wpisane w nasz katolicki i kulturowy narodowy kod? Ale podobnie musi zacząć myśleć co najmniej połowa z nas i przekonać do tego innych.

W czasie kampanii padło wiele obietnic. Często nie do spełnienia. Ale to nie one były dla wyborców najważniejsze. Najważniejsze dla jednych były nadzieje na zmiany – czasem w dzisiejszym świecie niemożliwe – a dla innych strach przed ich wprowadzeniem, często nieuzasadniony, ale podgrzany przez sztabowców obu kandydatów. Czy da się to jakoś posklejać? Czy da się te dwa, tak zażarcie ze sobą walczące obozy – pogodzić?

Krzysztof Ziemiec
Autor jest dziennikarzem TVP

www.krzysztofziemiec.pl
Idziemy nr 22 (505), 31 maja 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter